Ministrowie nie zamierzają zmieniać swoich szpitali w spółki. Resort obrony musi więc znaleźć ponad 11 mln zł na pokrycie ich ubiegłorocznych strat.
Pomoc państwa dla przekształcanych szpitali / Dziennik Gazeta Prawna
Zbliża się ważny dla wszystkich placówek medycznych moment. Do końca czerwca muszą zostać zatwierdzone ich sprawozdania finansowe za 2012 r. Te, które powiększyły swoje zadłużenie, będą musiały zostać wsparte finansowo przez swojego właściciela, przekształcone w spółki prawa handlowego lub zlikwidowane. Przewiduje to ustawa z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 217). DGP sprawdził więc, jak tę sztandarową reformę rządu realizują szpitale resortowe. Trzem ministrom: obrony narodowej, spraw wewnętrznych oraz zdrowia podlegają łącznie 34 takie placówki. Żadna z 17 policyjnych lecznic nie została dotąd przekształcona w spółkę i w tym roku raczej im to nie grozi.

MSW się waha

Resort spraw wewnętrznych zastanawia się nad przetestowaniem reformy na jednym ze swoich szpitali, który ma nieuregulowane zobowiązania publicznoprawne. Ich umorzenie poprawiłoby kondycję finansową tej placówki. Nie ujawnia jednak, o którą lecznicę chodzi, bo decyzja w tej sprawie nie zapadła i wcale nie jest przesądzone, że minister ją podejmie. MSW nie jest bowiem entuzjastycznie nastawione do przekształceń.
Jak podkreśla Marek Kondracki, dyrektor departamentu zdrowia w tym resorcie, komercjalizacja może poprawić zarządzanie, ale nie rozwiązuje innych problemów, z którymi borykają się publiczne szpitale. Przy niedoszacowanych wycenach procedur i rosnących kosztach działalności coraz trudniej jest bilansować rachunki zarówno spółkom, jak i SPZOZ.
Resort spraw wewnętrznych jest jednak w komfortowej sytuacji. Obligatoryjne przekształcenie policyjnym lecznicom nie grozi, bo nie generują bieżącego deficytu.
– Od 5 lat szpitale wchodzące w skład Służby Zdrowia MSW odnotowują dodatni roczny wynik finansowy – podkreśla Marek Kondracki.

W wojsku bez zmian

W gorszym położeniu jest minister obrony narodowej. 16 wojskowych szpitali ma łącznie ponad 17 mln zł zobowiązań wymagalnych, czyli tych, które powinny być szybko spłacone. Ubiegły rok siedem z nich zamknęło ujemnym wynikiem. Jak DGP dowiedział się nieoficjalnie, co do dwóch placówek rozważane jest ich ewentualne przekształcenie w spółkę. Zmiany, jeśli w ogóle nastąpią, nie będą więc miały masowego charakteru.
– Dzisiaj odchodzi się od wielkiego programu komercjalizacji, bo forma SPZOZ jest bezpieczniejsza w przypadku szpitali wojskowych, które poza świadczeniem usług zdrowotnych realizują zadania związane z obronnością państwa. Spółka jest nastawiona na wypracowanie zysku. Nie może przynosić strat – uważa płk dr n. med. Krzysztof Kasprzak, komendant 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką SPZOZ w Bydgoszczy.
Brak decyzji o przekształceniach oznacza jednak, że w połowie roku minister obrony narodowej stanie przed dylematem, co dalej z tymi placówkami, które się zadłużają. Szpitale wojskowe wypracowały w 2012 r. stratę 11,4 mln zł. Zgodnie z ustawą resort musiałby ją pokryć w ciągu trzech miesięcy od zatwierdzenia ich sprawozdań finansowych.
Alternatywą jest likwidacja. Nie jest to nierealistyczny scenariusz, bo w ubiegłym roku MON postanowił wykluczyć ze swoich struktur szpital wojskowy w Przemyślu. W praktyce oznaczało to jego zamknięcie. Placówkę udało się uratować, bo władze miasta wyraziły chęć jej przejęcia. Wojskowa lecznica została połączona z innym SPZOZ i na jej bazie powstał Szpital Miejski w Przemyślu. Od 2007 r. także pięć innych szpitali MON (w Gliwicach, Poznaniu, Elblągu, Kudowie-Zdroju oraz Olsztynie) zmieniło właściciela. Cztery z nich trafiły w ręce samorządów, a pozostałe – uczelni medycznych.
Jednak MON nie ujawnia na razie, jaka przyszłość czeka podlegające mu placówki.
– Zamknęliśmy 2012 r. na małym minusie, ale nie wiem, jaka jest decyzja ministra, czy będziemy przekształcani, czy czeka nas likwidacja lub np. połączenie z cywilną placówką. Na razie przygotowujemy się więc do udziału w konkursie ofert na udzielanie świadczeń zdrowotnych w latach 2014–2016, bo akurat w tym roku kończy nam się umowa z NFZ – wskazuje Mirosław Siudak, rzecznik prasowy Szpitala Wojskowego w Szczecinie.