Opozycja sejmowa przystopowała błyskawiczne uchwalenie nowej ustawy covidowej. Senat zajmie się nią w przyszłym tygodniu.
Dziś Sejm drugi raz podejdzie do projektu tzw. ustawy o dobrym samarytaninie. Zakłada ona m.in. nowe mechanizmy mobilizacji personelu medycznego, wyłącza odpowiedzialność karną lekarzy za nieumyślne błędy w walce z COVID-19, dyscyplinuje szpitale w zakresie świadczeń (możliwość sankcji finansowych) czy zaostrza regulacje dotyczące noszenia maseczek.
Tempo, w jakim ustawa wejdzie w życie, w dużej mierze i tak zależy od opozycji, bo to ona rozdaje karty w Senacie. Jak słyszymy, w izbie wyższej raczej nie zostanie zwołane dodatkowe posiedzenie, a to najbliższe (trzydniowe) planowane jest na wtorek za tydzień. Do tego czasu ustawą, po jej wyjściu z Sejmu, zajmą się senackie komisje. Na dziś senatorowie sygnalizują, że będą zgłaszać poprawki, choć wszystko jeszcze jest uzależnione od tego, w jakim kształcie ustawę uchwalą posłowie.
– Jest tam dużo rzeczy potrzebnych, które sami postulowaliśmy pół roku temu. Ale są też np. zapisy dotyczące mobilizacji, które wydają się idiotyczne – ocenia senator KO Marcin Bosacki.
Senatorowie już nasłuchują opinii, zwłaszcza tych, jakie napływają np. ze strony środowisk medycznych. Przykładowo Porozumienie Rezydentów zwraca uwagę na jeden z projektowanych przepisów, zgodnie z którym do walki z pandemią będzie można skierować osoby wychowujące dziecko w wieku do 14 lat. „Nie ma dolnej granicy wieku! Matki 1,5-rocznych dzieci karmionych piersią mają już pakować walizki, jeśli partner nie jest medykiem?” – pytają rezydenci.
Koalicja Obywatelska zapowiada zgłoszenie nawet kilkudziesięciu poprawek, dotyczących trzech obszarów. Pierwszy to szeroko pojęte prawa lekarzy (np. w zakresie możliwości ich mobilizacji). Drugi związany jest z kwestiami zarządzania szpitalami i obowiązkami narzuconymi dyrektorom przez rząd. Trzeci – to poprawki, które KO składała wcześniej do ustaw covidowych, czyli np. powszechne testowanie medyków.
Podobnie jest z lewicą, ona także zaproponuje sporo korekt do ustawy. – Mamy dużo poprawek, które przewidują zwiększenie środków na szpitale, propozycję reorganizacji SOR-ów, ale chcemy także wykreślenia możliwości zaciągania do pracy matek karmiących – podkreśla szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Lewica te poprawki będzie składać jeszcze w Sejmie.
Problemy z projektem ustawy – w świetle regulacji unijnych – sygnalizują też eksperci z Biura Analiz Sejmowych (BAS). „Projekt ustawy w zakresie, w jakim przewiduje całkowite wyłączenie stosowania Prawa zamówień publicznych (PZP) (...) może budzić wątpliwości co do zgodności z art. 4 ust. 3 akapit drugi Traktatu o UE” – wynika z ekspertyzy. PZP miałoby być wyłączone przy zamówieniach na usługi, dostawy lub roboty budowlane udzielane w związku z zapobieganiem lub zwalczaniem epidemii na obszarze, na którym ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego lub stan epidemii. Problem w tym, że dyrektywa unijna nie przewiduje wyłączeń PZP na bazie takich przesłanek. Komisja Europejska wcześniej zwracała uwagę, że prawo unijne przewiduje możliwość zastosowania w warunkach COVID-19 procedury negocjacyjnej bez uprzedniej publikacji, ale już nie całkowitego wyłączania PZP.
Problemy, które podnoszą eksperci i opozycja, są dostrzegane także w rządzie. – Niewykluczone, że skorygowane będą przepisy, o których mówią lekarze-rezydenci. Do rozważenia jest też kwestia wyłączenia PZP. W tym drugim przypadku chodziło nam o podmioty lecznicze, które czasem będą musiały coś wybudować w szybkim trybie – mówi osoba z rządu.
Pierwotny plan zakładał, że ustawa wyjdzie z Sejmu jeszcze we wtorek, ale wczoraj niespodziewanie opozycja wygrała głosowania nad wnioskiem o odroczenie obrad. – Jeśli nie możesz pomóc, to chociaż nie przeszkadzaj. Politykierstwo wygrało dziś ze zdrowiem – skomentował sytuację minister zdrowia Adam Niedzielski. – Opowiadania o tym, że to zwolni prace, to banialuki. Senat i tak ma posiedzenie w przyszłym tygodniu – podkreśla Krzysztof Gawkowski z Lewicy. Opozycja nie przeforsowałaby takiego wniosku, gdyby nie to, że w głosowaniu nie uczestniczyło aż 28 posłów klubu PiS (w tym Jarosław Kaczyński, Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro). – To było potknięcie, nie spodziewaliśmy się, że KO wyjdzie z takim wnioskiem w stosunku do projektu, który wprowadza wiele potrzebnych rzeczy, np. podwyżki dla lekarzy i w związku z tym trudno go kontestować w całości, jeśli już, to można poprawiać. Projekt zostanie w środę uchwalony – mówi nam osoba z kręgów rządowych.
Ustawa powstawała od kilkunastu dni w rządzie, teraz miałaby być uchwalona jak najszybciej. Rządowi się spieszy, gdyż w projekcie znalazło się wiele rozwiązań, które mają pozwolić zwiększyć liczbę lekarzy i innego personelu medycznego obsługującego chorych na koronawirusa. Jej wdrożenie ma pozwolić na utrzymanie sytuacji epidemicznej w ryzach. Wczoraj resort zdrowia odnotował 9291 przypadków koronawirusa, ale spodziewane są większe wzrosty w kolejnych dniach. – Trudno mówić o jakichkolwiek prognozach, mamy do czynienia z wzrostem wykładniczym – podkreśla nasz rozmówca z kręgów rządowych. Jeśli chodzi o wzrost zakażeń, to sytuacja przypomina wiosnę i okres największych lęków przed postępami epidemii. Jak wynika z naszych przybliżonych wyliczeń, utrzymanie obecnego tempa zakażeń może oznaczać za tydzień 20 tys. nowych przypadków, ale za dwa tygodnie już trzy razy tyle. – Najważniejsze to przetrwać szczyt zachorowań, liczmy, że może nastąpić w ciągu 4–5 tygodni do końca listopada, one będą kluczowe – mówi osoba z rządu.
Utrzymanie obecnego tempa zakażeń może oznaczać za tydzień 20 tys. nowych przypadków, ale za dwa tygodnie już trzy razy tyle