- Komisja nie oceniała ani poprzednich władz Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, ani programu szkolenia, ani tym bardziej wykładowców. Za całkowicie niesłuszne i krzywdzące dla członków komisji należy uznać głosy, jakoby komisja działała na - bliżej nieokreślone – „zamówienie polityczne”, aby wykazać niedoskonałość kształcenia w KSSiP w poprzednich latach - mówi Kazimierz Klugiewicz, sędzia Sądu Najwyższego, przewodniczący komisji egzaminacyjnej do przeprowadzenia egzaminu sędziowskiego
Przeprowadzony w ostatnich dniach egzamin sędziowski można oczywiście oceniać z różnych perspektyw. Z punktu widzenia zdających nie wypadł on zapewne zadowalająco. Z punktu widzenia KSSiP jest to również materia do szukania przyczyn takiego stanu rzeczy – chociaż od razu należy powiedzieć, że za wszelkie niepowodzenia zdających nie sposób obciążać samej szkoły, skoro na taki wynik składają się lata nauki na studiach, w KSSiP oraz stopień zaangażowania w ten proces samych aplikantów, ich trud i wysiłek, jaki włożyli w zdobywanie wiedzy i umiejętność jej stosowania w praktyce. Pragnę zauważyć, że np. w ubiegłym roku egzaminu notarialnego nie zdało 57 proc. zdających i jakoś nikt o „pogromie” nie mówi, podobnie jak o wynikach wielu lekarskich egzaminów specjalizacyjnych.
Porównując wyniki tegoroczne z ubiegłorocznymi, przy podobnej liczbie osób przystępujących do egzaminu sędziowskiego, należy zauważyć, że liczba ocen negatywnych z części ustnej jest na zbliżonym poziomie (w poprzednim roku – 25, w tym – 34), natomiast istotna różnica wystąpiła w wynikach części pisemnej. O ile w ubiegłym roku nie zdało jej 15 osób, to w obecnym – 47.
Doświadczenie wskazuje, że nie wszyscy z jednakową determinacją i sumiennością podchodzą do tej trudnej dyscypliny, ale nie mnie oceniać, jak dokładnie było w przypadku osób, które do tego egzaminu przystąpiły. Jako komisja – tak po ludzku podchodząc do sprawy – nie odczuwamy z wyników tegorocznego egzaminu jakiejkolwiek satysfakcji, a wręcz rozumiejąc sytuację życiową tych aplikantów, którzy otrzymali negatywny wynik z egzaminu, szczerze im współczujemy. Natomiast oceniając ten wynik z pewnego dystansu, trzeba powiedzieć wprost, że jest on rzeczywistym odzwierciedleniem wiedzy aplikantów, jaką ci zaprezentowali na tle przydzielonych im zadań na części pisemnej oraz wylosowanych zestawów kazusów w części ustnej egzaminu.
Można obecnie jedynie dywagować, że być może gdyby zadania oraz przygotowane przez zespół egzaminacyjny zestawy kazusów były nieco inne, lub też poszczególni zdający wylosowali inne zestawy, to ich wynik egzaminu byłby inny. Taka jest jednak natura tego egzaminu i z konieczności komisja nie sprawdza całej wiedzy zdobytej w trakcie całego procesu kształcenia, ale jej część. Niemniej należy wskazać – i co jest godne podkreślenie – że stopień trudności tego egzaminu był odpowiedni do jego rangi i dotyczył w szczególności podstawowych instytucji z poszczególnych gałęzi prawa, będących przedmiotem egzaminu. W znacznym zakresie należało się odwoływać do wiedzy zdobytej podczas studiów, a z tym był niejednokrotnie istotny problem.
Co więcej, nie sposób twierdzić, że stopień trudności przygotowanych przez zespół egzaminacyjny zadań był zbyt duży, skoro średnia liczba punktów (na 60 możliwych) z zadania z prawa karnego wynosiła ok. 41,3, natomiast z prawa cywilnego – ok. 46, co oznacza, że średnia liczba zdobytych przez zdających punktów wynosiła ponad 87 (na 120 możliwych do zdobycia), a minimalna liczba punktów uprawniająca do przystąpienia do części ustnej wynosi 72 (60 proc. z możliwych do zdobycia 120 punktów z obydwu części pisemnych egzaminu).
