Dodatki dla personelu i nowe stawki za hospitalizację zakażonych pacjentów – to najważniejsze tematy, które dyrektorzy szpitali powiatowych chcą poruszyć na dzisiejszym spotkaniu z kierownictwem resortu zdrowia i NFZ. W razie fiaska negocjacji grożą nawet wypowiadaniem umów.
– To jest skandaliczne posunięcie – tak o nowym sposobie rozliczania świadczeń związanych z COVID-19 mówi Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych (OZPSP).
Chodzi o znowelizowane w zeszłym tygodniu zarządzenie w sprawie zasad sprawozdawania oraz warunków rozliczania świadczeń opieki zdrowotnej związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19. Zmienia ono wyceny hospitalizacji i różnicuje ich wartość w zależności od skali CRB-65. Nowe stawki za dzień leczenia wahają się od 530 zł przez 330 zł do 180 zł w przypadku pacjentów w najmniej poważnym stanie. Celem jest wzmocnienie roli izolatoriów w systemie opieki nad zakażonymi.
Oliwy do ognia dolała niedzielna informacja ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o tym, że wydał polecenie prezesowi NFZ, by wypłacił 100-proc. dodatek do wynagrodzenia wszystkim pracownikom medycznym walczącym z COVID-19 w szpitalach II i III poziomu (obecnie należy im się 50 proc.). Podwyższenie dodatku ma niejako zrekompensować wykreślenie zapisu, że wszystkim pracującym z zakażonymi należy się 200 proc. wynagrodzenia z uchwalonej w zeszłym tygodniu ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych. Ograniczenie dodatku do II i III poziomu wyklucza gros szpitali powiatowych, które są w większości na I poziomie.
– Wczoraj miałem dyżur w szpitalnym oddziale ratunkowym szpitala powiatowego. I poziom zabezpieczenia, ośmioro pacjentów covidowych. Dla nas podwyżka nie jest przewidziana? W powiatach wirus jest łagodniejszy? – pyta Bartosz Fiałek ze szpitala w Płońsku.
– Wystarczy przyjść i zobaczyć, co się tam dzieje od środka – jaka jest absencja chorobowa i jak się walczy o każdego pacjenta. Wszystkich, którzy mają wątpliwości, zapraszam na wolontariat, łącznie z pracownikami ministerstwa i NFZ – mówi Waldemar Malinowski pytany, dlaczego pracownikom szpitali powiatowych również powinien należeć się dodatek.
Zapowiedzi ministra komentować jednak nie chce, dopóki nie zobaczy aktu prawnego. Zwraca uwagę, że placówki I stopnia mają w swojej strukturze łóżka obserwacyjne, na których się diagnozuje pacjenta. A na wyniki tekstu czeka się obecnie ok. ośmiu dni. W tym czasie pacjenta się leczy, nierzadko zdarza się, że trzeba podłączyć go do respiratora. Tym bardziej oburzająca jest dla niego zmiana finansowania hospitalizacji takich chorych.
– Będziemy się bezwzględnie domagać powrotu do stawki 530 zł za osobodzień. Jeśli wizyta domowa lekarza rodzinnego jest wyceniona na 100 zł, a szpitalowi się chce zapłacić 180 zł za pobyt pacjenta zakaźnego, to jest śmieszne. To ma mi pokryć 6–7 wejść personelu w pełnym umundurowaniu? Sam ubiór kosztuje ok. 140 zł – punktuje Waldemar Malinowski. Zapowiada, że szpitale powiatowe na to się nie zgodzą i w ostateczności zaczną wypowiadać umowy.
– Cel jest taki, żeby szpitalowi nie opłacało się trzymać pacjenta lekkoobjawowego. Tyle że taki pacjent nie ma prawa trafić na izbę przyjęć ani SOR. Ale trafia. My od miesiąca bezskutecznie prosimy, żeby stworzyć system do triage’u ludzi chorych. Odizolowanie tych, którzy mają być w domu lub izolatorium, powinno się odbywać na etapie leczenia wstępnego, nie w szpitalu. Na obecnym etapie epidemii w szpitalach nie ma na to czasu – podkreśla prezes OZPSP.
Na problemy z koordynacją zwraca też uwagę Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. Jak informuje, jego organizacja przedstawiła ministerstwu koncepcję rejestru łóżek i respiratorów COVID-19, który umożliwia dostęp do bieżącej informacji o aktualnych stanach (wolnych oraz wszystkich dostępnych) we wszystkich szpitalach. – System jest gotowy, ale trzeba wprowadzić do niego dane. Zapronowaliśmy wykorzystanie tego narzędzia za darmo, resort ma mu się przyjrzeć – mówi.
Znicze pod szpitalami
Czerwone upamiętniają pacjentów, białe personel – przed placówkami medycznymi stanęły wczoraj znicze. To pierwszy etap protestu lekarzy, którzy domagają się natychmiastowych działań uzdrawiających system. Zarzucają rządzącym, że obecna katastrofalna sytuacja w ochronie zdrowia to wynik ich zaniedbań. Nie wykluczają kolejnych działań protestacyjnych.