Coraz więcej lekarzy podpisuje umowy z NFZ. Otwartych przychodni na Pomorzu jest 349. Zamkniętych - 111. Fundusz podaje, że około 80 procent mieszkańców województwa ma zabezpieczoną podstawową opiekę zdrowotną. Najgorsza sytuacja jest w powiatach bytowskim i wejherowskim. Medycy z Pomorza, którzy sprzeciwiają się reformie ministra Bartosza Arłukowicza spotkali się dziś w Izbie Lekarskiej w Gdańsku.

Jak powiedział reporterowi Radia Gdańsk wiceprzewodniczący Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia Andrzej Zapaśnik, lekarze rodzinni domagają się zmian. Twierdzą, że do zakończenia pata w rozmowach z Ministerstwem Zdrowia potrzebne są trzy kroki. Trzeba przywrócić dialog społeczny ze środowiskiem lekarskim i medycznym, drugi krok to podpisanie umów na 9 miesięcy po to, by ogarnąć chaos, trzeci to powołanie przez ministra zespołu do opracowania strategii w podstawowej opiece zdrowotnej - wyliczał Andrzej Zapaśnik. Grupa miałaby w ciągu 9 miesięcy przeanalizować "zakres zmian i obciążeń" dla lekarzy. Nie wyobrażam sobie, by ten pat trwał dłużej niż do niedzieli - powiedział wiceszef Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia.

Lekarze apelują o pomoc do księży. Chcą, by ich stanowisko, było odczytane jutro w trakcie ogłoszeń duszpasterskich.

Roman Budziński, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku, mówi, że przyjęcie pakietu onkologicznego w formie proponowanej przez ministerstwo jest nie do zaakceptowania. Jak zaznacza, dla przeciętnego lekarza rodzinnego oznacza, że ze względu na wzrost liczby pacjentów na każdego z nich będzie miał zaledwie 5 minut - przy założeniu, że w ciągu 7 godzin w przychodni pojawi się 70 pacjentów. Proszę sobie wyobrazić, będąc pacjentem, co można w tym czasie lekarzowi powiedzieć, czy można być dobrze zbadanym - mówił Roman Budziński, dodając, że problemem są między innymi czasochłonne obowiązki biurokratyczne.

Lista otwartych przychodni jest na bieżąco aktualizowana na stronie pomorskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.