Leczenie przez telefon nam się spodobało, choć zdarzają się też kłopoty – to główne wnioski badania satysfakcji pacjentów przeprowadzonego na zlecenie resortu zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. Taką formę rozwiązywania problemów pacjentów wprowadzono w styczniu 2020 r. Gdy zaczęła się epidemia, okazała się jedną z głównych form komunikacji pacjentów z lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej.
Żeby zobaczyć, czy to się sprawdza, MZ we współpracy z NFZ i konsultantem krajowym w dziedzinie medycyny rodzinnej przygotowało ankietę. Przepytano 14 tys. pacjentów. 42 proc. z nich jest zadowolonych z teleporad i uważa, że ta forma jest porównywalna ze stacjonarną, a 16 proc. uznało, że jest nawet lepsza od wizyty w gabinecie. Tradycyjną formę woli 36 proc., dostrzegając pozytywy bezpośredniego kontaktu z lekarzem, np. możliwość dopytania o szczegóły terapii. Badani niespecjalnie narzekali na możliwość dodzwonienia się do przychodni; tylko 15 proc. miało z tym kłopot.
Na pytanie, czy taka forma kontaktu rozwiązała ich problemy, zaprzeczyło jedynie 8 proc. Niemal połowa z niezadowolonych nie otrzymała propozycji umówienia wizyty osobistej. Pacjenci realizowali już e-recepty – większość za pomocą kodu otrzymanego SMS-em, 13 proc. skorzystało z aplikacji mObywatel, a 5 proc. udało się do przychodni po wydruk e-recepty, z którym poszło do apteki. Najmniej popularne jest Internetowe Konto Pacjenta – jedna trzecia nic nie wie o tym rozwiązaniu. Tymczasem to konto miało odciążyć pracę placówek; IKP udostępnia informacje o przeszłym, aktualnym lub planowanym leczeniu oraz pozwala załatwić wiele spraw bez konieczności wizyty w przychodni lub poradni.
Niemal 45 proc. badanych uważa, że tele- i wideoporady powinny pozostać jednym z głównych kanałów kontaktu z lekarzem POZ, a dla jednej piątej powinna to być przede wszystkim forma kontaktu dla przewlekle chorych. Niemal co 10. chory nie widzi potrzeby teleporad. Choć wyniki wydają się pozytywne, resort zdrowia zapowiada kilka ulepszeń. „Dla utrzymania poziomu satysfakcji pacjentów, budowaniu i podtrzymaniu ich lojalności należy skupić się na dalszym rozwijaniu aspektów takich jak: możliwość dodzwonienia się do placówek POZ, przekazywanie pełnej, wyczerpującej informacji na temat procesu leczenia pacjentowi oraz wszelkich niezbędnych dokumentów bez konieczności dopytywania pacjenta” – piszą autorzy raportu.
W zeszłym tygodniu przyjęto rozporządzenie określające standard porad. Najwięcej emocji budzi pytanie, jak często lekarz ma dzwonić do pacjenta i co ma mu mówić. Resort ustalił, że jeżeli przychodnia nie dodzwoni się do pacjenta, ma obowiązek spróbować jeszcze dwa razy – i to w odstępie pięciominutowym. Środowisko lekarzy POZ uważa, że „sztywne określanie terminów spowoduje, że niezbędne będzie rezerwowanie czasu dla każdej porady dodatkowych 10 minut na dodzwanianie się do pacjenta”. Zdaniem lekarzy to nieracjonalne, zdaniem urzędników – daje większe szanse pacjentom.
Konsultant ds. medycyny rodzinnej Agnieszka Mastalerz-Migas wskazuje, że to przychodnia „musi zapewnić taką liczbę stanowisk telefonicznych/obsługi elektronicznej, która zapewni możliwość płynnej rejestracji pacjentów i udzielania teleporad”. Pomocą może być także zwiększenie porad drogą e-mailową. Naczelna Rada Lekarska zwraca zaś uwagę, że teleporady pokazały słaby zasięg telefonii komórkowej na wsiach i małych miasteczkach. Jak pisze, „w wielu przypadkach jakość połączenia oraz zasięg są krytyczne. W celu uzyskania dobrej jakości połączenia pacjenci muszą często wychodzić z domu albo w samym domu szukać miejsca, w którym jakość rozmowy staje się akceptowalna”.