Paweł Kozanecki z Łodzi znów figuruje w rejestrze adwokatów jako „wykonujący zawód”. Za pośrednictwem prywatnego profilu na Instagramie zaprosił zainteresowanych na konsultacje.

Paweł Kozanecki z Łodzi znów figuruje w rejestrze adwokatów jako „wykonujący zawód”. Za pośrednictwem prywatnego profilu na Instagramie zaprosił zainteresowanych na konsultacje.

Od początku 2024 r. mec. Kozanecki nie mógł wykonywać profesji adwokata. Stało się tak na skutek wyroku dyscyplinarnego skazującego go za obrazę prokuratorów na cztery miesiące zawieszenia w czynnościach i trzyletni zakaz sprawowania patronatu nad aplikantami. Orzeczenie wydał Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Łodzi, następnie utrzymał je w mocy Wyższy Sąd Dyscyplinarny (WSD).

Wyrok WSD, chociaż prawomocny, nie podlegał wykonaniu od razu, bo obwinionemu przysługiwała jeszcze kasacja do Sądu Najwyższego. Dopiero gdy termin na jej wniesienie minął, okres zawieszenia zaczął biec. Mecenas Kozanecki twierdził, że nie dostał uzasadnienia wyroku WSD i nie mógł skutecznie go zaskarżyć, ale nie przekonał tym pionu dyscyplinarnego.

Okres zawieszenia trwał do końca kwietnia 2024 r. Obecnie Paweł Kozanecki znów figuruje w rejestrze jako czynny adwokat, a za pośrednictwem prywatnego profilu na Instagramie zaprosił zainteresowanych na konsultacje. – Moje zawieszenie dobiegło końca, z początkiem maja wróciłem do zawodu i prowadzenia kancelarii – potwierdza w rozmowie z DGP mec. Kozanecki.

Łódzki adwokat stał się powszechnie znany we wrześniu 2021 r., gdy w wypadku drogowym z jego udziałem zginęły dwie kobiety. Na nagraniu zamieszczonym później w internecie stwierdził, że „była to konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach”. Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie cały czas toczy się sprawa karna, w której prawnik jest oskarżony o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu i spowodowanie wypadku. Według oskarżenia kierowane przez niego auto przekroczyło podwójną linię ciągłą, zjechało na przeciwny pas i zderzyło się z prawidłowo jadącym z przeciwka samochodem. Oskarżony nie przyznaje się do winy.

Wypowiedzią o „trumnach” oraz opublikowaniem przez mecenasa zdjęcia sugerującego przekroczenie prędkości zainteresował się pion dyscyplinarny adwokatury. W maju ub.r. sprawę prawomocnie osądził WSD, skazując mecenasa na dwa lata zawieszenia w czynnościach, pięcioletni zakaz sprawowania patronatu oraz karę finansową w wysokości 8,4 tys. zł. I w tym przypadku wyrok nie podlega wykonaniu, a obwiniony ma prawo do kasacji. Mecenas Kozanecki w styczniu informował DGP o jej złożeniu. Również obecnie utrzymuje, że złożył kasację pod koniec ubiegłego roku, a następnie uzupełnił jej braki formalne.

– W tej chwili ta sprawa w żaden sposób nie wpływa na moją sytuację zawodową: wniosłem środek zaskarżenia w sposób prawidłowy, a wyrok nie podlega wykonaniu. Czekam na wyznaczenie terminu rozprawy w SN – przekonuje dziś łódzki adwokat.

Biuro prasowe SN informuje jednak, że kasacja do dziś nie wpłynęła. Okręgowa Rada Adwokacka w Łodzi przekazała DGP, że z uwagi na urlop pracownika będzie mogła przekazać informację o stanie spraw dyscyplinarnych adwokata dopiero w przyszłym tygodniu.

Ze sprawą wypadku wiążą się jeszcze dwie dyscyplinarki Pawła Kozaneckiego – za zażywanie kokainy, której śladowe ilości wykryto w jego organizmie (on sam zaprzeczył, by świadomie przyjmował narkotyki), oraz za spowodowanie wypadku. Ta pierwsza sprawa jest w toku, druga została zawieszona do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy karnej przez sąd powszechny. Mecenas z Łodzi był też skazywany dyscyplinarnie za obrazę sędziów i niestawiennictwo na rozprawie.©℗