Negocjacje z koncernami farmaceutycznymi będą nadal prowadzone, w 2012 r. na listę refundacyjną trafią kolejne leki - zapewnił minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podczas piątkowego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia

Komisja zebrała się w trybie pilnym na wniosek posłów PiS. Powodem były kontrowersje dotyczące nowej listy leków refundowanych. Obrady trwały cztery godziny.

Arłukowicz odpowiadając na pytania przewodniczącego komisji Bolesława Piechy (PiS) podkreślił, że w wyniku negocjacji z firmami farmaceutycznymi udało się obniżyć koszty refundacji leków o 10 proc. Zaznaczył, że te pieniądze zostaną przeznaczone na finansowanie kolejnych leków. "Będziemy podejmować kolejne decyzje o włączaniu kolejnych leków na listę. (...) Nie ma żadnego założenia oszczędzania na polityce lekowej w Polsce" - zapewnił i dodał, że według nowej ustawy ogólna pula pieniędzy na refundację leków jest stała i wynosi 17 proc. budżetu NFZ w skali roku.

Systemowa obniżka cen

Dodał, że istotą ustawy refundacyjnej (wejdzie w życie 1 stycznia) jest to, by rynek leków był "przejrzysty, jasny i klarowny" dla pacjentów, lekarzy i koncernów farmaceutycznych. Podkreślił, że ustawa sprawi, iż pacjenci będą mieli równy dostęp do leków, które będą tańsze niż do tej pory. "Sztywne ceny i marże leków oraz możliwość negocjacji powodują systemową obniżkę cen" - powiedział Arłukowicz.

Poinformował, że negocjacje z koncernami farmaceutycznymi się nie skończyły, na listę będą dodawane kolejne leki, a usuwane te, które są przestarzałe. Jak mówił, lista refundacyjna będzie aktualizowana co dwa miesiące, po to, by polscy pacjenci mieli dostęp do nowoczesnych leków. Arłukowicz tłumaczył, że leki usunięte z listy refundacyjnej były przestarzałe. "Ta lista pozbywa się leków starszych, mniej skutecznych po to, żeby robić miejsce dla leków nowoczesnych, skuteczniejszych, tańszych" - powiedział. Dodał, że w zdecydowanej większości koncerny farmaceutyczne wykazały dobrą wolę w negocjacjach. Wyjaśnił, że pierwsze negocjacje odbyły się 4 listopada.

Szef sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha (PiS) wypominał ministrowi, że jeszcze kilka miesięcy temu był przeciwny ustawie refundacyjnej. Z kolei Arłukowicz zarzucał Piesze, że nie interesował się pracami nad tą ustawą oraz listą leków, nie zwoływał posiedzeń komisji na ten temat ani nie wysyłał interpelacji do resortu.

Piecha wyrażał wątpliwości, czy tryb prac był zgodny z prawem. Pytał także o sposób prowadzenia negocjacji z firmami farmaceutycznymi. Arłukowicz zapewniał, że drzwi jego gabinetu są "zawsze otwarte" m.in. dla Piechy, aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości.

"Kilka miesięcy temu był pan przeciwny tej ustawie (refundacyjnej)" - odpowiadał z kolei Piecha Arłukowiczowi. Dodał, że komisja zdrowia nowej kadencji Sejmu ukonstytuowała się niedawno, dlatego dopiero teraz zajmuje się listą leków. Zaznaczył, że w poprzedniej kadencji ustawa refundacyjna wielokrotnie była przedmiotem prac komisji. Również Czesław Hoc (PiS) podkreślał, że Arłukowicz jako poseł głosował przeciw ustawie refundacyjnej.

"Być może to było przyczyną podjęcia moich trudnych decyzji politycznych, że kiedyś byliśmy po tej samej stronie krytyki" - ripostował Arłukowicz.

"Refundacja do decyzji NFZ"

Posłowie dopytywali o to, jak zmieni się sytuacja pacjentów po 1 stycznia, gdy część lekarzy w proteście będzie przystawiać na receptach pieczątkę: "Refundacja do decyzji NFZ".

Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz oświadczył, że taka pieczątka nie powoduje nieważności recept i będą one refundowane na ogólnych zasadach. Jak tłumaczył, recepty te będą realizowane, ale jeżeli na recepcie nie będzie określony poziom refundacji, "aptekarz wyda lek za najwyższą odpłatnością".

Jak powiedział PAP Paszkiewicz, dotyczy to ok. 200 leków na choroby przewlekłe, które mają zmienne odpłatności w zależności od wskazania. Mimo że pacjentowi przysługuje uprawnienie np. do opłaty ryczałtowej 3,20 zł, aptekarz wyda lek za najwyższą możliwą odpłatnością określoną w wykazie dla danego leku.

"To jest nieetyczne zachowanie lekarzy, jeżeli z premedytacją nie wpisują osobie przewlekle chorej poziomu refundacji, bo w ten sposób działają na szkodę pacjenta" - podkreślił prezes NFZ.

Wynika to z rozporządzenia wykonawczego do ustawy refundacyjnej, w którym zapisano, że jeżeli na recepcie nie będzie wpisanego poziomu refundacji, wówczas osoba wydająca lek w aptece będzie miała prawo uzupełnić takie dane, zamieszczając na rewersie recepty odpowiednią adnotację i swój podpis. W przypadku leku wymienionego w wykazie leków refundowanych z więcej niż jednym poziomem odpłatności aptekarz wyda lek "za najwyższą odpłatnością określoną w tym wykazie".

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz przypomniał, że 16 grudnia NRL przyjęła uchwałę o zawieszeniu protestu mającego polegać na nieokreślaniu na receptach poziomu refundacji, jednak dodał że "NRL jest samorządem wolnego zawodu lekarskiego i każdy lekarz sam podejmie decyzję w tym zakresie". Jak poinformował, on osobiście nie zamierza od 1 stycznia określać na receptach poziomu refundacji w obawie przed ewentualnymi karami finansowymi w przypadku niewłaściwego podania odpłatności.

Minister zdrowia zapewniał Hamankiewicza, że nie ma się czego obawiać i zwrócił się z prośbą, aby nadal wypisywał recepty ze wskazaniem poziomu refundacji. Przypomniał, że 4 stycznia ma odbyć się spotkanie z członkami NRL i NRA ws. monitorowania ustawy refundacyjnej. "Jeżeli potrzebne są korekty, to je wprowadzimy" - dodał.

Poseł Andrzej Orzechowski (PO) podkreślił, że 30 grudnia to zdecydowanie za wcześniej, aby oceniać skutki ustawy, która wejdzie w życie 1 stycznia. Komisja podjęła decyzję, że za miesiąc spotka się ponownie, aby omówić kwestie związane z refundacją.

Lekarze, m.in. z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Porozumienia Zielonogórskiego nie będą od Nowego Roku określali na receptach poziomów odpłatności za lek i uprawnień pacjenta do refundacji. Protestują w ten sposób m.in. przeciwko zapisom ustawy refundacyjnej przewidującej kary finansowe za niewłaściwe wypisanie recepty.