Wpisanie Huaweia na czarną listę podmiotów, z którymi firmy ze Stanów Zjednoczonych nie mogą handlować, zmniejszyło obroty chińskiego giganta telekomunikacyjnego w 2019 r. o 12 mld dol.
Najtrudniejszy rok Huawei / DGP
Taką kwotę utraconych przychodów podał Xu Zhijun, prezes rotacyjny Huaweia, prezentując wczoraj wyniki finansowe spółki. Jej łączne obroty za 2019 r. wyniosły 858,8 mld juanów (po obecnym kursie 502 mld zł), chociaż jeszcze w kwietniu 2019 r. planowano, że będą o 10 proc. wyższe.
Brakująca kwota to według kierownictwa spółki właśnie skutek decyzji Waszyngtonu z maja 2019 r. Administracja amerykańska – powołując się na troskę o bezpieczeństwo narodowe, dla którego chińska firma ma stanowić zagrożenie – zabroniła wtedy krajowym przedsiębiorstwom sprzedawania Huaweiowi swoich technologii i podzespołów.
Mimo wprowadzania kolejnych trzymiesięcznych odroczeń tego zakazu, gigant z Shenzhen stracił licencję na instalowanie w nowoprodukowanych smartfonach systemu operacyjnego Android od Google’a.
W efekcie dynamika jego przychodów wygenerowanych poza rodzimym rynkiem chińskim pozostawia wiele do życzenia. Na kontynencie amerykańskim Huawei urósł tylko o 9,6 proc., a w Europie i na Bliskim Wschodzie o 0,7 proc. Natomiast w Chinach jego sprzedaż wzrosła o 36,2 proc., do 506,7 mld juanów (296 mld zł). W pozostałej części regionu Azji i Pacyfiku przychody spadły o 13,9 proc. W sumie firma zwiększyła obroty o 19,1 proc. – niewiele poniżej dynamiki z 2018 r. – ale jej zysk netto wzrósł zaledwie o 5,6 proc., podczas gdy w poprzednich dwóch latach było to odpowiednio 25 proc. i 28 proc.
– Łatwo zrozumieć, dlaczego spadło tempo wzrostu. Zostaliśmy wpisani na czarną listę i nagle straciliśmy wielu dostawców, co zmusiło nas do szukania rozwiązań zastępczych – mówił Xu na wczorajszej konferencji prasowej. Najlepiej radził sobie segment produktów konsumenckich. Huawei dostarczył do sklepów 240 mln smartfonów (głównie w Chinach), osiągając sprzedaż na poziomie 467,3 mld juanów (273 mld zł), o ponad jedną trzecią większą niż w 2018 r. Mimo kłopotów Huawei sporo inwestuje. Na badania i rozwój wydał w 2019 r. 131,7 mld juanów (80 mld zł), a łącznie w ciągu ostatnich 10 lat przeznaczył na ten cel 600 mld juanów (350 mld zł).
O ile 2019 r. był dla Huaweia sporym wyzwaniem, to 2020 r. będzie jeszcze trudniejszy. – Nadal jesteśmy na czarnej liście USA, a zapasy podzespołów, których nie możemy kupować, już się kurczą. Sytuację pogarsza pandemia koronawirusa, która grozi recesją i spadkiem globalnego popytu – wyliczał Xu, zapewniając jednocześnie, że w Chinach wznawia się produkcję, która została zatrzymana przy najwyższej fali zachorowań.
– Priorytetem jest dla nas zdrowie i bezpieczeństwo pracowników. W tym celu podjęliśmy odpowiednie działania. W krótkim terminie nie będzie problemu z dostawami. Wyzwaniem będzie jednak utrzymanie ciągłości zaopatrzenia w dłuższym czasie. Nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja na świecie – stwierdził rotacyjny prezes Huaweia. Przyznał, że w Europie koronawirus spowolni budowę sieci 5G. Natomiast w Chinach, gdzie najgorsze minęło, przetargi operatorów przyspieszyły.
Koncern z Shenzhen czekają też prawdopodobnie dodatkowe restrykcje Waszyngtonu. O takich planach donosiły ostatnio Reuters i „The Wall Street Journal”. Według agencji w grę wchodzi powstrzymanie od współpracy z Chińczykami tajwańskiej firmy Taiwan Semiconductor Manufacturing, największego na świecie producenta układów scalonych i głównego dostawcę Huaweia. Pytany o to Xu stwierdził, że o nowych ograniczeniach wie tylko z mediów. – Jeśli pojawią się takie restrykcje, to rząd chiński nie będzie miał innego wyjścia, jak odpowiedzieć podobnymi ograniczeniami – zaznaczył.
I dodał, że takie działania odbiją się na większej liczbie firm, a ich wpływ na światową gospodarkę może być katastrofalny. – Byłoby to otwarcie puszki Pandory – uznał Xu, wyrażając nadzieję, że Amerykanie nie zdecydują się na taki krok. Gdyby jednak tak się stało, firma poszuka innych dostawców. Stanowisko Donalda Trumpa wobec tych planów nie jest jeszcze znane. Źródło Reutersa także stwierdziło, że tak szeroko zakrojone restrykcje mogą zaszkodzić nie tylko chińskiemu producentowi, ale i firmom amerykańskim.