Konieczność wprowadzania do aktu urodzenia tzw. danych kryjących narusza prawa matek – wskazują eksperci. W sprawie interweniował RPO, zaś w resorcie trwa analizowanie problemu. Na zmianę przepisów jednak zapewne trzeba będzie jeszcze poczekać.
Konieczność wprowadzania do aktu urodzenia tzw. danych kryjących narusza prawa matek – wskazują eksperci. W sprawie interweniował RPO, zaś w resorcie trwa analizowanie problemu. Na zmianę przepisów jednak zapewne trzeba będzie jeszcze poczekać.
Chodzi o regulację ustawy z 28 listopada 2014 r. - Prawo o aktach stanu cywilnego (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 709 ze zm.) dotyczącą rejestracji dziecka w sytuacji, kiedy urodziła je niezamężna kobieta, która nie podała danych ojca, zaś żaden z mężczyzn nie uznał swojego ojcostwa. Jak informują przedstawiciele urzędów stanu cywilnego, w takim przypadku obecne przepisy nie zezwalają na pozostawienie w akcie urodzenia dziecka pustej rubryki dotyczącej danych ojca. W zamian konieczne jest wpisanie tzw. danych kryjących, czyli losowego, wybranego przez matkę lub kierownika USC imienia wraz z nazwiskiem matki.
Archaiczne przepisy w oparach absurdu
- Ten przepis to relikt po epoce komunizmu, gdzie władza próbowała pokazać, że w Polsce nie ma sierot - wskazuje Sławomir Wojciechowski, kierownik USC, ekspert Zrzeszenia Gmin Województwa Lubuskiego. Podkreśla, że obecna regulacja wiąże się z problemami. - Kobiety nie chcą wpisywać fikcyjnych danych i próbują przeciwstawiać się zmuszaniu ich do tego. Niestety, obecne przepisy nie przewidują ani zastosowania alternatywnych rozwiązań, ani trybu odwoławczego - wyjaśnia ekspert.
Zaś Katarzyna Łagowska, kierowniczka Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia przy Centrum Praw Kobiet, zwraca uwagę, że sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana w przypadku matek, które nie ukończyły 18. roku życia. - Nawet jeśli ojciec zgłasza chęć uznania dziecka, z automatu wpisuje się ojca jako „nieznanego”. Można to zmienić dopiero po osiągnięciu pełnoletności matki - wskazuje. Podkreśla, że w praktyce wiąże się to z automatycznym przekazaniem pieczy nad dzieckiem nieletniej matki innej osobie. Matka bowiem nie ma pełnej zdolności do czynności prawnej, a ojciec - nawet jeśli jest pełnoletni - nie może uznać dziecka. Zaś jedyną drogą wyjścia z impasu jest zgoda rodziców na ślub osoby niepełnoletniej, ponieważ po nim osoba poniżej 18. roku życia uzyskuje pełną zdolność do czynności prawnej.
Dyskryminujące i nadmiernie ingerujące
Zarówno przedstawiciele urzędów stanu cywilnego, jak i organizacji reprezentujących prawa kobiet podkreślają, że przestarzałe przepisy naruszają prawa matek i mają dyskryminacyjny charakter. - Często czują się one upokorzone koniecznością wymyślania danych ojca. Co więcej, zdarzają się również przypadki, w których - ze względu na to samo nazwisko ojca i matki - są one posądzane o to, że dziecko pochodzi ze związku kazirodczego - wskazuje Sławomir Wojciechowski. Na tym nie koniec - dochodzą do tego również kwestie związane np. z problemami posługiwania się takim aktem urodzenia za granicą, bowiem w większości krajów taki mechanizm nie jest stosowany i jest po prostu niezrozumiały dla urzędników.
- Stoimy na stanowisku, że obowiązujące przepisy ograniczają prawo kobiet do decydowania o sytuacji swojej i dziecka oraz prowadzą do sytuacji, które mogą być stygmatyzujące. Tworzą również pewien rodzaj fikcji kreowanej na potrzeby wypełnienia urzędowego formularza. A przecież mógłby on zostać zmodyfikowany, tak aby uzupełniać go danymi zgodnymi z rzeczywistością - podkreśla Katarzyna Łagowska.
Problem został również podnoszony przez senatorów Wadima Tyszkiewicza oraz Krzysztofa Kwiatkowskiego (obaj niezrzeszeni), którzy podkreślali, że jest to nadmierna ingerencja organu administracji publicznej w prawa człowieka. - To niespotykane, że prawo zmusza współcześnie obywateli do podawania fikcyjnych danych w tak ważnym dokumencie, jakim jest akt urodzenia, który przecież po raz pierwszy kształtuje tożsamość człowieka - wskazali w swoim oświadczeniu. Tym bardziej że - jak zaznaczyli - jest to związane z koniecznością tłumaczenia przez matki dokumentujące urodzenie dziecka takimi aktami, że dane ojca nie są danymi prawdziwej osoby. W zamian parlamentarzyści proponowali zmianę przepisów przez wprowadzenie najprostszego w ich ocenie rozwiązania - pozostawienia rubryki z danymi ojca pustej. Oświadczenie wraz z prośbą o odpowiedź zostało skierowane zarówno do MSWiA, jak i rzecznika praw dziecka.
Rzecznicy analizują, resort nie wyklucza
Jak udało nam się ustalić, w sprawie interweniował również rzecznik praw obywatelskich. Pod koniec grudnia zeszłego roku do Biura RPO wpłynęła kopia odpowiedzi udzielonej przez MSWiA w tej sprawie, z której wynika, „że obecnie nie jest planowane podjęcie szerszych prac legislacyjnych nad nowelizacją”. - W przypadku podjęcia takich prac zostanie rozważona również kwestia ewentualnej zmiany przepisów dotyczących zamieszczania w akcie urodzenia tzw. danych przesłaniających - wyjaśnia Marcin Malecko, naczelnik wydziału podstawowych praw i wolności w zespole prawa konstytucyjnego, międzynarodowego i europejskiego Biura RPO. Podkreśla, że kwestia ta jest w dalszym ciągu analizowana przez rzecznika. Podobną odpowiedź uzyskaliśmy również z Biura RPD - tam również trwają analizy zagadnienia pod kątem prawnym.
Czy zatem nie ma szans na uchylenie tych wymogów? Okazuje się, że niekoniecznie, choć raczej nie nastąpi to szybko. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zapytane przez nas o to, czy problem jest znany i czy planowana jest modyfikacja przepisów w zakresie obowiązku wprowadzania do aktów urodzenia danych kryjących, także zadeklarowało, że analizuje problem i rozważy zmianę, jeśli podejmie prace nad nowelizacją ustawy - Prawo o aktach stanu cywilnego. Można zatem stwierdzić, że w stosunku do odpowiedzi udzielonej przez RPO jest minimalny postęp.
/>
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama