Dyrektorzy niektórych zakładów opiekuńczo-leczniczych (ZOL) przymierzają się do podwyższenia opłat swoim podopiecznym. Zbilansowanie kosztów i dochodów ZOL jest coraz trudniejsze. Zakłady pobierają od pacjentów 70 proc. emerytury lub renty. Resztę kosztów leczenia powinien zwracać im NFZ.
Opłata z funduszu nie pokrywa jednak kosztów leczenia pacjentów wymagających opieki długoterminowej. Od stycznia NFZ płaci więcej, ale tylko w niektórych województwach, w całym kraju natomiast podwyższył wymogi. Zakłady od stycznia muszą np. stosować kosztowną dietę przemysłową u chorych karmionych dojelitowo i pozajelitowo.
– Wydatki na żywienie takiego pacjenta trzykrotnie przekraczają jego stawkę żywieniową i obciążają budżet ZOL – podkreśla Janusz Czekaj, dyrektor ZOL w Krakowie.
W Małopolsce NFZ płaci za świadczenia udzielane w ZOL 75 zł dziennie. W Warszawie już tylko 69 – 50 zł.

70 proc. dochodu pacjenta może być pobierane przez ZOL na pokrycie kosztów zakwaterowania i wyżywienia

– Średni dzienny koszt pobytu chorego w naszym zakładzie przekracza 100 zł. Resztę powinien dopłacić pacjent – podkreśla Zbigniew Trzeciak, dyrektor warszawskiego ZOL.
Leczenie chorego jest dla zakładu deficytowe, gdy jego emerytura nie przekracza 1,3 tys. zł miesięcznie.
Sytuację zakładów poprawiłoby zwiększenie współpłacenia przez pacjentów. Nieoficjalnie rozważają to dyrektorzy niektórych placówek na Mazowszu. Wszystko dlatego, że przepis ograniczający wysokość opłat do 70 proc. dochodów pacjentów, obecny w uchylonej już ustawie o zakładach opieki zdrowotnej, został pominięty w jej następczyni – Ustawie o działalności leczniczej. Ta obowiązuje od lipca 2011 r.
Resort zdrowia przypomina, że nie ma podstaw prawnych do podnoszenia opłat. Nadal obowiązuje art. 18 ust. 1 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 164, poz. 1027 z późn. zm.). Zgodnie z nim opłaty za wyżywienie i zakwaterowanie nie mogą być wyższe niż 70 proc. dochodu pacjenta oraz 250 proc. najniższej emerytury.