Pieniędzy na organizację wyborów nie zabraknie. Przetargi na zakup niezbędnego sprzętu komputerowego i kilkudziesięciu tysięcy kamer mogą już ruszać. Fundusze na najbardziej newralgiczne inwestycje są zabezpieczone – zapewniają przedstawiciele Ministerstwa Finansów.
I wskazują, że z ich najnowszych informacji wynika, że w tym roku państwo wyda o prawie 2,2 mld zł mniej na ZUS, bo z uwagi na dobrą sytuację na rynku pracy, zakład będzie potrzebował mniej środków (w stosunku do założeń) na uzupełnienie systemu emerytalnego. Niewykluczone więc, że te właśnie pieniądze pozwolą sprawnie przeprowadzić tegoroczne wybory samorządowe.
Takie deklaracje padły na ostatnim posiedzeniu sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Podsekretarz stanu w resorcie finansów Tomasz Robaczyński próbował nimi uspokoić samorządowców i posłów opozycji, którzy alarmują, że wciąż nie są znane dokładne wyliczenia, jakie środki na organizację wyborów samorządowych zabezpieczono w budżecie państwa.
Przekonują, że ustalona jeszcze w grudniu kwota ok. 450 mln zł jest już nieaktualna i nieadekwatna do obecnych prognozowanych wydatków. Te zmieniły się bowiem znacznie na skutek wejścia w życie ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych (Dz.U. z 2018 r., poz. 130). Nakłada ona m.in. obowiązek transmisji z lokalu wyborczego za pośrednictwem internetu.
W praktyce, jak przekonuje Krystyna Skowrońska, zastępczyni przewodniczącego komisji, oznacza to, że będzie trzeba kupić ok. 28 tys. kamer. Do tego konieczne będą też skanery, komputery i odpowiednie oprogramowanie.
– Będzie to jedno z największych zamówień na rynku krajowym, a ponadto musi ono być ogłoszone w dzienniku urzędowym UE. Czas realizacji takiego zamówienia wynosi od 90 do 210 dni, a my nie mamy nawet rozpoczętej żadnej procedury. Jeszcze nigdy w roku wyborczym nie byliśmy tak nieprzygotowani do wyborów – twierdzi posłanka PO.
Spór o pieniądze nabiera tempa po tym, jak pod koniec lutego szef Krajowego Biura Wyborczego zaapelował do premiera Mateusza Morawieckiego o dodatkowe 605 mln zł na sprostanie nowym wymogom. Do tej pory oficjalnej odpowiedzi ze strony resortu finansów nie było.
Na posiedzeniu komisji Tomasz Robaczyński podkreślił, że ministerstwo monitoruje sytuację i przygląda się propozycjom kosztowym zgłaszanym przez KBW. Zapowiedział też, że resort planuje zainicjować „kontakty robocze” z KBW, podczas których mają zostać ustalone ostateczne kwoty potrzebne na organizację tegorocznych wyborów.