Pragnę zauważyć, że jakkolwiek zadanie to zawierało w sobie szereg zagadnień, to jednak były to zagadnienia podstawowe, które powinny być znane wszystkim studentom prawa, a już w szczególności osobom aspirującym do pełnienia urzędu sędziego. Jeżeli bowiem jednym z zagadnień był tzw. czyn przepołowiony, który w chwili jego popełnienia – z uwagi na wartość mienia – stanowił przestępstwo kradzieży, a w chwili wyrokowania wykroczenie, to oczywiste jest, że w wyroku należało orzec o wykroczeniu, a nie o przestępstwie. Gdyby w pytaniu znalazły się pouczenia czy to w trybie art. 399 kodeksu postępowania karnego, czy to art. 400 k.p.k., to przecież oznaczałoby to w zasadzie rozwiązanie tego fragmentu zadania.
Z perspektywy członków komisji przygotowane przez zespół kazusy cechowały się odpowiednim poziomem trudności, a niejednokrotnie dotyczyły instytucji podstawowych, nie wymagających skomplikowanych wywodów prawnych, znajomości komentarzy lub orzecznictwa.
Nadużyciem byłoby twierdzenie, że to sędziowie egzaminatorzy zbyt surowo ocenili prace zdających, skoro w tej mierze – w mojej ocenie i co do tego jestem głęboko przekonany – wykazali się daleko idącą wyrozumiałością i przychylnością dla zdających.
Zadaniem komisji jest również dbanie o to, aby do pełnienia urzędu sędziego nie dochodziły osoby, które nie prezentują – na chwilę ich oceny i w badanym zakresie – wystarczającej wiedzy, niezbędnej do wymierzania sprawiedliwości w demokratycznym państwie prawnym. Stąd też przy ogromnej życzliwości i wręcz niekiedy pobłażliwości wobec zdających, komisja nie może wykazywać się nieodpowiedzialnością za stan przyszłych kadr wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Niewątpliwie bowiem uzyskanie pozytywnego wyniku z egzaminu sędziowskiego jest do tego swoistego rodzaju przepustką.
Można oczywiście się cieszyć, że w miejsce dawnych 10 wydziałów prawa obecnie jest ich ponad 70, które kształcą prawników na studiach dziennych i zaocznych, ale przy takiej liczbie studentów można z pewnym prawdopodobieństwem przyjąć, że nie wszyscy oni posiadają najwyższe kwalifikacje w tej dziedzinie. Z pewnością również każdy człowiek ma jakieś szczególne uzdolnienia, ale niekoniecznie wszyscy w dziedzinie prawa. To prawda, w chwili przerwy, gdy ponad połowa sali egzaminacyjnej ponownie udała się do toalet i nie można było jeszcze rozpocząć egzaminu, powiedziałem, że szczęście człowieka nie mieszka tylko pod togą sędziowską, ale można być również szczęśliwym w szeregu innych zawodach. Dodałem jednak, że jeśli marzeniem zdających jest zostać sędzią, to wszystkim życzę, aby tak się im stało. Jeśli więc ktoś na tej podstawie próbuje wykazać, że komukolwiek radziłem, aby zmienił swoje plany życiowe, to jest to po prostu nadużycie i brak dobrej woli.
Nie było sytuacji, aby któremuś ze zdających nie działał laptop z systemem LEX – niekiedy dochodziło do zwolnienia tempa wyszukiwania haseł, ale raczej wynikało to z wydawania przez zdających wielu niejednoznacznych poleceń, ich odwoływania i ponownie zadawania kolejnego polecenia, nie czekając na zakończenie poprzedniego. Jeżeli natomiast w jednym z laptopów doszło do przestawienia zegara, to absolutnie nie doszło do sytuacji, aby LEX (sieciowy, w jednej wersji dla wszystkich zdających) wskazywał stan prawny z 2001 r. i był przyczyną udzielenia przez osobę zdającą błędnej odpowiedzi. Osoba ta zresztą – wbrew twierdzeniom – miała znacznie wydłużony czas na przygotowanie się do odpowiedzi (33 minuty zamiast standardowych 15 minut). W tym czasie mogła swobodnie korzystać w niezbędnych aktów prawnych dostępnych w formie papierowej. Należy przy tym zaznaczyć, że w każdym zgłoszonym przypadku wzywany był informatyk celem sprawdzenia, czy faktycznie doszło do awarii sprzętu, a nadto zdający mogli w tym czasie korzystać także z laptopów znajdujących się przy sąsiednich stolikach, z których w tym czasie nikt nie korzystał.
