Dzieci z klas I-III szkół podstawowych od 18 stycznia pracują stacjonarnie i mamy nadzieję, że ten stan da się utrzymać - powiedział wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski. Wskazał, że w tej chwili w podstawówkach nie widać wzrostu liczby zakażeń.

Wiceminister edukacji i nauki pytany był w czwartek w RMF FM, czy brana jest pod uwagę możliwość powrotu do nauki zdalnej przez dzieci z klas I-III szkół podstawowych w związku z tym, że w środę w ponad 400 podstawówkach nauka odbywała się w tych klasach w trybie innym niż stacjonarny.

"Minister (edukacji i nauki Przemysław) Czarnek już wielokrotnie mówił, że mamy kilka możliwych wariantów w zależności od tego, jak będzie rozwijała się epidemia, bo to ona tak na prawdę decyduje o decyzjach w poszczególnych dziedzinach funkcjonowania państwa, także w edukacji. My oczywiście chcielibyśmy, aby jak najszybciej dzieci i młodzież, wszystkie roczniki wróciły do szkoły, do zajęć stacjonarnych" - powiedział Piontkowski.

Trzeba pamiętać, że większość roczników - klasy IV-VIII szkoły podstawowej i cała szkoła ponadpodstawowa pracują w systemie kształcenia na odległość. Dzieci z klas I-III szkół podstawowych od 18 stycznia pracują stacjonarnie i mamy nadzieję, że przynajmniej ten stan da się utrzymać, a jeżeli by doszło do jakiegoś gwałtownego wzrostu liczby zakażeń to decyzję będzie podejmował pan premier wraz z Radą Medyczną, która przy nim działa, ekspertami, którzy zdecydują czy warto rozszerzać czy zawężać naukę stacjonarną w szkołach" - zaznaczył.

"Nasze dane wskazują na to, że w tej chwili nie widać jakiegoś wzrostu liczby zakażeń w szkołach tam, gdzie uczą się klasy I-III. Od 1 do 2 proc. szkół raz na jakiś czas musi przejść na nauczanie zdalne będą hybrydowe, ponieważ pojawiają się tam przypadki zakażenia" - wskazał wiceminister.

Przypomniał, że szkół podstawowych w całym kraju jest ponad 14 tys. i ponad 15 tys. przedszkoli. "W jednym i drugim przypadku jest to od 1 do 2 proc. placówek".

Wiceminister pytany był także czy resort edukacji i nauki ustala, jaki musi być poziom zakażeń w Polsce by zamknięto szkoły.

"To będzie zależało - jeszcze raz powtórzę - od ministra zdrowia i ekspertów z Rady Medycznej przy premierze. To oni zdecydują czy np. w edukacji, czy innych dziedzinach należy powrócić do jakiejś części obostrzeń, które obowiązywały wcześniej" - odpowiedział Piontkowski.

"Jeśli będzie taka potrzeba jesteśmy przygotowani, aby także wrócić do wariantu, w którym także dzieci z klas I-III wróciły do nauczania zdalnego, ale zobaczymy czy taka sytuacja będzie potrzebna" - zaznaczył.

Wskazał, że "na razie obecny stan obowiązuje do końca lutego". "W przyszłym tygodniu będzie decyzje co dalej, m.in. ze szkołami, z powrotem do nauki stacjonarnej" - dodał Piontkowski.

18 stycznia uczniowie klas I-III szkół podstawowych i szkół specjalnych, którzy od 9 listopada uczyli się zdalnie, wrócili do nauki stacjonarnej.

W klasach starszych zajęcia stacjonarne w szkołach są zawieszone do 28 lutego. Uczniowie klas IV-VIII szkół podstawowych i szkół średnich uczą się zdalnie od końca października.

Jesienne zawieszenie zajęć stacjonarnych nie obejmowało przedszkoli, oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych i innych form wychowania przedszkolnego. Przedszkolaki do nauki stacjonarnej wróciły pod koniec maja ub.r.

O przejściu szkoły, przedszkola lub placówki wychowania przedszkolnego na tryb pracy inny niż stacjonarny decyduje organ prowadzący, za zgodą sanepidu, po rozpoznaniu sytuacji epidemicznej w placówce.

Ministerstwo Edukacji i Nauki, że w środę w 14 030 szkołach podstawowych w klasach I-III w nauka była prowadzona w trybie stacjonarnym, czyli w 97,1 proc. szkół podstawowych. W 83 podstawówkach w klasach I-III nauka odbywała się w trybie zdalnym, a w 330 w trybie mieszanym.

MEiN, podało także, że w trybie stacjonarnym w środę pracowały 15 047 przedszkola i placówki wychowania przedszkolnego, czyli 98,3 proc. z nich. W trybie zdalnym pracowało 77 przedszkoli, a 176 w trybie mieszanym.