Wprowadzenie kolejnych procedur i obowiązków, zamiast poprawić obsługę pacjentów, może wydłużyć ich czas oczekiwania na szpitalnych oddziałach ratunkowych (SOR) – przekonują lekarze. I ostrzegają, że jeśli nie zwiększy się finansowanie i nie przybędzie personelu, sytuacja na SOR-ach się nie poprawi.
Trwają prace nad projektem rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego. Budzi on emocje całego środowiska, jednym – krytycznym – głosem mówią w tej spawie zarówno lekarze, jak i ratownicy. Negatywnie projekt zaopiniowała Naczelna Rada Lekarska, brak poparcia zadeklarowały Porozumienie Lekarzy Medycyny Ratunkowej oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych.
Projekt m.in. określa zasady prowadzenia segregacji medycznej (triage), wprowadzić ma powtórną segregację (retriage), a także tworzy warunki do uruchomienia systemu TOPSOR, który ma ujednolicić procedury i umożliwić informowanie pacjentów o czasie oczekiwania.
Jednak zdaniem lekarzy wprowadzanie kolejnych procedur i obowiązków sprawi, że będzie coraz mniej osób chętnych do pracy w szpitalnych oddziałach ratunkowych i lekarzy do specjalizowania się w medycynie ratunkowej. A już teraz SOR-y borykają się z problemami kadrowymi, bo praca tam należy do najtrudniejszych.
Zgodnie z projektem pacjenci trafiający na SOR mają być oznaczani kolorami – najpilniejsze przypadki to kolor czerwony, najmniej pilne – zielony i niebieski (tych pacjentów można będzie przekierować np. do placówek nocnej i świątecznej pomocy). Rozporządzenie określa, jak długo pacjenci powinni oczekiwać na konsultację lekarską. W ocenie NRL bez zapewnienia odpowiednich środków finansowych i bez zwiększenia liczby specjalistów może to powodować ryzyko, że personel będzie zmuszony pracować na czas, na drugim miejscu pozostawiając jakość obsługi pacjenta, a tym samym ryzyko popełnienia błędu znacznie się zwiększy.
Samorząd wskazuje też, że w rozporządzeniu brak precyzyjnej definicji nagłego zagrożenia zdrowotnego. Taka definicja pozwoliłaby na odesłanie części pacjentów, zgłaszających się bezzasadnie, bez konieczności ich rejestrowania i przeprowadzania triage’u, a także badania lekarskiego. Obecnie każdy, kto zgłosi się na SOR, musi być przyjęty niezależnie od przyczyny zgłoszenia.
Duże kontrowersje wzbudzają zapisy o retriage’u. Pomysł ten pojawił się po serii dramatycznych sytuacji na SOR-ach będących skutkiem zbyt długiego oczekiwania na pomoc. Projekt wprowadza obowiązek powtórnej segregacji (czyli sprawdzenia, czy stan chorego się nie zmienił) u pacjentów oznaczonych kolorami zielonym i niebieskim – co najmniej raz na godzinę.
– Proponowana zasada retriage’u bez wprowadzenia osobnego dedykowanego personelu spowoduje zupełną niewydolność systemu. Stworzy to sytuację, w której pacjenci oczekujący na triage, czyli grupa o nieznanym statusie zdrowotnym, a więc najwyższego ryzyka, jeżeli chodzi o wystąpienie zdarzeń niepożądanych, będzie miała wydłużony czas oczekiwania na segregację – przekonuje Porozumienie Lekarzy Medycyny Ratunkowej. Dlatego proponuje, by przeprowadzać retriage w wypadku pogorszenia stanu zdrowia pacjenta lub przekroczenia czasu na pierwszy kontakt z lekarzem. I podkreśla, że do tego zadania musi być wyznaczony osobny personel, nie mogą robić tego ci sami pracownicy, którzy przeprowadzają wstępną segregację.
Kolejny budzący emocje przepis to dopuszczenie do sprawowania funkcji ordynatora lub kierownika SOR-u lekarzy bez specjalizacji z medycyny ratunkowej. Zarówno NRL, jak i Porozumienie Lekarzy Medycyny Ratunkowej ostrzegają, że nie pozwoli to na utrzymanie standardów leczenia na odpowiednim poziomie. Samorząd zwraca też uwagę, że uniemożliwi również akredytację takich oddziałów do prowadzenia specjalizacji lekarskich w medycynie ratunkowej.
Lekarze wskazują ponadto na konieczność integracji prowadzanego systemu TOPSOR z systemami informatycznymi szpitala (HIS). W przeciwnym razie powstaną dwa odrębne systemy, co spowoduje więcej obowiązków administracyjnych na każdym stanowisku.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach