Informacje o planowanych dostawach szczepionek przeciw COVID-19 oznaczają pojawienie się drugiego obok restrykcji realnego narzędzia walki z pandemią. Wstępnie wiemy, że szczepionka umożliwia nabycie odporności po 28 dniach od pierwszej dawki. Nie wyklucza to infekcji, ale pozwala uniknąć ciężkiego przebiegu choroby i w efekcie prowadzi do zmniejszenia liczby zgonów i przypadków ciężkich powikłań.
Docelowo wysoki odsetek osób zaszczepionych i ozdrowieńców powinien dać odporność populacyjną. To zaś poskutkuje powstrzymaniem transmisji koronawirusa i pozwoli uwolnić w dłuższym okresie życie społeczno-gospodarcze od kosztownych restrykcji.
Jednakże nie znamy prawdziwego odsetka ozdrowieńców. Nie wiemy, jaki odsetek zaszczepionych uzyskuje odporność w realnych warunkach. Nie jest znany czas, na jaki nabywa się odporność. Ponadto z rekomendacji nie wynika, aby osoby zaszczepione mogły być traktowane inaczej niż niezaszczepione (chodzi np. o noszenie maseczek), co samo w sobie może zmniejszać skłonność do szczepienia. Mając świadomość tych zastrzeżeń, należy podkreślić, że osiągnięcie wysokiego odsetka osób zaszczepionych jest jedyną drogą zapewniającą trwałe zniesienie restrykcji i zmniejszenie strat wywołanych pandemią COVID-19.
Proces szczepienia stanowi ogromne wyzwanie dla systemu ochrony zdrowia, i tak przeciążonego walką z zakażeniami. Osiągnięcie odporności populacyjnej może wymagać podania kilkudziesięciu milionów dawek. Jeśli w Wielkiej Brytanii utworzono 1200 punktów z minimalną wydajnością 1000 szczepień na tydzień, można przyjąć, że nawet przy braku ograniczeń w dostawach i przechowywaniu preparatu proces szczepienia potrwa miesiące. W takim horyzoncie dynamika pandemii jest nieprzewidywalna. Trzeba liczyć się z możliwością nawrotów fal zakażeń, przeciążeniami służby zdrowia i naprzemiennym zaostrzaniem i luzowaniem restrykcji.
W polskich warunkach kluczową przeszkodą dla osiągnięcia odporności populacyjnej jest niechęć do szczepienia się wynikająca z braku zaufania do rządu i firm farmaceutycznych. Jako państwo musimy zmierzyć się nie tylko z wyzwaniem krótkookresowym, czyli budową systemu szczepień, lecz także długo- okresowym, czyli pokonaniem nieufności przy zwiększeniu skuteczności w zarządzaniu pozostałymi restrykcjami. W naszym zespole badawczym od początku wskazujemy, że koszty medyczne muszą być rozpatrywane łącznie ze społeczno-ekonomicznymi. Dotyczy to tak zarządzania restrykcjami, jak i planowanego procesu szczepień. Secydenci muszą postawić sobie pytania o strategię dystrybucji szczepionki, dalsze zarządzanie restrykcjami oraz radzenie sobie z barierą braku zaufania.
Dla dystrybucji szczepionki kluczowa będzie efektywność organizacyjna. Standardowa procedura obejmuje wystawienie skierowania, umówienie wizyty, kwalifikację przez lekarza oraz podanie szczepionki przez pielęgniarkę. Konieczność podania milionów dawek ogromnie obciąży pracowników medycznych. Być może można przyjąć, za przykładem Wielkiej Brytanii, mniej rygorystyczne wytyczne dotyczące kwalifikacji lekarskiej. Nakład pracy pielęgniarek wydaje się jednak niezastępowalny, nawet przy wsparciu ze strony innego personelu lub pracowników z zagranicy. Tym bardziej że niezbędne będzie zorganizowanie mobilnych zespołów szczepień, skoro wielu pacjentów z grup wysokiego ryzyka ma trudności z poruszaniem się. W efekcie ograniczenia kadrowe mogą stanowić najważniejsze wąskie gardło dla organizacji szczepień.
Ta obserwacja ma kluczowe znaczenie dla strategii dystrybucji szczepionki. Bezsporna jest konieczność zaszczepienia w pierwszej kolejności personelu medycznego i domów opieki, a następnie osób z grup zwiększonego ryzyka powikłań. Wydaje się, że równie uzasadnione jest przyznanie priorytetu pracownikom sektorów kluczowych dla gospodarki. Może to dotyczyć wybranych grup zawodowych (jak nauczyciele), ale i konkretnych zakładów lub punktów usługowych. W praktyce na pewnym etapie wymagałoby to dopuszczenia wnioskowania przez pracodawców (np. dyrektorów szkół) o skierowanie na szczepienia dla pracowników. To zaś będzie wymagać rozwiązania problemu autoryzacji informacji o zaszczepieniu. Analogicznie powinno się traktować ozdrowieńców. Informacja o przebyciu COVID-19, podobnie jak szczepienie, stanowiłaby swoistą przepustkę umożliwiającą większą aktywność zawodową i społeczną.
W przypadku polityki zarządzania restrykcjami w dalszej perspektywie należy wziąć pod uwagę włączenie odsetka zaszczepionych mieszkańców i ozdrowieńców do kryteriów nakładania obostrzeń na poziomie powiatu. Funkcjonowanie niektórych firm mogłoby być uzależnione od zaszczepienia pracowników, a pewne usługi – świadczone klientom z potwierdzoną odpornością. Niezależnie od szczegółów rozwiązań priorytetem powinno być dążenie do ograniczenia transmisji wirusa przy minimalizowaniu strat gospodarczych i dostarczeniu zachęt do szczepienia. Dla przełamania bariery nieufności ważna będzie też sprawność działania oraz odpowiednia strategia komunikacyjna rządu. Budowaniu zaufania sprzyjają zrozumiałe, przewidywalne i niezawodne procedury oraz transparentna strategia informacyjna, obejmująca też udostępnianie danych. Przede wszystkim należy zadbać o wprowadzenie specjalnej ścieżki dla medycznej obsługi potencjalnych powikłań poszczepiennych, a także przejrzystego raportowania o częstości ich występowania. Chodzi o to, aby pacjenci mający wątpliwości mogli znaleźć możliwie pełne, bezstronne i regularnie aktualizowane informacje na interesujące ich tematy.
Nade wszystko jednak kierowanie różnymi aspektami opisanego procesu wymaga elastycznego i adaptacyjnego podejścia opartego na wiarygodnych danych. Przewidywane zmniejszenie obciążenia szpitali może np. pozwolić na czasowe skierowanie personelu do obsługi szczepień. Służba zdrowia powinna też planować działania (np. celowane badania przesiewowe, które mogą być łączone ze szczepieniami), zmierzające do częściowego wyrównania zaległości diagnostycznych wywołanych przez COVID-19. Wymaga to jednak stworzenia znacznie bardziej zaawansowanego niż dotychczas systemu zbierania, przetwarzania i udostępniania danych.