W rozmowach z lekarzami homeopatami jak refren przewija się pewna spiskowa teza, która jednak zasługuje na zastanowienie. Powtarzają ją po kolei: są dyskryminowani, bo leczą skutecznie. Dotyczy to zwłaszcza chorób przewlekłych, które w powszechnie przyjętej procedurze leczniczej wymagają przyjmowania leków do końca życia.
Jestem udręczony trwającym pięć lat postępowaniem przed sądem lekarskim. Nie mam siły rozmawiać, mam dość, a poza tym się boję – przekazuje przez kolegów dr Jan B., lekarz z Poznania, homeopata. Od 2006 r. tłumaczył, że nie jest szarlatanem, że nie morduje swoich pacjentów, tylko przeciwnie – skutecznie im pomaga. Wprawdzie proces zakończył się po jego myśli, ale uraz został.
Podobnie na prośbę o rozmowę reaguje dr Aleksander P. z Opola, okulista i homeopata, który w swojej praktyce posługiwał się także irydologią (diagnozowanie na podstawie wyglądu tęczówki oka). I on, zanim wygrał proces toczący się przeciwko niemu przed sądem lekarskim, zszargał sobie nerwy. Teraz wolałby zapomnieć i nie wychylać się chociaż przez chwilę. Zamiast leczyć i – jak większość kolegów po fachu – wypisywać recepty na antybiotyki, które i tak nie działają na wirusy, zajmuje się profilaktyką. Ale ma świadomość, że robi coś dobrego.
To jest tylko część artykułu, zobacz pełną treść w e-wydaniu Dziennika Gazety Prawnej:
W pełnej wersji artykułu znajdziesz odpowiedzi na WSZYSTKIE pytania.