Za całkowicie niesłuszne i krzywdzące dla członków komisji należy uznać głosy, jakoby komisja działała na - bliżej nieokreślone – „zamówienie polityczne”, aby wykazać niedoskonałość kształcenia w KSSiP w poprzednich latach. Byłem powoływany przez wielu ministrów, z różnych tzw. opcji politycznych, do wielu komisji korporacyjnych oraz komisji egzaminacyjnych do przeprowadzenia egzaminu sędziowskiego. Nigdy się nie spotkałem, aby ktokolwiek, kiedykolwiek i komukolwiek chociażby zasugerował jakiś kierunek co do wystawienia ocen. Powołani członkowie komisji egzaminacyjnej (swojej osoby w tym zakresie sam nie będę oceniał) są specjalistami najwyższej klasy w swoich dziedzinach, a ich postawa moralna i etyczna może być wzorem dla innych. Sugerowanie, że w swoich ocenach mogliby i to kosztem niczemu winnych młodych ludzi, wystawiać nierzetelne oceny, jest po prostu niegodziwe. Komisja nie oceniała, ani poprzednich władz KSSiP, ani programu szkolenia, ani tym bardziej jej wykładowców. Komisja nie miała nawet szczególnej wiedzy, kto i kiedy oraz z jakich dziedzin prowadził szkolenia aplikantów. Nie znam osób, które wypowiadają takie osądy, nie wiem, kim oni są i dlatego nawet nie powiem, że być może oceniają innych swoją miarą.
Na koniec chcę powiedzieć – co jest bardzo ważne i godne podkreślenia – że ton dyskusji nadają oceny negatywne, a przecież bardzo wielu, zdecydowana większość aplikantów, zdała ten egzamin wspaniale, z bardzo dobrymi wynikami i w ocenie komisji są oni wielką nadzieją dla wymiaru sprawiedliwości, z których z pewnością będziemy w przyszłości dumni.
W założeniach KSSiP zasadnie przyjęto, że wystarczający zasób wiedzy aplikanci zdobyli podczas studiów wyższych, a szkoła nie powinna powtarzać tego, co już było przedmiotem zajęć na uczelniach, lecz skoncentrować się na pracy na aktach, symulacjach rozpraw, rozwiązywaniu kazusów, etc. Być może jednak jest to założenie zbyt idealistyczne. Należy przy tym zaznaczyć, że istnieje – niestety – znacząca różnica pomiędzy aplikantami aplikacji sędziowskiej, a aplikantami aplikacji uzupełniającej sędziowskiej, albowiem na 60 aplikantów tej drugiej 20 nie zdało części pisemnej (33,33 proc.), natomiast z pozostałych 40 części ustnej nie zdało z kolejnych 16 osób. To w sumie oznacza, że z tej grupy aż 60 proc. zdających uzyskało wynik negatywny z egzaminu sędziowskiego. W przypadku aplikantów aplikacji sędziowskiej wynik negatywny z części pisemnej uzyskało 27 osób na 198 – czyli ok. 13,6 proc., natomiast z części ustnej kolejne 18 osób, co oznacza, że w tej grupie egzaminu sędziowskiego nie zdało ok. 22 proc. zdających.
Nie twierdzę, że w tej formule kształcenia nie jest możliwe bardzo dobre przygotowanie aplikantów do pełnienia w przyszłości urzędu sędziego, lecz wymaga to wzmożonej pracowitości, sumienności i zaangażowania w proces kształcenia, co w połączeniu z wykonywaną w tym samym czasie pracą zawodową jest oczywiście zadaniem niełatwym.
Rozmawiała Małgorzata Kryszkiewicz