Taki może być skutek wejścia w życie procedowanego właśnie w Sejmie rządowego projektu zmieniającego niektóre ustawy w celu poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego. O tym i o wielu innych absurdach, które mogą stać się rzeczywistością, jeśli projekt nie zostanie poprawiony, pisze prof. dr hab. Włodzimierz Wróbel z Uniwersytetu Jagiellońskiego, sędzia Sądu Najwyższego. A to nie jedyna opinia przygotowana na potrzeby prac Sejmu nad projektem, w której pojawia się ostra krytyka zaproponowanych przez rząd rozwiązań mających w teorii pomóc walczyć z piratami drogowymi.

Niefortunne zmiany w prawie o ruchu drogowym

Autorzy omawianego projektu proponują wprowadzenie zmian m.in. w prawie o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1251 ze zm.) oraz w kodeksie wykroczeń. Jeśli chodzi o ten pierwszy akt prawny, to zamierzają dodać art. 65ja, zgodnie z którym ten, kto będzie organizował zgromadzenie użytkowników pojazdów, będzie musiał wcześniej zawiadomić o tym organ gminy. Takie zgłoszenie będzie musiało dotrzeć do organu gminy nie wcześniej niż na 30 dni i nie później niż na sześć dni przed planowaną datą imprezy. Obowiązek ten ma dotyczyć zgromadzeń użytkowników więcej niż 10 pojazdów na otwartej ogólnodostępnej przestrzeni, których celem będzie „w szczególności prezentacja pojazdów, w tym wprowadzonych w nich modyfikacji”.

Jak tłumaczą projektodawcy, ma to pomóc walczyć z nielegalnymi wyścigami czy rajdami, które organizowane są na drogach, na których odbywa się ruch kołowy. Jak zauważają, tego typu wydarzenia stają się coraz bardziej odczuwalne i mają coraz większy wpływ na spadek poczucia bezpieczeństwa wśród użytkowników dróg.

Problem jednak w tym, że na skutek niefortunnej redakcji nowoprojektowanego przepisu rządzący mogą uprzykrzyć życie nie tylko piratom drogowym. Jak bowiem pisze prof. Włodzimierz Wróbel, jeśli art. 65ja p.r.d. wejdzie w życie w takiej formie, jak to zaproponowali autorzy projektu, to obowiązek zgłoszenia zgromadzenia ciążyć będzie na takich podmiotach jak komisy samochodowe, dealerzy samochodowi, którzy będą chcieli prezentować swój towar na otwartej przestrzeni przed salonami, czy też organizatorzy giełd samochodowych. Co więcej, taki wymóg obejmie również tych, którzy będą organizować pikniki czy festyny, na których będą prezentowane np. wozy strażackie. „Projekt nie wymaga bowiem dla przyjęcia «zgromadzenia» w rozumieniu nowego art. 65ja prawa o ruchu drogowym określonej minimalnej liczby osób (właścicieli, posiadaczy lub użytkowników pojazdów), ale wyłącznie minimalnej liczby pojazdów” – pisze prof. Wróbel w opinii sporządzonej na zlecenie poseł Barbary Dolniak, przewodniczącej komisji nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach, do której prac trafił omawiany projekt.

- Prof. Włodzimierz Wróbel ma dużo racji w swojej krytyce. Podzielam opinię, że proponowana redakcja art. 65ja prawa o ruchu drogowym może nastręczać trudności interpretacyjnych – komentuje adwokat Marcin Wolny, ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Co więcej, w przepisie mowa jest o „pojazdach”. A słowo to ma znaczenie normatywne ustalone w art. 2 pkt 31 prawa o ruchu drogowym. Zgodnie zaś z tym przepisem pojazdem jest „środek transportu przeznaczony do poruszania się po drodze oraz maszynę lub urządzenie do tego przystosowane, z wyjątkiem urządzenia wspomagającego ruch”. A to oznacza, zdaniem prof. Wróbla, że „obowiązek zgłoszenia, obwarowany nowymi sankcjami z kodeksu wykroczeń, dotyczyć będzie także zgromadzeń użytkowników rowerów, hulajnóg elektrycznych, wózków inwalidzkich czy elektrycznych deskorolek.

