W środę w Sejmie odbyło się wysłuchanie obywatelskie "In vitro w Polsce". Organizatorka spotkania wicemarszałkini Sejmu Wanda Nowicka podkreśliła, że ważne jest nie tylko dobre prawo regulujące działalność klinik in vitro, ale również dobre praktyki funkcjonowania tych ośrodków. Dodała, że dostępność do in vitro nie powinna zależeć od zamożności osób, które chcą skorzystać z tej metody.

Podczas spotkania zaprezentowano wyniki monitoringu polskich ośrodków leczenia niepłodności przeprowadzonego przez Stowarzyszenie na rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji „Nasz Bocian”. Celem monitoringu było sprawdzenie i kompleksowe opisanie sytuacji niepłodnych pacjentów w Polsce.

Raport zwraca m.in. uwagę na dowolność konstruowania i prezentowania statystyk przez kliniki in vitro. Statystyki te nie były weryfikowane zewnętrznie, przez co pacjenci otrzymywali niepełne i prawdopodobnie nierzetelne informacje. Jeden z ośrodków przekonywał np., że dziewięć na dziesięć tam leczonych par doczekało się dziecka, a 43 proc. pacjentek korzystających z metody in vitro zaszło w ciążę już po pierwszej próbie. Autorzy raportu zwracają uwagę, że klinika ta nie informowała jednak, czy "podane wartości odnoszą się do ciąż biochemicznych, z których część ulegnie jeszcze poronieniu, czy do ciąż klinicznych, a może do żywych urodzeń".

Monitoring wykazał, że większość ośrodków dostosowała swoje pomieszczenia do wymagań rozporządzenia ministra zdrowia oraz organizowała pracę w sposób uwzględniający potrzeby pacjentów. Pokoje do oddawania nasienia to w większości osobne pomieszczenia przeznaczone jedynie do tego celu. Zdecydowana większość pacjentów oceniała, że procedura oddawania nasienia była dobrze zorganizowana i dyskretna, podkreślano również, że personel dokładał starań, aby było to jak najmniej krępujące.

Wzrosła też dostępność opieki psychologicznej dla pacjentek i pacjentów, obecnie już ponad trzy czwarte ośrodków współpracuje z psychologiem. Większość ośrodków wdrożyła standard co najmniej jednej bezpłatnej konsultacji psychologicznej.

Podczas monitoringu sprawdzano również, czy i w jaki sposób ośrodki limitują liczbę potomstwa jednego dawcy. Z badania wynika, że ośrodki prowadzące własne banki nasienia limitowały tę liczbę od 4 potwierdzonych ciąż do "10 rodzin dzielących tego samego dawcę". Z kolei ośrodki korzystające z zewnętrznych banków nasienia wskazywały na limity przyjęte przez te banki.

Tymczasem, jak zauważają autorzy raportu, duński bank CRYOS przyjął limity ciąż uzyskiwanych dzięki materiałowi danego dawcy w podziale na jeden kraj, tak więc po osiągnięciu limitu w danym kraju, jego materiał mógł być wykorzystywany w kolejnych. "Zgodnie z informacjami udostępnionymi przez sam CRYOS do tej pory dzięki dawcom tego banku osiągnięto ponad 20 tys. ciąż na całym świecie przy dysponowaniu ponad 450 aktywnymi dawcami. To oznacza, iż każdy dawca może mieć średnio ponad 44 potomków na całym świecie" - zwracają uwagę autorzy raportu.

Jedynie dwa ośrodki niepubliczne udostępniły na swoich stronach internetowych wzorce dokumentacji. Ośrodki, które ujawniały tylko część swoich wzorców, najczęściej utajniały umowy i zgody odnoszące się do dawstwa komórek jajowych i nasienia oraz do adopcji zarodków. Podczas monitoringu zauważono, że część dokumentów określanych jako "świadoma zgoda na zabieg" w rzeczywistości zawierała listę szczegółowych zobowiązań po stronie pacjentów, natomiast ośrodki nie wyszczególniały swoich zobowiązań, np. zobowiązania do zachowania należytej staranności w wykonaniu świadczenia medycznego. W dokumentach znajdowały się również zapisy narzucające pacjentom obowiązek zachowania tajemnicy o szczegółach leczenia, a także obowiązek zrzeczenia się w imieniu przyszłych dzieci ewentualnych roszczeń wobec ośrodka.

W dokumentacji sprawdzonej podczas monitoringu znaleziono w sumie 229 zapisów, które mogą być klauzulami niedozwolonymi. Jednak autorzy raportu wskazują, że często wynikało to z braku prawnych regulacji na poziomie krajowym, a nie ze złej woli samych ośrodków. "Ośrodki na własną rękę próbowały regulować to, co przez 28 lat nie zostało uregulowane na poziomie krajowym i co częściowo ureguluje dopiero ustawa o leczeniu niepłodności" - czytamy w raporcie.

"Problemy są systemowe, a ich głównym źródłem jest brak refleksji humanistycznej w medycynie rozrodu i w ogóle w medycynie, i dalsze utrwalanie postaw paternalistycznych, czyli relacji opartych na relacji władzy pomiędzy pacjentem i lekarzem" - podsumowała raport przewodnicząca stowarzyszenia "Nasz Bocian" Anna Krawczak.

Autorzy raportu podkreślają też, że w ostatnich latach zauważono wiele pozytywnych zmian w funkcjonowaniu klinik in vitro. W 2012 tylko jeden ośrodek miał standardy w zakresie polityki dawstwa i biorstwa, natomiast obecnie już pięć ośrodków prowadzi "spójną politykę dawstwa i biorstwa, którą w wielu aspektach można nazwać +modelową+". Ponadto wszystkie monitorowane ośrodki zadeklarowały przestrzeganie Rekomendacji Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego.

Monitoring pacjencki ośrodków leczenia niepłodności wykonujących zabiegi zapłodnienia pozaustrojowego metodą in vitro przeprowadziło Stowarzyszenie na rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji „Nasz Bocian”. W monitoringu wzięło udział 35 klinik in vitro (pięć ośrodków odmówiło udziału w badaniu, a dwa zrezygnowały już po wyrażeniu zgody).