Obecny w paragonach fiskalnych bisfenol A (BPA) może stwarzać zagrożenie dla zdrowia pracowników sieci handlowych – ostrzegała w poniedziałek dr Aleksandra Rutkowska z GUM. Krajowa Sekcja Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność” zapowiedziała, że wystąpi o ich wycofanie z użycia.

Bisfenol A (BPA) nie jest związkiem toksycznym, lecz endokrynnie czynnym (ED), czyli takim, który naśladuje działanie estrogenów, żeńskich hormonów płciowych. Podczas konferencji prasowanej w Warszawie dr n. med. Aleksandra Rutkowska z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego ostrzegała, że stałe narażenie na kontakt z tą substancją może zwiększać ryzyko chorób cywilizacyjnych takich jak niepłodność, otyłość, zaburzenia metaboliczne, zaburzenia rozwoju płodu oraz nowotwory, takie jak rak piersi u kobiet i rak prostaty u mężczyzn.

Substancja ta występuje w wielu przedmiotach, z którymi stykamy się wżyciu codziennym. Jest powszechnie wykorzystywana w opakowaniach żywności, butelkach plastikowych, opakowaniach do płyt CD i DVD, w sprzęcie elektronicznym, a także w plombach dentystycznych oraz soczewkach kontaktowych. Występuje również w powszechnie używanym w handlu papierze do drukowania paragonów fiskalnych. To powoduje, że na jej działanie narażeni są pracownicy handlu, szczególnie kasjerki i kasjerzy.

Dr Rutkowska wraz z zespołem DetoxED (spin off Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Politechniki Gdańskiej) przebadała paragony z ośmiu sieci handlowych. Okazało się, że tylko w jednym z nich nie stwierdzono bisfenolu A, choć nie można wykluczyć – podkreśliła specjalistka – że zastosowano tam inną substancję, o podobnym działaniu endokrynnie czynnym, która nie była badana. W pozostałych wykryto od około 11 do 22 mg/g BPA w paragonach. Zdaniem specjalistki jest to dość duża ilość.

Z przedstawionych podczas spotkania z dziennikarzami badań wynika, że bisfenol A może przenikać do organizmu człowieka poprzez skórę, drogą pokarmową oraz drogą wziewną. Jest zatem możliwe – jak zauważono - że kontakt z paragonami przez wiele godzin może sprzyjać przenikaniu tej substancji do organizmu pracowników. Jeden kasjer lub kasjerka w ciągu 8 godzin pracy styka się z co najmniej czterystoma paragonami fiskalnymi.

Dr Rutkowska powiedziała dziennikarzowi PAP, że nie badała, w jakim stopniu bisfenol A w paragonach przenika do organizmu pracowników handlu. "Takie badania były jednak prowadzone w innych krajach i wykazały, że pracownicy mający często kontakt z paragonami, wykazują w organizmie wyższą zawartość tej substancji" – podkreśliła.

Specjalistka zwróciła uwagę, że BPA u kobiet w ciąży może przenikać przez łożysko do organizmu płodu. Podejrzewa się, że ze względu na działanie endokrynne może zwiększać ryzyko niepłodności zarówno u kobiet, jak i mężczyzn. Jego obecność stwierdzono w wielu wydzielinach organizmu: we krwi, w moczu, ślinie i męskim nasieniu.

"Ponieważ substancja ta nie wykazuje działania toksycznego, lecz działa jak hormon, jej skutki nie muszą być od razu widoczne, a dopiero po pewnym czasie" – podkreśliła dr Rutkowska, która jest autorem stanowiska Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego dotyczącego narażenia ludzi na substancje endokrynnie czynne. Z danych jakie przedstawiła wynika, że w Unii Europejskiej koszty leczenia związanego z narażeniem ludzi na te substancje mogą sięgać już 100-250 mld euro.

Krajowa Sekcja Pracowników Handlu NSZZ "Solidarność" zapowiedziała, że wystąpi o wycofanie z użycia paragonów z BPA lub o wprowadzenie dla pracowników rękawiczek ochronnych oraz maseczek na twarz. Narażenie na bisfenole A w papierowych paragonach może zmniejszyć także wprowadzenie e-paragonów.

Dr Rutkowska ostrzegała, że BPA występuje także w papierze używanym do reklamy oraz w niektórych gazetach. "Chodzi o wszelkiego rodzaju papier z błyszczącą powłoką" – wyjaśniała. Doradzała, żeby unikać narażenia na bisfenole A na ile tylko jest możliwe, korzystając z opakowań szklanych oraz papieru nie zawierającego tej substancji.

"BPA stwierdzono u wszystkich ludzi, zarówno kobiet, jak i mężczyzn oraz dzieci. Co ciekawe, z reguły jest jej więcej u ludzi młodych niż starszych, być może z tego powodu, że rzadziej korzystają oni z plastikowych opakowań" – dodała dr Rutkowska.