Za pół roku młodzi lekarze mogą mieć problemy z podjęciem pracy za granicą. Ich kwalifikacje nie będą – jak dotychczas – automatycznie uznawane w państwach członkowskich Unii.
Zawinił resort zdrowia, który zmienił nazwę egzaminu, na podstawie którego medycy mają przyznawane prawo wykonywania zawodu. A także posłowie, którzy pracowali nad nowelizacją z 28 kwietnia 2011 roku ustawy o zawodzie lekarza (Dz.U. z 2011 r. nr 113, poz. 658), która tę zmianę wprowadziła.

Końcowy zamiast państwowy

Obecnie sprawdzian, po którym lekarz uzyskuje prawo wykonywania zawodu, to Lekarski Egzamin Państwowy (LEP). Od 2013 roku będzie funkcjonował pod nazwą Lekarski Egzamin Końcowy (LEK). Pozornie nieistotna zmiana ma jednak spore, w dodatku międzynarodowe konsekwencje.
Pod nazwą LEP został bowiem wpisany do traktatu akcesyjnego oraz załącznika V dyrektywy 2005/36/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 7 września 2005 roku. Na podstawie tego ostatniego dokumentu wszystkie kraje członkowskie automatycznie uznają kwalifikacje specjalistów z pozostałych państw UE.
Polska powinna poinformować o zmianie Komisję Europejską. Informacja ta powinna być zaś przedmiotem obrad grupy koordynatorów ds. uznawania kwalifikacji zawodowych, czyli ekspertów z poszczególnych państw członkowskich. Następnie komisja musi opublikować komunikat o zmianie w załączniku dyrektywy w Dzienniku Urzędowym UE.
Czas trwania procedury zależy od nacisków na Komisję Europejską. Jednak resort zdrowia w tej sprawie nie robi nic.
– Z naszych informacji wynika, że Ministerstwo Zdrowia jeszcze nie poinformowało KE o zmianach – mówi Monika Janus-Klewiado, dyrektor w biurze rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
O tym, że zmianę egzaminu musi zgłosić komisji, resort zdrowia wie od listopada ubiegłego roku. Wówczas poinformował go o tym wiceminister spraw zagranicznych Mikołaj Dowgielewicz. Ministerstwo Zdrowia twierdzi jednak, że procedury nie mogło rozpocząć, dopóki nie zostało wydane rozporządzenie wykonawcze o LEK. To ukazało się dopiero 8 sierpnia. Resort sam jest winny, bo zwlekał z jego przygotowaniem. Miał na to ponad rok, bo nowela ustawy o zawodzie lekarza, która przewidywała wydanie tego aktu prawnego, weszła w życie 1 lipca 2011 roku. I nawet teraz, gdy nie ma już żadnych formalnych przeszkód, aby poinformować KE o zmianie nazwy, resort tego nie robi.
– Notyfikacja zostanie przekazana Komisji Europejskiej przed przeprowadzeniem pierwszego egzaminu LEK – zapewnia Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka resortu zdrowia. Nie podaje jednak żadnej konkretnej daty.

Kłopoty dla młodych lekarzy

Konsekwencje tej opieszałości mogą być dla lekarzy dotkliwe. Egzamin pod nową nazwą odbędzie się po raz pierwszy już w lutym. Jego absolwenci, którzy chcą wyjechać do pracy za granicą lub rozpocząć tam naukę wybranej specjalizacji, będą mieli problemy.
Dotychczas wystarczyło do tego zdanie egzaminu i uzyskanie odpowiedniego zaświadczenia z polskiej izby lekarskiej. Ze statystyk samorządu lekarskiego wynika, że taki dokument pobrało 1302 młodych medyków. Gdy lekarz zgłaszał się z nim do odpowiednika izby lekarskiej w innym kraju UE, miał automatycznie uznawane kwalifikacje i mógł szybko rozpocząć pracę.
– Teraz, gdy ten organ porówna nazwę egzaminu, który zdał lekarz, z tą, która występuje w załączniku do dyrektywy, zobaczy inne nazwy. Absolwenci LEK muszą więc liczyć się z odmową automatycznego uznania ich kwalifikacji – ostrzega Konstanty Radziwiłł, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
DGP przypomina
W październiku pierwszy rocznik studentów uczelni medycznych rozpocznie naukę na nowych zasadach. Przewidują one, że:
● kształcenie lekarza skróci się o rok
● studenci odbędą zajęcia praktyczne na szóstym roku studiów
● do samodzielnej pracy lekarz będzie gotowy po ukończeniu studiów
● zostanie zniesiony obowiązkowy ponadroczny staż w szpitalu
● do Lekarskiego Egzaminu Końcowego będzie można przystąpić jeszcze na studiach