W przyszłym tygodniu powinna zostać wyprodukowana pierwsza partia 10 tys. sztuk polskiego testu na obecność koronawirusa – poinformował w środę dyrektor poznańskiego Instytutu Chemii Bioorganicznej (IChB) PAN prof. dr hab. Marek Figlerowicz.

Dyrektor IChB PAN przekazał w czasie konferencji prasowej, że poznańscy naukowcy chcą stworzyć w sumie trzy generacje testu na koronawirusa.

"Pierwszy test, który jest odpowiedzią na najbardziej podstawowe zagrożenie, czyli gdyby w Polsce miał się rozwijać wariant włoski, zacznie być produkowany w przyszłym tygodniu. Mam nadzieję, że pierwsze 10 tys. testów już powstanie. Tak zapewniły nas firmy, które podjęły z nami współpracę" – powiedział.

Dodał, że w tym tygodniu Instytut otrzymał prototypy testu, które są jeszcze sprawdzane. "Chcemy je rozesłać do stacji diagnostycznych, które zajmują się wykrywaniem koronawirusa i zobaczymy, czy wszystko jest zrobione zgodnie z oczekiwaniami" – wyjaśnił.

Ocenił, że wyprodukowanie pierwszych 100 tys. testów na koronawirusa potrwa przynajmniej miesiąc. "Firmy współpracujące z nami podkreśliły, że w kolejnym tygodniu będą w stanie zrobić 20 tys. testów, a następnie dojdą do 40 tys., jeśli będzie taka potrzeba" – powiedział.

Szef IChB PAN wskazał, że Instytut otrzymał ok. 15 mln zł z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. „Nieco więcej niż 8 mln zł przeznaczonych jest na wyprodukowanie 100 tys. testów, natomiast druga część przeznaczona jest na badania i rozwój” – wyjaśnił. Poinformował, że poznańscy naukowcy opracowują już test drugiej generacji. „Myślę, że za dwa, trzy tygodnie ten test będzie gotowy” – przekazał.

Jak zaznaczył, doświadczenia wszystkich państw, które walczą z pandemią jest takie, że, kluczową sprawą jest wykonywanie testów w dużej liczbie. "Jeżeli mamy się chronić przed rozprzestrzenianiem się wirusa, to najważniejszą rzeczą jest zidentyfikowanie źródeł informacji. Czyli im więcej testów wykonamy, tym więcej źródeł informacji znajdziemy i tym lepiej możemy się zabezpieczyć" - powiedział.

Podkreślił wagę tego, że Polska ma własny, opracowany w kraju test na obecność koronawirusa. "Gdy pandemia w Europie się rozszerza, firmy nie nadążają z produkcją testów, brakuje jednego elementu albo drugiego. Posiadanie własnego testu uniezależnia nas od tego co się dzieje na świecie. Pandemia COVID-19 powodować będzie na pewno straty gospodarcze. Jeżeli my taki test potrafimy u nas wyprodukować, potrafimy go sprzedawać, to dajemy nie tylko zwiększone bezpieczeństwo Polaków, ale tak samo dajemy ludziom pracę i umożliwiamy rozwój naszej gospodarki" - dodał.

Kierownik Pracowni Genomiki IChB PAN dr Luiza Handschuh poinformowała w trakcie konferencji, że Instytut nie planuje obecnie prac nad tzw. szybkimi testami, opartymi o przeciwciała. "Na razie nie mamy takich planów, uważamy, że lepiej zawęzić swój obszar działania do jednego zagadnienia. Zajmujemy się dalej rozwojem testów genetycznych. Planujemy za to to działania idące w tym kierunku, by ten test genetyczny wykonać możliwie szybko – mamy nadzieję, że to się uda" - przyznała.

Wskazała, że obecnie na rynku dostępne są dwa rodzaje testów na koronawirusa. „Pierwszy rodzaj to testy genetyczne, które wykrywają materiał genetyczny wirusa. Natomiast drugi rodzaj to są testy oparte o przeciwciała, tzw. testy serologiczne. One wykrywają przeciwciała, które są produkowane w organizmie człowieka na skutek zetknięcia z wirusem” – wyjaśniła.

Podkreśliła, że opracowany przez IChB PAN test, należy do kategorii testów genetycznych. „Te testy są niezwykle czułe, wiarygodne, specyficzne. Kiedy tylko kilka kopii genomu wirusa znajduje się w próbce – są w stanie je wykryć. To jest zaleta tego testu” - zaznaczyła.

Przyznała jednak, że przeprowadzenie badania tą metodą jest czasochłonne. „To jest około sześciu godzin. Sama izolacja RNA nie jest procesem bardzo długim, jeżeli się izoluje materiał genetyczny wirusa z jednej próbki. Natomiast jeżeli tych próbek jest już kilkadziesiąt to czas się wydłuża i to nawet do dwóch-trzech godzin” – powiedziała. Podkreśliła, że badanie innymi testami genetycznymi dostępnymi na rynku trwa tyle samo czasu.

„Testy oparte o przeciwciała są szybkie. To są nawet 15-minutowe testy. Ale one nadają się do innego celu np. do wykrywania, ile osób przechorowało COVID-19, natomiast nie do tego, żeby stwierdzić, czy ktoś jest w tym momencie chory, czy jest zainfekowany wirusem” – zaznaczyła Handschuh.