"Kompas Jutra" - tak nazwano reformę edukacji, której pełne wdrożenie zaplanowano na 2026 r. Pierwsze zmiany pojawią się jednak w szkołach już od września. Jednym z pierwszych punktów zapalnych stała się edukacja zdrowotna, która ma zastąpić wychowanie do życia w rodzinie.

WDŻ odchodzi, nadchodzi nowy program

Przedmiot będzie fakultatywny. Jego program obejmie 11 działów tematycznych, w tym m.in. zdrowie fizyczne, wartości i postawy, zdrowie psychiczne, bezpieczeństwo w sieci, profilaktykę uzależnień i zdrowie seksualne. To właśnie ten ostatni obszar wzbudził największe kontrowersje. Politycy PiS i Konfederacji oraz środowiska prawicowe alarmowali, że to m.in. naruszenie zasady pierwszeństwa wychowawczego rodziców. Przedmiot ma być nauczany w szkołach podstawowych (klasy VI-VIII) i ponadpodstawowych (klasy I-III).

MEN zleciło więc organizację studiów podyplomowych z edukacji zdrowotnej. Do tej pory podjęło je 580 nauczycieli, a kolejna edycja planowana jest na 2026 r. Kosztowało to do tej pory ponad 5 mln zł. W maju Ośrodek Rozwoju Edukacji (ORE) przeszkolił też 72 nauczycieli konsultantów i doradców metodycznych z placówek doskonalenia nauczycieli. Uczestnicy zdobyli uprawnienia trenerskie, pozwalające szkolić innych pedagogów w realizacji nowego przedmiotu.

Rodzice mają czas na złożenie rezygnacji z przedmiotu do 25 września. - Nie obserwuję większego zainteresowania ze strony młodzieży. Spodziewam się frekwencji podobnej jak na zajęciach WDŻWR - mówi dyrektor łódzkiego liceum.

"Resort kieruje się dobrem uczniów, nauczycieli i chęcią ochrony szkoły przed polityczną awanturą. Decyzja, co do przyszłego charakteru przedmiotu, będzie uzależniona od ewaluacji, czyli oceny, jak zajęcia sprawdzają się w praktyce. Po pierwszym roku MEN zbierze opinie nauczycieli i uczniów. To te konsultacje będą decydujące dla ewentualnej zmiany przedmiotu na obowiązkowy" - deklaruje resort edukacji.

Obecnie prowadzone są też dwa postępowania w sprawie dopuszczenia do użytku szkolnego podręczników do edukacji zdrowotnej - dla liceum i technikum oraz dla branżowej szkoły I stopnia.

Edukacja obywatelska pod lupą ekspertów

Drugim przedmiotem, który pojawi się w szkołach od września, jest edukacja obywatelska. W szkoleniach online zorganizowanych przez ORE wzięło udział 376 doradców metodycznych, nauczycieli konsultantów i pedagogów, którzy będą przekazywać zdobytą wiedzę innym nauczycielom w ramach placówek doskonalenia nauczycieli. Na początku września zaplanowano szkolenie stacjonarne "Edukacja obywatelska. Planowanie, organizowanie, ewaluacja" dla 60 osób.

Tu jednak MEN dopuściło już do użytku szkolnego podręcznik do nauki przedmiotu. - Moim zdaniem nie różni się on jednak znacząco od wcześniejszych rozwiązań. Edukacja obywatelska w dużej mierze przypomina WOS, choć pojawiły się też nowe wątki dotyczące szkoły, praw ucznia czy aktywności obywatelskiej młodzieży - ocenia Tomasz Tokarz, nauczyciel i trener umiejętności społecznych, autor bloga Innowacyjna Edukacja.

Przełomu w wychowaniu obywatelskim trudno się spodziewać. - Nauczyciele już wcześniej prowadzili zajęcia praktyczne, symulacje czy debaty, a w gimnazjach przedmiot miał wręcz projektowy charakter - zaznacza ekspert.

- W przypadku edukacji obywatelskiej nowa podstawa programowa jest raczej kontynuacją podejścia "sprzed Czarnka" niż rewolucją. Widać jednak staranie, aby w podręczniku mocno wyeksponować różne formy aktywności obywatelskiej - dodaje Aleksander Pawlicki, nauczyciel historii i WOS-u w liceum, wykładowca w Szkole Edukacji PAFW i UW.

Paweł Włoczewski, nauczyciel historii i WOS-u, wicedyrektor w społecznym Podkowiańskim Liceum Ogólnokształcącym nr 60, mówi, że podręcznikowi brakuje spójności i powiązania z rozszerzonym WOS-em. - Nie jestem entuzjastą wycofania HiT-u - w formie oczywiście bez indoktrynacji - i jako historyk uważam, że był to potrzebny przedmiot. Teraz zastępuje go edukacja obywatelska, co brzmi ładnie, ale w praktyce w liceum oznacza to istnienie dwóch przedmiotów mówiących o tym samym, które powinny się uzupełniać - zaznacza. Zwraca też uwagę na to, że w dopuszczonej publikacji nie pojawiło się m.in. całościowe ujęcie procesu stanowienia prawa. - Nauczyciele prowadzący WOS rozszerzony mogą mieć przez to kłopot - dodaje.

Plusy? - W podręczniku widać staranie o wyważony ton, np. w rozdziale o patriotyzmie czy w opisie Marszu Niepodległości. Nie da się go tak łatwo oskarżyć o jednostronność, tak jak było to w przypadku podręczników m.in. autorstwa Roszkowskiego - dodaje Pawlicki. I zastanawia się, czy podręcznik przetrwa do kolejnej zmiany władzy.