Koszty prowadzenia kancelarii komorniczych systematycznie rosną, natomiast opłaty egzekucyjne od sześciu lat pozostają bez zmian, czyli od momentu wejścia w życie ustawy o komornikach sądowych (Dz.U. z 2024 r. poz. 1458). Środowisko komornicze oczekuje zapowiadanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości waloryzacji opłat, jednak na razie pojawiają się jedynie ogólne deklaracje, bez konkretów.

Dziennik Gazeta Prawna zapytał resort o planowane zmiany. W odpowiedzi przekazano, że trwają prace nad modyfikacjami w zakresie wynagradzania komorników oraz kosztów prowadzenia egzekucji, w tym nad ewentualnym podwyższeniem opłat egzekucyjnych. Rozważane jest również wprowadzenie rozwiązań prawnych umożliwiających rozproszenie spraw między poszczególne rewiry, co miałoby wyeliminować tzw. hurtownie komornicze. Zapowiedzi resortu chwali Krajowa Rada Komornicza.

Młodzi mają najgorzej

Opłaty egzekucyjne w Polsce są regulowane ustawą o kosztach komorniczych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 377). Dzielą się na opłaty stosunkowe i stałe. Komornik, który skutecznie przeprowadził egzekucję, pobiera na rzecz Skarbu Państwa opłatę w wysokości 10 proc. wyegzekwowanej kwoty – przy czym nie mniej niż 200 zł i nie więcej niż 50 tys. zł (nawet jeśli ściągnie kilka czy kilkadziesiąt milionów złotych). Jeśli dłużnik ureguluje zobowiązanie w ciągu miesiąca, komornik pobiera jedynie 3 proc., jednak nie mniej niż 150 zł. W sprawach zakończonych bezskutecznie opłata wynosi 150 zł.

Pobierane kwoty nie stanowią dochodu komornika, są to należności budżetowe o charakterze publicznoprawnym. Dopiero z nich komornik otrzymuje prowizję, a ich wysokość maleje wraz ze skutecznością egzekucji.

– Z jednej strony ustawodawca oczekuje od nas skuteczności, z drugiej – zniechęca do jej osiągania. Komornik płaci podatek od przychodu, czyli podatek obrotowy. Każda kancelaria objęta jest jednoprocentową stawką przychodu. To pozornie niewiele, ale jeśli komornik przekroczy określony próg obrotu, „w nagrodę” otrzymuje kolejne stawki: 5, 20, 30, a nawet 40 proc. Jeżeli dobrze wykonuje swoją pracę, sam na siebie zastawia pułapkę, bo im wyższy przychód z pobranych opłat, tym wyższy podatek. W efekcie może dojść do sytuacji, w której będzie musiał odprowadzać 30 lub 40 proc. podatku od przychodu. Czy ktoś rozsądny będzie się starał być skuteczny, wiedząc, że prowadzi to do większego obciążenia? – pyta retorycznie Robert Damski, komornik z Lipna.

W praktyce oznacza to konieczność cięcia kosztów w kancelarii, w tym zwolnień pracowników. – To absurd. Jestem skuteczny – i co z tego? System mnie nie premiuje, tylko karze. Powinno być odwrotnie – dodaje Damski.

Rafał Fronczek, komornik z Ostrowca Świętokrzyskiego, przypomina, że już na etapie prac nad ustawą o komornikach sądowych zgłaszano zastrzeżenia co do ustalania opłat w sztywnej formie kwotowej.

– Usłyszeliśmy wówczas, że inflacja jest niska i nie ma się czym martwić. Minęło sześć lat od zakończenia prac nad projektem, a nasze obawy potwierdziły się w wyjątkowo drastyczny sposób. Skumulowana inflacja wynosi niemal 60 proc. Minimalne wynagrodzenie w Polsce w 2017 r. wynosiło 2 tys. zł, a obecnie to 4666 zł – wzrost ponad dwuipółkrotny – podkreśla Fronczek.

Tymczasem niezależnie od tego, ilu pracowników zatrudnia komornik, w ciągu tych sześciu lat koszty pracy rosły proporcjonalnie. Podobnie wzrastały czynsze, ceny energii oraz pozostałych towarów i usług, z których korzystają kancelarie.

– Mówiąc wprost: koszty prowadzenia działalności egzekucyjnej stale i drastycznie rosną, podczas gdy nasze przychody realnie maleją. Dlatego środowisko komornicze od lat domaga się zmian. Najwyższy czas wyciągnąć wnioski z sześciu lat funkcjonowania tej ustawy i naprawić to, co od początku było źle zaprojektowane – postuluje Fronczek.

Najtrudniejszą sytuację mają młodzi komornicy, którzy dopiero otworzyli kancelarie. Dysponują niewielką liczbą spraw, a co za tym idzie – skromnymi przychodami. Starając się ograniczyć koszty, rezygnują z zatrudniania pracowników i wykonują wszystkie czynności samodzielnie, m.in. rejestrują sprawy, podejmują decyzje merytoryczne, doręczają pisma, pakują koperty. Trudno oczekiwać w takich warunkach skutecznego działania.

Starsze kancelarie mimo prowadzenia większej liczby postępowań również często zmagają się z problemami rentowności – większa liczba spraw oznacza konieczność zatrudnienia dodatkowych pracowników.

– Dochody około 1/4 komorników oscylują między 0 a 10 tys. zł miesięcznie i nikt nie daje im gwarancji, że w kolejnym miesiącu osiągną jakikolwiek dochód. W takich warunkach nie da się efektywnie i godnie pełnić funkcji w imieniu państwa – podkreśla Fronczek.

Resort szykuje zmiany

Na pytania DGP resort odpowiedział ogólnikami. Jak przekazano, prowadzone są prace nad konkretnymi rozwiązaniami w zakresie wynagrodzeń komorników oraz kosztów prowadzenia egzekucji. Ostateczny kształt przepisów nie został jeszcze ustalony. Jednym z kierunków analiz jest podwyższenie opłat egzekucyjnych przy jednoczesnym zrównoważeniu całego systemu finansowania egzekucji sądowej. Rozważane jest również rozproszenie spraw między poszczególne rewiry, aby wyeliminować hurtownie komornicze. To rozwiązanie dzieli środowisko komorników – część opowiada się za ich likwidacją, część jest temu przeciwna.

Natomiast KRK z aprobatą przyjmuje wszelkie działania mające na celu usprawnienie systemu egzekucji sądowej w Polsce.

– Jesteśmy przekonani, że obecna sytuacja wymaga nie tylko zmian punktowych, ale przede wszystkim pogłębionej, systemowej reformy – w szczególności w zakresie finansowania egzekucji – twierdzi Sławomir Szynalik, prezes KRK.

Z kolei zdaniem pełnomocników obecny, nieprzejrzysty system opłat, kosztów i wynagradzania sprawia, że komornik staje się bardziej księgowym niż egzekutorem.

– Podniesienie opłat bez powiązania ich z efektywnością tylko zwiększy koszty, nie poprawiając ściągalności. Potrzebujemy reformy nieliniowej: cyfryzacji, sankcji dla dłużników, motywacyjnego wynagrodzenia komorników za szybkie działania i limitu dla „hurtowni rewirowych”. Tylko wtedy egzekucja znów stanie się realnym narzędziem ochrony praw majątkowych – uważa Marcin Bandurski, adwokat, doradca restrukturyzacyjny, wspólnik w kancelarii PROKURENT.

Podobnego zdania jest Norbert Frosztęga, adwokat, partner w kancelarii Zimmerman Sierakowski Frosztęga, który zauważa, że zarobki komorników i wysokość opłat egzekucyjnych od lat budzą kontrowersje.

Trudno jednak ocenić, czy ich wynagrodzenie jest adekwatne, patrząc wyłącznie na dochody. Liczby nie oddają nakładu pracy ani skuteczności działań – uważa nasz rozmówca. Jego zdaniem państwo musi zdecydować, w jakim kierunku chce podążać – czy komornik ma być urzędnikiem z ustalonym wynagrodzeniem, czy też wykonawcą działającym na zasadach rynkowych, gdzie dochód zależy od aktywności i efektywności.

Z perspektywy pełnomocników widać zarówno problemy, jak i duże różnice w jakości pracy komorników. Zdarza się nadmierna automatyzacja, zwłaszcza w masowych egzekucjach, ale są też przypadki dużego zaangażowania mimo niskich opłat i niewielkich szans na odzyskanie należności. Ważne, by planowane zmiany nie koncentrowały się wyłącznie na kosztach czy zarobkach. Najważniejszym celem powinna być efektywność postępowania egzekucyjnego. Bez niej system nie będzie sprawnie funkcjonował – ani dla wierzycieli, ani dla dłużników – podkreśla mec. Frosztęga. ©℗

ikona lupy />
Komornicy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe