Dziś do konsultacji trafi rządowa strategia programu szczepień na COVID-19. Politycy przyznają, że część założeń przedstawionych w zeszły piątek trzeba będzie skorygować.

W ramach tych ustaleń ma zostać rozstrzygnięte kilka kluczowych kwestii, choćby ta, w jaki sposób kolejkować osoby chętne do szczepień. Do tej pory eksperci sugerowali, by szczepić np. według grup zawodowych albo wiekowych, teraz powinna zapaść decyzja. Generalnie założenie jest takie, że powstanie jeden centralny system umawiania wizyt. Na szczepienie będzie można się zapisać różnymi drogami, np. dzwoniąc na infolinię, za pośrednictwem internetu czy w POZ.
Do piątku mogą się zgłaszać podmioty lecznicze, które chciałyby wziąć udział w akcji szczepień. Do programu przystąpić mogą przychodnie (POZ, AOS), lekarze samodzielnie prowadzący praktykę, szpitale, także rezerwowe. Rząd liczy, że w skali kraju uda się stworzyć ok. 8 tys. punktów szczepień, wariant minimalny to jeden punkt na gminę.
– 11 grudnia, gdy zakończy się termin zgłoszeń, będziemy wiedzieli, jak duża jest liczba punktów i na jaką dynamikę szczepień możemy liczyć. Na tej bazie będziemy podejmować decyzje o ewentualnym uruchomieniu dodatkowych punktów, np. w szpitalach tymczasowych – zapowiedział w zeszłym tygodniu szef KPRM Michał Dworczyk.
Być może zrewidowane będą musiały zostać warunki, jakie rząd stawia podmiotom zgłaszającym się do programu. Jeden z nich mówi o wykonaniu min. 180 szczepień tygodniowo przez jeden zespół. Część przedstawicieli środowiska medycznego uważa, że ten limit powinien być zmniejszony. Choćby z uwagi na to, że tempo szczepień może być zwolnione, gdyż każdy zaszczepiony będzie musiał pozostać przez jakiś czas w placówce na obserwacji mającej wykazać, czy nie pojawiły się skutki uboczne medykamentu.
Również ceny za wykonanie szczepienia wywołują kontrowersje. Choć mówiło się, że pieniądze mogą być zachęcające, to po analizie poszczególnych pozycji propozycje NFZ wypadają trochę gorzej. Przychodnie mają dostać ok. 60 zł za podanie preparatu pacjentowi. To, zdaniem naszych rozmówców, jest dobra wycena. Jednak już płatność za wyjazd do domu pacjenta i zaszczepienie go w jego środowisku NFZ wycenia na 95,7 zł. To, zdaniem lekarzy, za mało. – Wyjazd do chorego zajmuje około godziny. Jeżeli w tym samym czasie lekarz może przyjąć pięciu pacjentów, to otrzymałby 300 zł – wylicza jeden z kierowników placówki. Jego zdaniem kwota nie musi być aż tak wysoka, ale trochę wyższa niż ta proponowana.
Jak zapowiada prof. Andrzej Horban, krajowy konsultant ds. chorób zakaźnych, szczepionka będzie prawdopodobnie na samym początku stycznia, trwa jeszcze proces jej rejestracji i oceny w ramach III fazy badań klinicznych. Efekt w postaci uzyskania pełnej odporności będzie widoczny po ok. sześciu tygodniach (zwłaszcza przy szczepionkach wymagających dwóch dawek). Akcja szczepień ma się zacząć na przełomie stycznia i lutego. Rząd ambitnie zakłada, że przy dużej mobilizacji – zakładając także dużą chęć Polaków do zgłaszania się na szczepienie – uda się podać preparat ok. milionowi osób miesięcznie. Wówczas, zdaniem ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, w okolicach wakacji będziemy mieli „coraz bardziej komfortową sytuację”.
Większość państw UE już ogłosiła swoje strategie. Na razie żadne nie planuje, żeby szczepienia były obowiązkowe. I wszystkie zakładają, że w styczniu preparaty będą reglamentowane i dostępne tylko dla wybranych grup. Dopiero wiosną będą dostępne powszechnie.