Wiceminister przypomina, że radiolodzy nie zawsze mają nawet bezpośredni kontakt z pacjentami, ponieważ do badania ustawia ich technikźródło: ShutterStock
Obowiązek zatrudniania przez całą dobę radiologa i dwóch anestezjologów rujnuje finanse małych placówek. Chcą przekonać resort zdrowia, by uelastycznił przepisy. Ten nie mówi „nie”.
wróć do artykułuReklama
anestezjolog(2016-01-27 12:24) Zgłoś naruszenie 121
Szanowni Państwo, Anestezjolog zajmuje się znieczuleniami i pacjentami w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Jak Pani Ewa Borek - wyobraża sobie - że lekarz z oddziału Intensywnej Terapii wyjdzie i znieczuli pacjentkę do pilnego cięcia? Co ma zrobić zostawić samych pacjentów - którzy są w stanie bezpośredniego zagrożenia życia i w każdej chwili może się coś z nimi dziać czy ma pójść uratować dziecko i ciężarną???? nie po to wymyślano takie rozwiązania i po to właśnie anestezjolodzy walczyli o bezpieczeństwo pacjentów, żeby to teraz przekreślać..... A że drogo? mój Boże i tak taniej niż odszkodowania za śmierć pacjenta z powodu braku lekarza na dyżurze (już nie piszę o moralnej kwestii) Drugi anestezjolog nie jest rozwiązaniem - jest obowiązkiem, zarówno wynikającym z przywołanego rozporządzenia MZ jak i z czysto ludzkich przyczyn. Może ekspertami w końcu powinni być właściwi ludzie.... A tym bardziej prezes Fundacji My Pacjenci powinien o nich dbać a nie poddawać w wątpliwość liczbę lekarzy do opieki nad pacjentem. - o to Polska właśnie. Każdy się na wszystkim zna, a jak dramat - to jak to mogło się wydarzyć.
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzmojito(2016-02-09 11:25) Zgłoś naruszenie 01
Bo zamiast myśleć o bezpieczeństwie liczy się pieniądze. Czas skończyć z takim myśleniem jeśli chodzi o opiekę zdrowotną.
dotka(2016-01-29 08:25) Zgłoś naruszenie 61
Dziennikarz się postarał. Tytuł znowu sugeruje, że to lekarze są czemuś winni, np. rujnowaniu szpitali. Tymczasem sedno rzeczy tkwi w nierealnej ustawie, na którą nie ma środków, braku dofinansowania przez NFZ, niskiej wycenie procedur i kiepskiej organizacji szpitali. Lekarze w tych szpitalach tylko pracują wg warunków, jakie im politycy zapewniają.
Odpowiedzprawdziwy radiolog(2016-01-30 00:36) Zgłoś naruszenie 81
posadze tego Tymbarkiewicza za monitorem i będzie uprawiał telemedycyne ratunkową, a tego Pigonia zrobimy telepołożnikiem. Nie znosze ignorantów, dlatego wiem jak często trafny opis zawdzięczam rozmowie z pacjentem albo jedynie spojrzeniu na pacjenta , który jest w zasięgu. To samo dotyczy planowania faz badania tomografii z kontrastem. Nie podjąłbym się opisywania badania planowanego nie przeze mnie. Ta cała zgraja teleradiologów powinna sie raczej nazwać obrazkologami. Działanie w tym trybie naraża pacjenta na nietrafne rozpoznanie,wykonywanie dodatkowych niepotrzebnych badań, gdyż odbywa się najczęściej przy niedostatku informacji potrzebnych do trafnej interpretacji. Inna sprawa, że kwoty które szpitale poprzez NFZ płacą zewnętrznym firmom, w których siedzą na taśmie obrazkolodzy są zawsze większe niż porównywalnych szpitali ze stacjonarnymi lekarzami (do sprawdzenia na stronach informatora umów NFZ) Oznacza to, że publiczny płatnik dotuje prywatne firmy.
Odpowiedzinterna(2016-02-02 13:00) Zgłoś naruszenie 60
A i tak na dyżurze w powiatowym szpitalu najwięcej roboty ma internista. Liczne konsultacje, ostre przyjęcia (włącznie ze stanami zagrożenia życia, bo to że ktoś nie jest zaintubowany, to nie znaczy że nie jest w takim stanie). Zgadza się, że anestezjolog na dyżurze do "najwyższa instancja", schodzi tylko jak już musi, albo gdy nas lubi. W innych przypadkach radź sobie sam. Zarabiają godnie (nie dużo!), a i interniści też by chcieli zarabiać podobnie.
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzmojito(2016-02-09 11:27) Zgłoś naruszenie 00
Mam wielki szacunek do internistów, bo wiem jak ciężko pracują.