W popularnej satyrze rysunkowej Remka Dąbrowskiego ojciec strofuje syna pochłoniętego laptopem: Jako chirurg też będziesz na Wikipedii szukał "jak wyciąć wyrostek"?. Na co syn odpowiada ojcu: Weź tato, jak na Wikipedii? Na You Tube... Właściwie powinien powiedzieć, że na Med Tube (popularny serwis z filmami dla medyków). W tym żarcie jest spora doza prawdy o lekarskiej generacji Y. Młodzi lekarze, podobnie jak ich rówieśnicy, wychowali się (przynajmniej częściowo) przed komputerem, a teraz w kieszeni białego fartucha noszą smartfony, są na fejsie i używają kilku ulubionych apek. Nie trzeba przy tym chyba dodawać, że i nieco starsi lekarze również nie są nieprzemakalni na internetowe i smartfonowe nowinki. Signum temporis.
Pisanie o tym, że nowe technologie zmieniają medycynę jest - rzecz jasna - banałem. Coraz lepsze narzędzia i techniki w diagnozowaniu i leczeniu czy inteligentne leki to niemal chleb powszedni w klinikach i szpitalach. Spore nadzieje lekarze wiążą m.in. z telemedycyną, która wykorzystując zdalne transmisje danych pozwala oszczędzać czas i kontrolować stan zdrowia znacznie większej liczby pacjentów. Przykładowo w ocenie prof. Ryszarda Piotrowicza z warszawskiego Instytutu Kardiologii szeroko zastosowana telemedycyna w praktyce kardiologicznej zwiększyłaby dostęp do rehabilitacji kardiologicznej trzykrotnie. Dobrym przykładem świeci w Polsce słynne Światowe Centrum Słuchu prowadzone przez prof. Skarżyńskiego w podwarszawskich Kajetanach, które dzięki teleaudiologii potrafi badać ogromną liczbę pacjentów pod kątem wykrywania potencjalnych ubytków słuchu.
W okulistyce prym wiodą lasery. Coraz dokładniejsze (ostatnio laser femtosekundowy do super precyzyjnych mikrocięć oka w chirurgii zaćmy). W neurochirurgii chwalony jest Gamma Knife (nóż gamma), który potrafi operować mózg bez otwierania czaszki specjalnie nacelowaną na groźne tkanki wiązką. Na całym świecie w klinikach pracuje teraz ponad 3 600 robotów chirurgicznych i co roku przybywa ich ok. 200 (w Polsce działa jeden medyczny robot Da Vinci we Wrocławiu).
Wszystko to już opisywano setki razy. Banalne. Jest jednak pewna aplikacja...
Figure1, czyli Facebook ze stetoskopem
... która jest wciąż w Polsce mało znana, a której nazwę warto zapamiętać i która ma wszelkie predyspozycje, by mocno przeobrazić codzienne nawyki lekarzy, co zarazem zmieni i poprawi sytuację ich pacjentów.
Chodzi o mobilną aplikację Figure1, którą najkrócej mówiąc można nazwać profesjonalnym Facebookiem tylko dla grona lekarzy i studentów medycyny. Coś w rodzaju społecznościowego, lekarskiego konsylium 24/7.
Pochodząca z Toronto i Nowego Jorku firma, która wypuściła apkę, chwali się, że ma już ona ponad milion lekarzy-użytkowników i średnio 10 000 wejść co godzinę. Podobno 65% studentów medycyny w USA ma ją już w swoich smartfonach. Szeroka globalnie znajomość języka angielskiego wśród lekarzy powoduje, że apka jest już znana i używana w 190 krajach.
Jak to działa? Lekarz robi zdjęcie smartfonem i wysyła przez aplikację do wglądu innym zalogowanym lekarzom, którzy mogą komentować i doradzać, jakie leczenie czy diagnozę należy w danym przypadku zastosować. Innymi słowy każdy zalogowany lekarz może telefonem, na czacie (lub w prywatnej wiadomości), zapytać swoich kolegów i koleżanki po fachu, co sądzą o danym przypadku i jak go trzeba leczyć. W kilka chwil później otrzyma komentarze i opinie innych lekarzy. Powiatowy internista z małej przychodni małego miasteczka na Mazurach samym telefonem może w kilka chwil doradzić się u kolegów np. z uniwerków medycznych w USA czy Wielkiej Brytanii.
Figure1 jest społecznościówką wyłącznie dla profesjonalistów wykonujących zawód medyczny lub w trakcie studiów. Aby założyć sobie konto - trzeba okazać się dokumentami, które to potwierdzają. Oprócz konsultowania konkretnych przypadków lekarze i studenci medycyny wymieniają się informacjami np. o konferencjach i szkoleniach czy wolnych etatach.
Aplikacja jest ciągle rozwijana. Na razie dostępna jest w języku angielskim, hiszpańskim oraz portugalskim (brazylijskim).