Jak napisać tekst o nieudolnym usiłowaniu aresztowania posła Marcina Romanowskiego w środę ok. południa tak, by w środę przed północą lub najdalej w czwartek rano pozostawał on przynajmniej z grubsza aktualny?
Nie powiodło się to wielu mediom we wtorek – Romanowski zatrzymany, czeka na areszt! Argumenty o europejskim immunitecie tylko narażają jego obrońcę na śmieszność! Już we wtorkowy wieczór było jednak wiadomo, że Theodoros Rousopoulos, przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, wcale nie uznał tego za śmieszne. W jakimś zupełnie niezwykłym trybie natychmiast napisał do marszałka polskiego Sejmu, domagając się zawieszenia czynności prowadzonych wobec Romanowskiego. O północy sąd uznał, że w tej sytuacji o aresztowaniu nie może być mowy.
Użytkownicy portalu Twitter/X, kojarzeni z ruchem Silni Razem, nie spali do rana, trawiąc porażkę. Uznawani czasem za poważnych publicyści tradycyjnie zaczęli sugerować rosyjski trop. „Do trudnych, twardych zadań, potrzebni są twardziele, a nie miękkie faje i chłopcy z chóru kościelnego” – komentował niegdysiejszy gigant polskiego dziennikarstwa.
I że polaryzacja, zaczadzenie, plemienność – to wszyscy wiemy. Poświęcanie twitterowym wzmożeniom czasu i miejsca w gazecie jest tego czasu i miejsca marnowaniem. Szkopuł w tym, że te wzmożenia rozczarowanych, zipiących żądzą zemsty zdają się co najmniej od kilku miesięcy dyktować działania całkiem realne, polityczne. Twitterowe tam-tamy „rozliczyć, wsadzić, skuć!” przedarły się przez mury prokuratury.
Mecenas Roman Giertych nie jest już tylko jednym z wielu zapiewajłów żądających bezwzględnego rozliczania PiS za wszelką cenę, jak najszybciej i jak najsurowiej. Od pół roku jest parlamentarzystą, wiceszefem dzierżącego władzę klubu KO. Jego odpowiedź na wydarzenia z poprzedniej nocy? „Prokuratura musi zostać całkowicie oczyszczona. W Prokuraturze Krajowej zostawiono 90 proc. prokuratorów Ziobry. W Prokuraturach Regionalnych jest podobnie. Potem są tego efekty. Dość cackania się!”
Pozwolę więc sobie zapolemizować, ufając, że ta polemika okaże się uzasadniona nie tylko dziś, lecz także jutro, za miesiąc i za rok. Otóż – adwokaci na ogół dobrze to wiedzą – właśnie należy się cackać. Prawo jest domeną cackających się. Jeśli są wątpliwości – należy je zweryfikować. Jeżeli ekspert od prawa europejskiego podsuwa kontrargumenty – warto doczytać u źródła. Zapytać kolejnego eksperta. A nie brać za dobrą monetę opinię tego, który napisał akurat to, na czym nam zależało.
W ostatnich dniach prokuratura zrobiła wszystko, by udowodnić, że się nie cacka. W dniu zatrzymania Romanowskiego niektórzy prawnicy zastanawiali się, po co zamykać człowieka, który od miesięcy wie, o co jest posądzany, wie, kto go sypie, wie, jakie nagrania zostały ujawnione. Co miał pokasować i zamataczyć – to już zamataczył.
Czy więc wniosek o areszt nie miał być jedynie właśnie demonstracją niecackania się? Poważne wątpliwości co do możliwości pominięcia immunitetu Rady Europy zdążyli jasno i publicznie sformułować prawnicy jak najdalsi od obozu PiS/SuwPol. A jednak chodziło o niecackanie się – o wejście facetów w kominiarkach, zakucie w kajdanki, możliwość pokazania tego w wieczornych programach tv. I to mimo że Romanowski się nie ukrywał ani nie wyjechał do Włoch, by uniknąć przesłuchania. Wystarczyło go wezwać. Efekt jest żałosny. Romanowskiego – przesądza o tym kodeks – nie można drugi raz zatrzymać na podstawie tych samych dowodów. Rozliczanie nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości zalicza zaś wpadkę, która miesiącami będzie używana jako argument dla tych, którzy żadnych rozliczeń nie chcą. ©℗