Za sprawą COVID-19 związki ochrony zdrowia z gospodarką stały się widoczne jak nigdy wcześniej. Pandemia zweryfikowała wiele strategii i schematów działania. Dotyczy to zarówno finansowania systemu opieki medycznej, funkcjonowania instytucji odpowiedzialnych za monitorowania zdrowia społeczeństwa, jak i bezpieczeństwa lekowego kraj.
Dyskusji na ten temat poświęcony był panel „System ochrony zdrowia i gospodarka” na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach. – Jak poradził sobie system z wyzwaniami, które przed nim stanęły? – brzmiało pytanie, postawione przez prowadzącego dyskusję Wojciecha Kutę, redaktora naczelnego „Rynku Zdrowia”.
Według Beaty Drzazgi, prezesa zarządu firmy BetaMed, prowadzącej 90 placówek opiekuńczych i zatrudniającej 3 tys. pracowników, największym wyzwaniem było otrząśnięcie się z pierwszego szoku i przystąpienie do normalnej pracy. – Ludzie nie mogli zostać bez opieki. 350 osób z kadry zarządzającej musiało zdobyć wszystko, co było potrzebne w nowych warunkach – stwierdziła Beata Drzazga.
Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, podkreślił, że ważne było szybkie wyjście naprzeciw wyzwaniom, bez czekania na oficjalne wytyczne. Kliniki WIM same uruchomiły system segregacji chorych i testy na żądanie dla personelu medycznego, a nawet aplikację umożliwiającą monitorowanie zdrowia pracowników. Dzięki temu żaden oddział szpitalny nie został wyłączony. Jego zdaniem w porównaniu z Włochami, gdzie odsetek zarażonego koronawirusem personelu szpitalnego sięgał 20 proc., polska służba zdrowia poradziła sobie dobrze.

Nikt nie odważy się tego zrobić

– Czy dzięki pandemii zmniejszą się problemy z finansowaniem służby zdrowia? – pytał moderator.
Zdaniem Małgorzaty Gałązki-Sobotki, wiceprzewodniczącej Rady Narodowego Funduszu Zdrowia i dyrektora Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, jest na to szansa dzięki tzw. ustawie 6 proc. Tyle właśnie mają wynieść nakłady na zdrowie w relacji do PKB w 2023 r., a system finansowania przewiduje, że niedobory spowodowane mniejszym wpływem składek z ZUS i KRUS zostaną wyrównane przez rząd dotacjami celowymi.
Czy jednak politycy nie będą mieli pokusy dokonania zamachu na te środki, szczególnie gdy pandemia zacznie wygasać? Zdaniem Andrzeja Sośnierza, posła i członka Sejmowej Komisji Zdrowia, nikt nie odważy się takiego ruchu wykonać. – Dobrze, że jest gwarancja w postaci ustawy. Pandemia uświadomiła politykom, jak ważna jest ochrona zdrowia. Nie można jednak patrzeć na te pieniądze wyłącznie przez pryzmat pandemii. Miesięcznie umiera w Polsce 30 tys. ludzi, a na COVID-19 najwyżej 200. Pojawiła się też duża frywolność w wydawaniu pieniędzy publicznych i zawsze wytłumaczeniem jest koronawirus – przestrzegał Andrzej Sośnierz.

Bezpieczeństwo lekowe tak samo ważne jak militarne

Kolejną kwestią w debacie było bezpieczeństwo lekowe. Uzależnienie Europy i Polski od dostaw substancji czynnych, ale też leków z Azji spowodowało, że pojawiła się realna groźba braku leków. Co należy zrobić, by ten scenariusz nie spełnił się, szczególnie w nadchodzącym sezonie jesienno-zimowym?
– Pandemia obnażyła to, o czym eksperci mówili od wielu lat. Wcześniejsze strategie bezpieczeństwa lekowego były tworzone na czas dobrostanu, a nie kryzysu. Sytuacja pokazała, że w trudnych czasach możemy liczyć tylko na siebie. Nie mogliśmy też w pełni polegać na naszych europejskich partnerach, wiele krajów UE, w tym Polska, zakazały eksportu leków. Jedyny sposób na osiągnięcie suwerenności lekowej i zabezpieczenie bezpieczeństwa lekowego polskim obywatelom to zwiększenie produkcji leków w kraju – stwierdziła Barbara Misiewicz-Jagielak, dyrektor ds. relacji zewnętrznych Grupy Polpharma i wiceprezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.
Gdy zaczęła się pandemia i problemy z zapewnieniem podstawowych surowców, poczuliśmy w Polpharmie ciężar odpowiedzialności. Gdybyśmy musieli ograniczyć lub wstrzymać produkcję, w aptekach zabrakłoby co ósmego leku, a w szpitalach nawet co trzeciego. Dotyczy to m.in. 40 leków, dla których nie ma w Polsce zamienników. Dzięki wprowadzonej przez Polpharmę dywersyfikacji dostaw substancji czynnych, zwiększeniu zapasów, a także odpowiedzialnej pracy załogi przez siedem dni w tygodniu na trzy zmiany, czarny scenariusz się nie spełnił i daliśmy radę.
Zdaniem Barbary Misiewicz-Jagielak warunkiem bezpieczeństwa lekowego jest zwiększenie produkcji farmaceutyków w Polsce. Może to ułatwić Rozwojowy Tryb Refundacyjny, który przewiduje przyznanie preferencji firmom, które otrzymają status Partnera Polskiej Gospodarki. Mechanizm ten jest częścią ogłoszonej przez premiera Morawieckiego Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a jego celem jest m.in. rozwój w Polsce innowacyjnej farmacji.
– Teraz nikt nie ma już wątpliwości, że bezpieczeństwo lekowe jest tak samo ważne, jak bezpieczeństwo militarne czy ekonomiczne – podsumowała Misiewicz-Jagielak.

Potrzebna spójna polityka informacyjna

Grzegorz Juszczyk, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, zwrócił uwagę na konieczność uporządkowania zarządzania instytucjami odpowiedzialnymi za zdrowie publiczne. Pandemia w największym stopniu obciążyła bowiem inspekcję sanitarną, która musi pilnować realizowania procedur, co do sensowności których są czasem duże wątpliwości.
Grzegorz Gielerak zwrócił uwagę na konieczność prowadzenia przez rząd spójnej i czytelnej polityki informacyjnej w odniesieniu do pandemii. Jej celem powinno być szybkie odpowiadanie na rodzące się wśród obywateli wątpliwości oraz dawanie praktycznych rad, co robić, by obniżyć poziom ryzyka epidemicznego. Konieczne jest również wprowadzenie procedur oceniających podejmowane działania z perspektywy medycznej i finansowej, a także rozwiązań cyfrowych, dzięki którym możliwe będzie zmniejszenie skutków niedoboru lekarzy, ocenianego w Polsce aż na 30 tys. osób.