Problem dopalaczy nadal istnieje. Mimo rządowych zapowiedzi i ustawy "antydopalaczowej", te substancje psychoaktywne wciąż są niebezpieczne.

Kierownik Centrum Informacji o Narkotykach i Narkomanii Artur Malczewski powiedział w radiowej Jedynce, że dopalacze są często bardziej niebezpieczne niż "tradycyjne" narkotyki. Choć zmniejszyła się liczba sklepów oferujących takie substancje psychoaktywne, to więcej osób umiera po zażyciu dopalaczy.

Gość radiowej Jedynki powiedział, że w ubiegłym roku doszło do 2,5 tysiąca interwencji medycznych z powodu zatruć dopalaczami. Substancje te nie są tak łatwo dostępne jak w 2010 roku, bo zamknięcie sklepów przełożyło się na ich używanie. Teraz jednak zażywanie dopalaczy częściej prowadzi do zatruć i zgonów niż 5 lat temu - powiedział kierownik Centrum Informacji o Narkotykach i Narkomanii.

Artur Malczewski ostrzegł, że niebezpieczeństwo dopalaczy polega także na tym, iż istnieje ryzyko otrzymania zupełnie innej substancji niż ta, która widnieje na etykiecie. Kupowaliśmy dopalacze na potrzebę analiz i okazywało się, że mimo jednego wzorca chemicznego, w środku, w niektórych próbkach była inna substancja. Ktoś na przykład kupował brefedron, a tam był petedron - powiedział gość radiowej Jedynki.

Malczewski dodał, że z danych Unii Europejskiej wynika, iż skala używania dopalaczy w latach 2011 - 2014 w Polsce wyniosła około 9 procent.