"Gazeta Wyborcza" dotarła do listu, jaki wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki wysłał do Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) oraz działającej przy niej Rady Przejrzystości. Wynika z niego, że Ministerstwo Zdrowia naciska, aby na listę refundacyjną nie trafiały skuteczne, ale bardzo drogie leki.

Zanim lek trafi na listę refundacyjną jest oceniany przez Radę Przejrzystości. Bierze ona pod uwagę cenę i skuteczność leku. Prezes Agencji rekomenduje ministrowi zdrowia objęcie jakiegoś leku refundacją dla konkretnej grupy chorych bądź nie. Zdarza się, choć nieczęsto, że prezes mimo pozytywnej opinii Rady wydaje ministrowi negatywną rekomendację. Potem działająca w ministerstwie Komisja Ekonomiczna negocjuje z firmą cenę danego leku. Ostateczna decyzja o tym, czy lek znajdzie się na liście refundacyjnej, należy do ministra - pisze "Gazeta Wyborcza".

Jak pisze gazeta, Komisja Ekonomiczna okazała się być bardzo skuteczna. Producenci znacząco obniżyli ceny leków. Oszczędności z tego tytułu miał być w całości przekazane na finansowanie nowych leków. Tymczasem, zostały przeznaczone na łatanie dziur w budżecie NFZ.

Ministerstwo Zdrowia zapytane o tę sprawę odpowiedziało, że rekomendacja nie jest dla ministra wiążąca. "Minister zdrowia podejmuje decyzje, mając na uwadze uzyskanie jak największych efektów zdrowotnych w ramach dostępnych środków publicznych" - napisał "Gazecie Wyborczej" Krzysztof Bąk, rzecznik MZ.