Przedstawiciele górnictwa węgla brunatnego zarzucają rządowi niepodejmowanie decyzji w sprawie branży i faworyzowanie czarnego złota.

Choć od ponad miesiąca jest gotowy ostateczny projekt programu dla sektora górnictwa węgla brunatnego na lata 2017–2030 z perspektywą do 2050 r., dokument wciąż nie został zatwierdzony. Strategia dla węgla kamiennego obowiązuje od stycznia. Oba programy sektorowe mają być załącznikami do nowej polityki energetycznej państwa – tyle że wciąż do końca nie wiadomo, kiedy ujrzy ona światło dzienne.

Bełchatów musi żyć
W branży jest coraz trudniej, mimo że w połowie kwietnia na kongresie węgla brunatnego w Bełchatowie wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski zapewniał, że sytuacja jest pod kontrolą, węgiel brunatny wrócił do łask, a w przypadku planowanej odkrywki Złoczew nie ma już pytania „czy”, ale „kiedy”. Złoczew to odkrywka, która miałaby przedłużyć funkcjonowanie największej na świecie elektrowni opalanej węglem brunatnym, czyli należącego do PGE Bełchatowa. Odkrywka Bełchatów zasilająca zakład w surowiec właśnie się wyczerpuje, a sąsiednia, Szczerców, wystarczy na niespełna 15 lat. Tobiszowski nie wykluczył, że jeszcze w tym roku przyznana zostanie koncesja dla nowej odkrywki. Niedawno potencjalna inwestycja dostała pozytywną decyzję środowiskową.
– Kontynuujemy przygotowania – mówi o Złoczewie rzecznik PGE Maciej Szczepaniuk. Od dawna wiadomo, że dla spółki lepszym pomysłem byłaby eksploatacja większego i bogatszego w węgiel złoża w okolicach Gubina. Ale temu przeszkodziły protesty społeczne.
Dla PGE budowa odkrywki Złoczew oddalonej od elektrowni Bełchatów o ok. 60 km to wyzwanie logistyczne. Węgiel brunatny, składający się w połowie z wody, jest paliwem trudnym do transportu, dlatego bloki nim opalane powstają zwykle w bezpośrednim sąsiedztwie odkrywek. To także sprawia, że koszt produkcji prądu jest znacznie niższy niż w przypadku wożonego koleją węgla kamiennego. Tyle że taśmociągowy transport paliwa przez 60 km jest niemożliwy, a budowa linii kolejowej podroży inwestycję. A w grę wchodzi też budowa nowych bloków przy odkrywce, ale taki kompleks górniczo-energetyczny to wydatek rzędu 20 mld zł. Zdaniem ekspertów w takim przypadku dla PGE korzystniejsza, bo bardziej perspektywiczna, byłaby budowa nowej kopalni i elektrowni w okolicach Gubina. Ale ten wariant nie wchodzi w grę ze względów politycznych – chodzi o utrzymanie przy życiu zagłębia bełchatowskiego. Złoczew osobiście wspierał m.in. były szef MON Antoni Macierewicz zaangażowany w specjalny zespół parlamentarny działający na rzecz budowy tej odkrywki.
Ościsłowo zablokowane
Problemy PGE wydają się mimo skali mniejsze niż prywatnej spółki ZE PAK (Zespół Elektrowni Pątnów–Adamów–Konin) kontrolowanej przez właściciela Polsatu Zygmunta Solorza. Po tym, jak zgodnie z planem z początkiem tego roku działalność zakończyła tamtejsza elektrownia Adamów, spółka zastanawia się, co dalej. – Nie jest tajemnicą, że nasz właściciel stara się pozbyć tego aktywa, co zresztą szczególnie nas nie dziwi w kontekście gigantycznych inwestycji, jakie musiałby poczynić, dostosowując firmę do prawa unijnego, które zacznie obowiązywać od 2021 r. – mówi DGP Andrzej Mazur ze związków zawodowych działających w ZE PAK. Chodzi m.in. o drożejące prawa do emisji dwutlenku węgla, ale także konieczność dostosowania instalacji do konkluzji BAT (best available technology) do dyrektywy o emisjach przemysłowych nakazujących zmniejszenie emisji rtęci, chloru oraz związków siarki i azotu. W przeciwieństwie do Złoczewa nowa odkrywka planowana przez ZE PAK, czyli Ościsłowo dla kopalni Konin, jest na razie zablokowana, choć w projekcie rządowego programu dla węgla brunatnego czytamy, że „polityka energetyczna Polski jasno okres´li kwestie? perspektywicznych zło´z˙ we?gla brunatnego Złoczew i Os´cisłowo jako podstawowej bazy”.
Kto postawił krzyżyk
– Poprzednia decyzja została zaskarżona, procedowanie trwa. Trzeba chyba jasno powiedzieć, na węglu brunatnym został postawiony krzyżyk, tylko nikt nie ma odwagi powiedzieć tego głośno – uważa Mazur. Bez nowych odkrywek poziom produkcji surowca, z którego otrzymujemy jedną trzecią prądu, zacznie gwałtownie spadać – a nie zastąpimy go innym paliwem z importu, bo jego transport na większe odległości jest niemal niemożliwy i nieopłacalny.
– Po zamknięciu elektrowni Adamów węgiel z kopalni Adamów wozimy do elektrowni Pątnów samochodami, co jest bardzo trudne. Ale węgla w kopalni Konin na zasilenie zmodernizowanego za 1,5 mld zł Pątnowa wystarczy nam na dwa lata. Zresztą na tyle mamy jeszcze koncesję. A przecież Ościsłowa, nawet gdy zapadnie decyzja, nie zbuduje się w dwa lata – denerwuje się Mazur.

Na początku kwietnia wiceminister Tobiszowski informował, że resort interweniuje w sprawie Ościsłowa i liczy, że decyzja środowiskowa dla tej inwestycji będzie pozytywna.