Doc. Paweł Skowroński z Politechniki Warszawskiej, odnosząc się do planów budowy w Polsce elektrowni jądrowej, zwrócił uwagę, że w ostatnich latach na świecie istnieje problem z dostępnością technologii jądrowej.
„Zbankrutował Westinghouse, są wątpliwości co do (technologii – PAP) francuskiej Arevy, nie chcemy korzystać z energetyki jądrowej rosyjskiej czy chińskiej, pozostają więc (południowi - PAP)Koreańczycy. Ale energetyka jądrowa na świecie przeżyje renesans, bo są gigantyczne plany rozwoju tego rodzaju energetyki w krajach arabskich, za tym pójdzie rozwój tej energetyki. Może więc warto kilka lat poczekać, nie rezygnując z tych planów. Nie inwestujmy za szybko” – apelował.
W jego opinii teraz powinniśmy pracować nad decyzjami środowiskowymi, by w momencie, gdy zdecydujemy się na inwestycję, była już decyzja lokalizacyjna.
Wtórował mu Remigiusz Nowakowski, prezes spółki PILE Elbud, b. prezes Taurona. Zauważył, że obecnie nie jesteśmy w Polsce w stanie zdyskontować budowy jądrówki w Polsce.
„Kto dostarczy turbin, technologii, kto dostarczy paliwa jądrowego, kto zapewni usługi eksploatacji? Przecież my nie mamy kadr. Potrzebujemy czasu, by jak najlepiej przygotować się do tego, by ewentualna decyzja o powstaniu takiej elektrowni była najlepiej zdyskontowana na poziomie kraju. By pieniądze, które mamy wydać, zasiliły nasz krwioobieg, byśmy nie strzelili sobie gola przez przedwczesną decyzję” - mówił.
W jego opinii taka przedwczesna decyzja spowoduje, że uzależnimy od obcego kapitału, a i tak nie rozwiążemy problemów. Poza tym - uważa Nowakowski - finalny koszt energii będzie zbyt wysoki.
W połowie marca resort energii informował, że trwają prace nad aktualizacją Polskiego Programu Energetyki Jądrowej (PPEJ), w tym założeniami dotyczącymi efektywnego modelu finansowania inwestycji oraz postępowania przetargowego. W 2020 r. mają zakończyć się badania lokalizacyjne i środowiskowe.