W kwestii sądów pokoju są ogromne kłopoty o charakterze legislacyjnym; ja to popieram ze względu na umowę z Pawłem Kukizem, ale mam pewne wątpliwości. Przygotowywana jest potrzebna do tego zmiana spłaszczająca strukturę sądów powszechnych - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński
Kaczyński spotkał się w sobotę w Koszalinie z sympatykami i działaczami. Podczas wystąpienie został zapytany o kwestię wprowadzenie instytucji tzw. sędziów pokoju.
"Paweł Kukiz się buntuje, mówi, że nie będzie brał żadnych względów pod uwagę, ale tu są po prostu ogromne kłopoty o charakterze legislacyjnym. Trzeba uchwalić tę ustawę - to jest w zasadzie gotowe - ale trzeba też uchwalić ustawę o wprowadzeniu tej ustawy. To są najtrudniejsze w ogóle przepisy, te tzw. przepisy wprowadzające, a musi być ich około 200" - wyjaśnił prezes PiS.
Jak powiedział, sprawa jest w rękach Kancelarii Prezydenta, która ma pewne opóźnienia. "Ale może nawet jeszcze w październiku ta ustawa wejdzie pod obrady, ale nie jestem w stanie tego zagwarantować" - dodał.
Kaczyński wskazuje na problemy z sędziami pokoju
Prezes PiS zaznaczył, że istnieją pewne problemy z wprowadzeniem tej instytucji. Jak mówił, pomysł został zaczerpnięty z anglosaskiej tradycji prawnej; a sędzia pokoju byłby kimś, kto - niekoniecznie będąc prawnikiem - cieszyłby się autorytetem w lokalnej społeczności.
"Sędzia, zgodnie z Konstytucją, musi być sędzią - musi być zaakceptowany przez KRS i mianowany przez prezydenta, i musi być prawnikiem; jedyna różnica jest taka, że nie musi mieć aplikacji sądowej. (...) I tylko wśród takich będzie można wybierać. Co to ma wspólnego z anglosaskimi sądami pokoju? Szczerze mówiąc - nic" - ocenił. Dodał, że nie wiadomo, jak wielu prawników będzie w ogóle chciało zostać takimi sędziami.
"Tutaj do powiatu koszalińskiego przyjedzie jakiś człowiek z zewnątrz, pewnie jakiś stosunkowo młody absolwent prawa, który wybrał akurat taką drogę, i zacznie sądzić nie w oparciu o autorytet, tylko w oparciu o pewne przesłanki formalne. Żeby to przeprowadzić, to trzeba też spłaszczyć strukturę sądów. Dlaczego? Bo inaczej mielibyśmy 5-szczeblową strukturę sądów, nigdzie na świecie takiej nie ma. Niesłychanie powolna, niesłychanie droga - kompletnie bez sensu" - ocenił.
Spłaszczenie struktury sądów
Jarosław Kaczyński podkreślił, że jest projekt ustawy spłaszczającej sądy powszechne. "Żeby wszystkie sądy, także te rejonowe, stały się sądami okręgowymi. Sąd rejonowy będzie oczywiście w powiecie, ale on będzie tylko oddziałem sądu okręgowego. To może bardzo przyspieszyć sprawę (..). Już na poziomie tego sądu okręgowego będzie można powiedzieć - tak jak to było ze szczepionkami - chce pan być sądzony w Koszalinie, żeby pana sprawa cywilna była tu sądzona, to termin jest za półtora roku, ale jeżeli zgodzi się pan na Sławno czy Szczecinek, to może pan mieć to już za 4 tygodnie, niech pan wybiera" - wytłumaczył.
Jak ocenił, to może przyspieszyć procedowanie spraw w sytuacji, w której niektóre sądy są przeciążone, a w innych jest niewiele spraw. "Trochę przejdzie do sądów pokoju; ja wspieram to, bo taka jest umowa z Kukizem, ale uczciwie mówiąc mam pewne wątpliwości, w szczególności co do nazwy, bo to po prostu nie jest to samo" - dodał.
"Taka zmiana jest w tej chwili przygotowywana i chcemy ją wprowadzić, tyle tylko, że to chwilę potrwa, a takie praktyczne wejście tego w życie będzie pewnie trwało stosunkowo długo, bo to jest trudny zabieg" - dodał.
Założenia reformy sądów powszechnych przedstawiono przed niemal rokiem. Zakłada ona, przede wszystkim, zastąpienie obecnych sądów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych sądami okręgowymi i regionalnymi.
Wprowadzenie instytucji sędziów pokoju to natomiast jedna ze sztandarowych propozycji programowych Kukiz'15. W listopadzie ubiegłego roku prezydent skierował do Sejmu inicjatywę dotyczącą wprowadzenia w Polsce sędziów pokoju; obecnie zajmuje się nią specjalnie powołana podkomisja. Projekt ustawy dotyczący sądów i sędziów pokoju zakłada utworzenie takich sądów jako nowej kategorii w ramach sądownictwa powszechnego. Miałyby one zajmować się najprostszymi sprawami, a orzekać w nich mieliby sędziowie wybierani w wyborach powszechnych na sześcioletnią kadencję. (PAP)