Podczas gdy kolejne państwa decydują się na podawanie swoim obywatelom trzeciej dawki, koncern rozbudowuje zaplecze sprzedażowe.

Świadczą o tym chociażby oferty pracy, jakie firma zamieściła na swojej stronie. W USA koncern poszukuje m.in. starszego menedżera ds. marketingu konsumenckiego związanego z COVID oraz starszego dyrektora, który pokieruje oficjalnym wprowadzeniem szczepionki przeciw koronawirusowi na rynek (dotychczas preparat był dostępny w USA na wyjątkowych zasadach).
„Jest prawdopodobne, że po pandemii szczepienia przeciw COVID-19 będą odbywać się co roku, ale sprzedaż szczepionek będzie zależeć od wielu czynników” – czytamy w opisie pierwszego stanowiska. Do obowiązków zatrudnionej na nim osoby będzie należało m.in. kierowanie projektami informacyjnymi, których odbiorcami będą konsumenci. „Wprowadzenie na amerykański rynek jest kluczowe dla przyszłych sukcesów naszego biznesu szczepionkowego” – czytamy w opisie drugiego stanowiska.
O planach kadrowych firmy jako pierwszy doniósł „Financial Times”. Brytyjski dziennik wskazał również, że w działaniach promocyjnych i komunikacyjnych szczepionki Comirnaty (tak brzmi nazwa handlowa preparatu Pfizera) będzie wspierała koncern agencja reklamowa Ogilvy, jedna z większych w USA.
„Chcemy przyjąć przemyślane podejście do marketingu i reklamy Comirnaty wśród opinii publicznej. Naszym celem jest zwiększenie zaufania do szczepień, podczas gdy wciąż walczymy z pandemią COVID-19” – skomentował dla „FT” swoje działania koncern.
Już teraz wiadomo, że dzięki szczepionce będzie to dla niego bardzo dobry rok. Pod koniec lipca koncern podniósł prognozy wpływów ze sprzedaży preparatu względem wcześniejszych niemal o jedną trzecią – z 26 do 33,5 mld dol. (w przeliczeniu z ok. 100 do 130 mld zł), co przełoży się na wzrost jego całkowitych przychodów z 72,5 do 78–80 mld dol. (z ok. 280 do 300–310 mld zł). Jednocześnie Pfizer zdecydował się niedawno podnieść cenę produktu o ponad jedną czwartą (z 15,5 na 19,5 euro, czyli z ok. 70 na 90 zł), o czym również jako pierwszy doniósł „Financial Times”.
Sprzedaż utrzyma się na wysokim poziomie prawdopodobnie także w przyszłym roku, biorąc pod uwagę, że na razie przynajmniej jedną dawkę jakiejkolwiek szczepionki otrzymało niecałe 40 proc. ludności świata (co przekłada się na 5,2 mld sztuk). Coraz więcej państw decyduje się także na podawanie swoim obywatelom trzeciego zastrzyku i w wielu wypadkach wybór pada właśnie na Pfizera (jak np. w Izraelu). Koncern już przedłożył do urzędów regulujących rynek leków po obu stronach Atlantyku (czyli do amerykańskiej FDA i europejskiej EMA) dokumenty mające na celu zatwierdzenie trzeciej dawki Comirnaty.
Wspierają je wyniki badania przeprowadzonego na grupie 306 pacjentów, którym trzecią dawkę podano 5–8 miesięcy po drugiej. Podobnie jak wcześniej u uczestników badano poziom przeciwciał we krwi po pewnym czasie (średnio nieco ponad 2,5 mies.) od iniekcji: przeciętnie był trzykrotnie wyższy niż po drugiej dawce. Niestety, w badaniu wzięły udział tylko osoby w wieku 18–55 lat; nie wiadomo, dlaczego nie uwzględniono starszych (co wytykano swego czasu AstrzeZenece).
Przedstawiciele koncernu są zdania, że trzecia dawka to konieczność. „Na podstawie danych pozyskanych we współpracy z Ministerstwem Zdrowia Izraela widać, że skuteczność szczepionki w zapobieganiu zakażeniu i dającej objawy choroby maleje sześć miesięcy po otrzymaniu preparatu, chociaż skuteczność w zapobieganiu poważnemu przebiegowi choroby pozostaje wysoka […]. Biorąc pod uwagę wszystkie dostępne dane uważamy, że trzecia dawka może być potrzebna w 6 do 12 miesięcy od drugiej” – czytamy w niedawnym komunikacie prasowym koncernu. Pfizer prowadzi także prace nad zmodyfikowaną dawką przypominającą, uwzględniającą także wariant Delta koronawirusa.