Lekarze przepisują leki refundowane na trzech różnych drukach recept. To problem dla farmaceutów i chorych. Część z nich kupuje leki ze zniżką za 100 proc. ich ceny.
Zaledwie trzy tygodnie temu Ministerstwo Zdrowia nowelizowało rozporządzenie z 8 marca 2012 r. w sprawie recept lekarskich (Dz.U. poz. 260 i 1506), a już pojawił się projekt kolejnej jego zmiany. Tym razem zawiera poprawkę techniczną, bo załącznik do rozporządzenia odsyła do paragrafu uchylonego w tym samym akcie prawnym. Nowela wejdzie w życie z dniem ogłoszenia, ale z mocą wsteczną od 30 grudnia 2012 r.
To kolejna w ciągu roku nowelizacja tego samego rozporządzenia. W poprzednich w ubiegłym roku resort dwukrotnie zmieniał numerację recept. W efekcie w obiegu są ich trzy rodzaje, przy czym tylko dwa są honorowane przez aptekarzy (22-cyfrowe rozpoczynające się od cyfr 01 lub 02). Od 1 stycznia lekarze nie mogą się natomiast posługiwać drukami, które zawierają numer 20-cyfrowy. Problem w tym, że cały czas takie recepty trafiają do aptek, bo część lekarzy nie nadąża za tak częstymi zmianami prawa. Część zaś świadomie pozbywa się zapasów starych formularzy.
– Spotykamy się wręcz z przypadkami, gdy pacjent mówi, że był u lekarza dzisiaj, a na recepcie jest wpisana wsteczna grudniowa data. Taki druk możemy zrealizować tylko na 100 proc. – tłumaczy Tadeusz Bąbelek z Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Nowe kłopoty

Problemy z realizacją recept zdarzają się także w przypadku druków, które zawierają już nowe numery. Na nich powinny być trzy kody kreskowe zawierające numer druku, REGON oraz prawa wykonywania zawodu. Zamiast tego do aptek trafiają recepty z jednym kodem, bo takie medycy otrzymali z drukarni. Także w tym przypadku pokrzywdzeni są pacjenci, bo płacą za leki 100 proc. ich ceny.
A to nie koniec legislacyjnego chaosu. Jak twierdzą farmaceuci, resort zdrowia pracuje już nad kolejną nowelizacją rozporządzenia. Tym razem musi skorygować błędne zapisy dotyczące zasad przepisywania pacjentom leków odurzających i substancji psychotropowych.
– W obecnym stanie prawnym recepty narkotyczne są praktycznie poza kontrolą NFZ i może dochodzić do nadużyć. Alarmowaliśmy o tym wiceministra zdrowia. Resort już pracuje nad rozwiązaniem tego problemu – twierdzi Tadeusz Bąbelek.
To może oznaczać unieważnienie dotychczas obowiązujących recept na leki narkotyczne.

Recepta z Brukseli

Gdy Ministerstwo Zdrowia upora się z bieżącymi problemami legislacyjnymi, będzie musiało zająć się unijną receptą. Do 25 października 2013 r. Polska ma bowiem czas na dostosowanie prawa do dyrektywy nr 2012/52/UE z 20 grudnia 2012 r. ustanawiającej środki ułatwiające uznawanie recept wystawionych w innych państwach członkowskich (Dz.U. UE L 2012. 365.68).
Określa ona m.in., jakie elementy muszą się znajdować na transgranicznym druku. Dyrektywa wymaga, aby wpisana była na nim zasadniczo międzynarodowa nazwa leku. Lekarz wskaże tylko substancję, którą ma być leczony pacjent, a nie konkretny produkt określonego producenta.
Nazwę handlową farmaceutyku może wpisać tylko wtedy, gdy uzasadni potrzebę zastosowania u chorego tego konkretnego produktu. To różni obecne druki recept obowiązujących w Polsce od tych, które będą uznawane za transgeniczne. Lekarze już teraz mogą stosować międzynarodową nazwę, ale jeśli użyją handlowej, nie mogą uzasadnić na recepcie jej użycia.
Ministerstwo Zdrowia będzie więc musiało po raz kolejny zmienić rozporządzenie w sprawie recept refundowanych. Lekarze już obawiają się, że będzie się to wiązało z kolejną wymianą druków. Prawnicy jednak uspokajają.
– Nowe przepisy po wdrożeniu dyrektywy nie powinny spowodować zmian w odniesieniu do recept krajowych. Będą one nadal funkcjonowały, nie ma więc niebezpieczeństwa, że obecnie używane druki staną się nieważne – podkreśla Andrzej Balicki, radca prawny z kancelarii DLA Piper.

Zasady przepisywania pacjentom leków odurzających też wymagają zmian

Etap legislacyjny
Projekt przekazany do konsultacji