Naruszona zasada proporcjonalności

Niezgłoszenie zgromadzenia użytkowników pojazdów stanowić będzie wykroczenie, za które grozić będzie kara ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 2 tys. zł. Wykroczeniem będzie również uczestnictwo w takim zgromadzeniu, a jego sprawca będzie mógł zostać ukarany ograniczeniem wolności lub grzywną. Tu dochodzimy do kolejnego absurdu.

Prof. Wróbel zauważa, że po raz pierwszy samodzielnym wykroczeniem będzie samo uczestnictwo w jakimś zgromadzeniu, którego organizacja naruszyła przepisy administracyjne.„Należy podkreślić, że określenie «uczestnictwo w zgromadzeniu» ma bardzo szeroki zakres znaczeniowy, obejmujący w zasadzie wszystkie osoby znajdujące się w miejscu zgromadzenia, zwłaszcza że projekt nie kwalifikuje tego uczestnictwa jako «czynnego»” – zauważa autor opinii. Jego zdaniem należałoby ograniczyć zakres karalności wyłącznie do czynnych uczestników takiego wydarzenia, dzięki czemu nie byłyby karane osoby, które przypadkowo znalazłyby się w miejscu takiego zdarzenia. Co więcej, zaznacza prof. Wróbel, osoby uczestniczące w danym zgromadzeniu mogą być przekonane, że jego organizator dopełnił wszelkich wymaganych prawem formalności, a mimo to zostać ukarane za wykroczenie zawarte w projektowanym przepisie.

- Rozciąganie sankcji karnych na osoby uczestniczące w takim niezgłoszonym „zgromadzeniu” może nie spełniać kryterium proporcjonalności ingerencji państwa. Jest to zmiana z gatunku tych, które mogą przynieść więcej szkód niż korzyści – przyznaje mec. Wolny.

O zasadzie proporcjonalności pisze również autor drugiej opinii zamówionej przez posłankę Dolniak, czyli prof. dr hab. Marek Chmaj z Uniwersytetu SWPS. Jak czytamy w tym dokumencie, choć ustawodawca ma swobodę w kształtowaniu polityki karnej, to wprowadzane w tym zakresie rozwiązania muszą być proporcjonalne i racjonalne. „Represja karna, najgłębiej ingerująca w prawa i wolności jednostek, jest środkiem ostatecznym, stosowanym wtedy, gdy inne środki ochrony praw i wolności jednostek pozostają nieskuteczne” – zauważa Chmaj. Dlatego też jego zdaniem, wprowadzanie zmian w obszarze prawa karnego powinno być poprzedzone analizą, czy przypadkiem osiągnięcie danego skutku nie jest możliwe do osiągnięcia za pomocą środków o innym charakterze, np. administracyjnym. Aby jednak móc udzielić odpowiedzi na tak postawione pytanie, należy uprzednio zbadać przyczyny popełniania czynów zabronionych, stopień ich wykrywalności czy charakterystykę nakładanych kar oraz ich wykonania. Tymczasem projektodawca nic nie wspomina o takich badaniach. „(…) projektodawca w zasadzie zaniechał uzasadnienia projektowanych regulacji karnych w zakresie ich racjonalności i proporcjonalności, co samo z siebie naraża projekt na zarzut arbitralności oraz populizmu penalnego” – konkluduje Marek Chmaj.

Zakazać wesel?

Słabe uzasadnienie krytykuje również prof. Wróbel. Autorzy projektu twierdzą, że w przypadku zgromadzeń pojazdów często dochodzi do pokazów możliwości prezentowanych pojazdów (jazda w poślizgu, nielegalny wyścig). Jednak, jak zauważa prof. Wróbel, założenie to nie jest poparte żadnymi danymi i ma charakter czysto intuicyjny. „W tej optyce znacznie bardziej uzasadnione byłoby wprowadzenie obowiązku zgłaszania wszelkich spotkań, na których zamierza się spożywać alkohol, w tym wesel, bowiem w tym przypadku jest wiele badań wskazujących, że efektem takich spotkań jest podejmowanie czynów karalnych, w tym przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji” – kpi autor opinii.

Komisja nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach na posiedzeniu, które odbyło się 11 września br., zdecydowała o skierowaniu projektu do prac podkomisji. Jak zauważyła przewodnicząca Dolniak, było to konieczne ze względu na „szereg uwag wynikających z opinii złożonych w minionym czasie”.

Etap legislacyjny

Projekt skierowany do prac w podkomisji sejmowej