Unia Europejska przygląda się nowym strategiom walki cenowej z koncernami farmaceutycznymi.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Holandia zaproponuje nowemu Parlamentowi Europejskiemu „zrównoważenie interesów firm farmaceutycznych oraz pacjentów”. Taki cel znalazł się, według portalu Politico, na liście priorytetów unijnych przygotowanych przez rząd holenderski na lata 2019–2024.
Holendrzy uważają, że Bruksela powinna dokonać rzetelnego przeglądu unijnego prawa farmaceutycznego. Celem ma być zapewnienie dostępu pacjentom do terapii w rozsądnych cenach. A szczególnie powinno to dotyczyć leków na choroby rzadkie oraz preparatów dla dzieci.
Obok zaporowych cen według dokumentu sporządzonego przez Holendrów problemem jest także ograniczona dostępność. Niedobory leków, brak zapasów i nierówna dystrybucja powinny zostać poddane analizie. Holendrzy od roku sami zmagają się z tym problem. W 2018 r. prawie 800 preparatów nie było dostępnych w aptekach przez co najmniej dwa tygodnie. Niedobory wynikają z różnicy ich cen między poszczególnymi krajami: niskie ceny w Holandii powodowały, że aptekarzom opłacało się sprzedawać medykamenty do Niemiec.
Dyskusja na temat cen toczy się w UE od dawna. Eksperci zastanawiają się, jak sprawić, by przy negocjacjach cen większy wpływ miały rządy. W 2016 r. Rada Europejska zwróciła się do Komisji Europejskiej o sprawdzenie ram prawnych działania firm farmaceutycznych. Chodzi m.in. o przepisy dotyczące patentów, które pozwalają firmom na wyłączność rynkową przez określony czas, co gwarantuje monopol i sprzedaż po bardzo wysokich cenach.
Jak wynikało z przygotowanego na początku maja przez organizację Corporate Europe Observatory (CEO) raportu dotyczącego biznesu farmaceutycznego, problem zbyt wysokich cen staje się dotkliwy dla pacjentów.
Nie chodzi tylko o podwyżki, lecz także o nowe preparaty, które wchodzą z zaporową ceną na rynek. Według CEO efektem może być paraliż systemów zdrowotnych państw unijnych. Jednym z przykładów była historia ze specyfikiem Sovaldi na zapalenie wątroby typu C (przełomowym, bo pierwszym faktycznie leczącym), który amerykańska firma wypuściła na europejski rynek w cenie 55 tys. euro na jednego pacjenta za 12-tygodniową terapię. Jak się okazało, produkcja wynosiła ok. 1 euro za tabletkę. Ostatnio zaś wiele kontrowersji wywołała w Wielkiej Brytanii sytuacja z lekiem na mukowiscydozę. Firma farmaceutyczna Vertex zażądała za swój preparat 105 tys. funtów od pacjenta rocznie. Lek trzeba przyjmować przez całe życie. Dla brytyjskiego systemu byłby to ogromny wydatek. Tymczasem badania nad specyfikiem były częściowo finansowane ze zbiórek charytatywnych. Firma odmówiła negocjacji z rządem i równocześnie odrzuciła propozycję brytyjskiego NHS (czyli płatnika), który zaproponował 500 mln funtów rocznie za wszystkich pacjentów.
Od kilku lat trwa dyskusja, jak rozwiązać ten problem. Jednym z pomysłów były wspólne zakupy dokonywane przez kilka państw. Powstała nawet inicjatywa Benelux czy deklaracja z Valetty, które miały wzmocnić pozycję rządów w rozmowach z koncernami. Również w Polsce był pomysł wspólnych przetargów dokonywanych razem z państwami Grupy Wyszehradzkiej. Ale ostatecznie idea upadła z powodu zawiłości prawnych takiego rozwiązania.
W ubiegłym tygodniu polski minister zdrowia Łukasz Szumowski podpisał z czeskim ministrem zdrowia Adamem Vojtěchem, litewskim ministrem zdrowia Aurelijusem Verygą, węgierską sekretarz stanu Ildikó Horvát i słowackim sekretarzem stanu Stanislavem Špánikiem memorandum o współpracy w dziedzinie uczciwych i przystępnych cen leków.
– Jego celem jest wypracowanie praktycznych mechanizmów, które przyczynią się do zwiększenia dostępności leków w przystępnych cenach – czytamy w oficjalnym komunikacie.
Jak tłumaczy jeden z pracowników Ministerstwa Zdrowia, ma to polegać na tym, że kraje będą wymieniać się informacjami o cenach leków jeszcze przed zakończeniem negocjacji. – Będziemy wiedzieli na bieżąco, jaką ofertę cenową złożyła firma na Węgrzech, i wtedy będziemy mogli wymienić się informacjami, czy jest to taniej, czy drożej, i wykorzystywać to w negocjacjach – tłumaczy nasz rozmówca.
Założeniem ma być nie tylko ścisła współpraca, lecz także „wymiana wiedzy ekspertów ds. polityki lekowej i refundacji z poszczególnych krajów w celu wykorzystania łącznego potencjału zakupowego i negocjacyjnego zaangażowanych państw”.
Firmy farmaceutyczne tłumaczą, że drożyzna jest podyktowana potrzebą zbierania funduszy na prowadzenie badań. Argumentują także, że czasem ceny są obniżane w sposób nieprzemyślany, który prowadzi do wywozu leków.