W efekcie zaostrzenia przepisów zamknięto poradnie, odwołano sesje, terapie i mityngi.
Tylko Warszawie odbywało się jeszcze niedawno codziennie 20 mityngów, na każdy przychodziło od 15 do nawet 50 osób. Dziś alkoholicy zostali tych spotkań pozbawieni. Co to oznacza w ich przypadku? – Lęk, którzy wszyscy dziś odczuwamy, osoby uzależnione od alkoholu, narkotyków czy hazardu odbierają bez porównania silniej. Spotkania były podstawą ich trzeźwienia, elementem leczenia. Teraz zostali pozbawieni wsparcia – mówi Hanna Biskot, specjalistka leczenia uzależnień.
Nawet 3 mln Polaków pije nadmiernie i szkodliwie. Kolejne od 600 do nawet 800 tys. to uzależnieni. Około połowy tej grupy korzystało z pomocy. Wśród nich Maciej. Podkreśla, że mówi tylko na bazie własnych doświadczeń. Nie pije od 5 lat. – Podstawą zdrowienia są kontakty z innymi alkoholikami – mówi. Przed koronawirusem spotykał się raz w tygodniu na terapii, dwa razy na mityngach. Ale są i tacy, którzy potrzebowali spotkań nawet codziennie. Jeszcze kilka dni temu niektóre grupy próbowały spotykać się w ograniczonym składzie, ale po zaostrzeniu zakazów i to ustało. – Dla osób z krótkim stażem w trzeźwości perspektywa braku sesji i mityngów jest trudna – ocenia Maciej. – Dlatego ludzie zaczęli do siebie wydzwaniać, by zapełnić te pustkę – tłumaczy. On dzwoni codziennie do przynajmniej dwóch osób, o których wie, że mogą potrzebować wsparcia.
Jak wielka jest potrzeba kontaktów, pokazują też działania Ogólnokrajowej Wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Na infolinię AA nie sposób było się w ostatnich dniach dodzwonić, mimo że uruchomiono kilka dodatkowych numerów telefonu.
Ile osób się złamie? – Tego nie wiem – mówi Maciej. Pewien jest jednego. – Gdy piłem, nikt nie był w stanie mnie powstrzymać. Żona, dzieci, mama. Ich prośby nie docierały do mnie – mówi. Dlatego jak ktoś się teraz złamie, też może być nie do zatrzymania.
Jaką radę ma Maciej? Nie koncentrować się na tym, czego dziś nie można, ale na zadaniach, które warto sobie stawiać. – Ważne, by wyznaczać je na najbliższe 24 godziny, nie dalej. Dalsza perspektywa może przerażać – dodaje.
Bogdan Urban, szef zarządu Mazowieckiego Związku Stowarzyszeń Abstynenckich, mówi krótko: – Ludzie dzwonią do mnie, błagając o pomoc. Wielu tego nie wytrzyma. A co to oznacza? Powrót do picia, często gwałtowny, bo podyktowany strachem i poczuciem winy – mówi. I przypomina, że alkoholik w swojej chorobie nie jest sam. Choroba obejmuje całą rodzinę.
Zbigniew Rychert z Dolnośląskiej Federacji Profilaktyki Uzależnień „Ślęża” podkreśla, że tkwiące w ludziach niebezpieczne emocje mogą nagle wystrzelić. Alkoholik ze skłonnością do przemocy będzie stres wyładowywał na bliskich. Najbardziej obawia się o ludzi z krótkim stażem w trzeźwym życiu. – Dlatego ci niepijący od lat próbują ich ratować – mówi. Jak? – Np. metodą „na psa”. Czyli zgodnie z obecnymi przepisami dwie osoby mogą się spotkać, szczególnie jeśli mają zwierzę wymagające spaceru.
Wojciech Zielonka ze Związku Stowarzyszeń Abstynenckich Województwa Lubelskiego przekonuje, że wiele zależy od tego, ile potrwa walka z koronawirusem. – Proszę sobie wyobrazić, że alkoholik idzie na imprezę i próbuje na niej zachować pozory. Nie pije, ale po wyjściu idzie do najbliższego sklepu po butelkę. Tak samo i teraz. Wytrzyma jeden tydzień, drugi, ale trzeciego może uznać, że nie da rady dłużej udawać herosa – mówi.
Wszelkie formy terapii dziś realizowane są online czy przez telefon. Terapeuci mówią, że to działania zastępcze, które nie powinny trwać zbyt długo. Marta Mauer-Włodarczak, psycholog, która też pracuje dziś zdalnie, zwraca uwagę na inny narastający z każdym dniem problem. – Przybywa zgłoszeń związanych z nadużywaniem alkoholu. Dzwonią ci, którzy piją. Nie z poczucia winy, ale przyciśnięci przez bliskich. Dotąd mąż czy żona, wieczorem, nalewali sobie szklankę trunku, a reszta rodziny patrzyła przez palce. Bo, wiadomo, stres w pracy trzeba odreagować. Teraz pierwszy kieliszek pojawia się już w południe, potem kolejny i kolejny, choć mało kto wychodzi do biura – mówi. – Pijemy z nudy, braku pomysłu na zorganizowanie czasu, z lęku. Przybywa pretekstów, by sięgać po alkohol.