Mimo zawieszenia prac nad nowelizacją ustawy o zawodach lekarza rezydenci doczekają się możliwości zdawania egzaminu na ostatnim roku specjalizacji. Taki zapis ma się znaleźć w kolejnej tarczy antykryzysowej.
O wprowadzenie takiego rozwiązania młodzi lekarze zabiegają od dłuższego czasu. Znalazło się w projekcie nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, ta jednak utknęła na etapie komisji sejmowej.
Dlaczego to takie ważne? Ponieważ nawet w normalnych warunkach często się zdarza, że lekarz kończy szkolenie specjalizacyjne w takim momencie, że nie jest w stanie podejść do PES (państwowego egzaminu specjalizacyjnego) w najbliższej sesji (ze względu na terminy składania dokumentów) i musi czekać kilka miesięcy. A ten okres to dla lekarzy swoisty stan zawieszenia – nie są już rezydentami, a jeszcze nie są specjalistami, często mają więc problem ze znalezieniem pracy lub pogodzeniem jej z nauką do egzaminu. Rozwiązałoby to możliwość zdawania go na ostatnim roku – dokumenty można by składać jeszcze przed formalnym zakończeniem szkolenia.
Obecnie problem ten stał się jeszcze bardziej palący, bo po pierwsze egzaminy, które miały się odbyć w sesji wiosennej (marzec–kwiecień), odwołano, po drugie ze względu na koronawirusa okres szkolenia w wielu przypadkach się przedłuży. Dlatego młodzi lekarze zabiegają o dostosowanie przepisów dotyczących kształcenia do obecnej sytuacji. Wiele ich postulatów zostało uwzględnionych przez resort zdrowia.
– W związku z licznymi problemami, z którymi zmagają się teraz lekarze w trakcie specjalizacji, ustaliliśmy, że PES będzie mógł być zdawany na ostatnim roku. Resort zadeklarował, że ten przepis zostanie przeniesiony do kolejnej specustawy. Rozwiązanie to eliminuje problem pogodzenia czasu ukończenia szkolenia specjalizacyjnego z możliwością aplikowania o PES oraz konieczności wydłużania okresu realizacji specjalizacji w związku z epidemią COVID-19 – mówi Michał Bulsa, członek prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, przewodniczący komisji ds. młodych lekarzy NRL.
Poza tym ustalono z resortem, że lekarze, którzy w obecnych okolicznościach nie mogą realizować pewnych elementów szkolenia specjalizacyjnego, będą mieli wypłacane wynagrodzenie w niezmienionej formie i wydłużone szkolenie. Obecnie są bowiem np. osoby na stażach na oddziałach zabiegowych, które nie mogą wykonać wymaganej liczby procedur ze względu na odwołanie planowych zabiegów. Bardzo trudna jest też sytuacja lekarzy dentystów, biorąc pod uwagę problemy stomatologii i niemal całkowite ograniczenie pracy gabinetów. Część rezydentów jest też oddelegowywanych na oddziały zakaźne i nie mogą odbywać planowych staży.
– Ci ostatni będą mogli złożyć wniosek o ocenę, czy praca w czasie epidemii jest równoznaczna z tym, co mieli do zrealizowania w ramach danego stażu. Wnioski będzie oceniał dyrektor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego – mówi Michał Bulsa.
Poważnym problemem było dla lekarzy odwołanie egzaminów – niektórych w całości, w niektórych specjalizacjach odbyła się tylko część pisemna. Często miało to miejsce w ostatniej chwili, np. w chorobach wewnętrznych odwołano egzamin na dzień przed planowanym terminem.
W takiej sytuacji znalazł się Bartosz Fiałek z zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, który miał mieć egzamin z reumatologii 17 marca. Jak to wpłynęło na jego sytuację?
– Tak, że nie mogę znaleźć teraz pracy, bo większość przychodni reumatologicznych potrzebuje specjalisty (żeby móc pracować jako jedyny lekarz, trzeba być specjalistą) – mówi.
I przekonuje, że PES można było przeprowadzić w planowanym terminie.
– 33 osoby, początek epidemii na terytorium Polski, ryzyko epidemiologiczne w takiej sytuacji jest naprawdę niewielkie, tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że to lekarze piszą ten egzamin, więc umieją zachować reżim sanitarny. Na pewno to bezpieczniejsze niż puszczanie dzieci do żłobków i przedszkoli przy blisko 15 tys. zakażonych – podkreśla.
Wciąż nie wiadomo, kiedy egzaminy się odbędą, a lekarze pozostali w stanie zawieszenia, bo powinni w związku z tym utrwalać wiedzę, a w wielu przypadkach to trudne – przy nieczynnych przedszkolach i szkołach i przy pracy w dość nadzwyczajnych okolicznościach.
– Udało nam się ustalić z resortem, że lekarze i lekarze dentyści, którzy w wiosennej sesji PES nie zdążyli z powodu wystąpienia pandemii przystąpić to jakiejkolwiek części egzaminu, będą w czerwcu przystępować do części ustnej. Będzie on realizowany w formule online, ale będzie się odbywał w siedzibie wojewody. Jeśli zaś do końca maja nie uda się wyznaczyć terminu egzaminów ustnych dla tych, którzy zdali tylko część pisemną (a z informacji uzyskanych z Ministerstwa Zdrowia wynika, że to nie będzie możliwe), zostaną oni uznani za specjalistów już bez konieczności zdawania tego egzaminu. Zostało to już uregulowane w tzw. spec ustawie zdrowotnej – mówi Michał Bulsa.
– Zabiegaliśmy o to, żeby w tej sesji wystarczył jeden egzamin i żeby tak samo potraktować tych, którzy będą zadawać egzamin ustny w czerwcu. W tej kwestii trwają jednak jeszcze rozmowy, wiele zależy od sytuacji epidemiologicznej – dodaje.
Za takim rozwiązaniem jest Bartosz Fiałek.
– Powinno być to rozwiązane tak, że piszemy albo test, albo zdajemy ustny – mówi. Jego zdaniem dotychczas wypracowane rozwiązania są dla lekarzy korzystne.
Te wszystkie zmiany mogą jednak spowodować, że wystąpi problem z brakiem miejsc rezydenckich. Wydłużanie szkolenia specjalizacyjnego sprawi, że dłużej będą one zajęte, trudniej więc będzie się dostać na wybraną specjalizację. To z kolei uderzy w lekarzy, którzy dopiero mają zacząć szkolenie. – Z tego powodu rozmowy z resortem zdrowia są kontynuowane – mówi Michał Bulsa.
25 232 liczba lekarzy i lekarzy dentystów odbywających szkolenie specjalizacyjne