W opiece szpitalnej najważniejszy jest szybki dostęp do usług – tak twierdzi 57 proc. Polaków. Istotna jest też ich bezpłatność.
To wyniki badań w ramach kampanii „Zdrowy szpital”. Co ciekawe, dla pacjentów o wiele mniej liczą się dobrej jakości sprzęt medyczny czy szeroki zakres usług szpitalnych.

Tylko dla 15 proc. z nas ważne jest, czy szpital jest dobrze zorganizowany

Z analizy wynika, że krótki czas oczekiwania ważniejszy jest dla kobiet i osób pomiędzy 30. a 50. rokiem życia. Tymczasem jakość – dla osób młodych w wieku 15 – 19 lat oraz mieszkańców małych miast. Brak opłat liczy się przede wszystkim dla pacjentów starszych. Paradoksalnie Polaków raczej nie obchodzi, czy szpital ma sprawną organizację pracy – ceni ją sobie tylko 15 proc. pacjentów. Przy takim podejściu pacjentów nic dziwnego, że rzadko jest to też priorytetem placówek medycznych.
Co się liczy w opiece szpitalnej / DGP
Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że w ostatnim półroczu wartość zobowiązań szpitali ogółem przekroczyła 10 mld zł. Tymczasem, jak twierdzą eksperci, problemy finansowe to przede wszystkim efekt złego zarządzenia placówkami. – Branża medyczna wpadła we własną pułapkę. Z jednej strony mówi się o misyjności medycyny. Ta sfera jest bardzo ważna. Natomiast bywa używana jako kamuflaż chroniący przed ujawnieniem prawdziwych przyczyn złej kondycji niektórych szpitali – mówi Adam Roślewski, prezes Zakładu Usług Konsultingowych Know How.
Regina Tokarz, która od 9 lat jest dyrektorem szpitala w Zakopanem, twierdzi, że przejęła placówkę z ogromnym długiem, a teraz nie przynosi ona już strat. I wylicza, że wystarczyły choćby lepsze negocjacje z dostarczycielami leków i sprzętu. Dzięki dobrej organizacji szpitale mogą zaoszczędzić na mniejszej liczbie personelu do tych samych zadań, efektywnym zużyciu płynów, leków czy środków jednorazowych. Ale także na jedzeniu: z analiz wynika, że ceny wahają się od 13 do 20 zł za obiad. To oznacza, że w placówce z kilkuset łóżkami dzienna oszczędność wtedy wynosiłaby około 3 tys. zł, a to daje kilkadziesiąt tys. w miesiącu. Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital, zwraca uwagę na inny problem. – Jest nim nieuczciwa konkurencja ze strony szpitali systematycznie zadłużających się, których dług sięga kilkuset mln zł. Zawłaszczają lekarzy, oferując im wynagrodzenie, na które szpital, liczący się z kosztami, nie może sobie pozwolić – mówi Szulwiński. Ale największe problemy finansowe mają szpitale, które mimo przyznanego przez NFZ kontraktu nie potrafią go w pełni zrealizować. A to dość częste przypadki. Wniosek z tego jest prosty – choć dla pacjentów organizacja nie jest ważna, dla szpitala jest ona kwestią niezwykle istotną. Bez niej popadają w długi i nie mogą zapewnić wysokiej jakości obsługi pacjentom.