Organy Inspekcji Ochrony Środowiska oraz Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie są przygotowane organizacyjnie i technicznie do kontroli pola elektromagnetycznego. Ich kompetencje nakładają się, a przepisy są niejednoznaczne - wynika z raportu NIK, opublikowanego we wtorek.

Chodzi o przepisy, które nie określają jednoznacznie roli, jaką mają odgrywać w te instytucje systemie ochrony przed promieniowaniem elektromagnetycznym od urządzeń telefonii komórkowej. W kilku przypadkach inspektoraty ochrony środowiska oraz wojewódzkie stacje sanitarno-epidemiologiczne nie miały nawet potwierdzonych kompetencji do wykonywania pomiarów oddziaływania pól elektromagnetycznych (PEM) - poinformowała NIK.

Rozwój rynku telefonii komórkowej w Polsce jest niezwykle dynamiczny. W latach 2010-2017 wielkość transmisji danych wzrosła aż 57-krotnie. Wzrosły też liczba i czas połączeń. Poszerza się zasięg sieci komórkowych, podwyższa się standard transmisji danych, jego szybkość i jakość. A do 2030 roku rynek ten ma odnotować 24-krotny wzrost.

Jak wskazała NIK, "oznacza to m.in. coraz większą liczbę anten oraz ich instalację na mniejszych wysokościach. Oddziaływanie pól elektromagnetycznych (PEM) emitowanych przez stacje bazowe (SBTK) i urządzenia mobilne na ludzi i środowisko będzie więc coraz silniejsze. Dlatego tak istotna jest wiarygodna i systematyczna kontrola poziomu PEM, szczególnie w miejscach najbardziej narażonych na promieniowanie".

"Organy administracji publicznej nienależycie kontrolują oddziaływanie promieniowania urządzeń telefonii komórkowej. W tej mierze niewiele się zmieniło od 10 lat - już w 2009 r. Sejm przyjął Politykę ekologiczną państwa w latach 2009-2012 z perspektywą do roku 2016, w której stan ochrony przed promieniowaniem elektromagnetycznym określono mianem zaniedbanego. Pomimo zmian w przepisach prawa tak jest do dziś" - podkreśliła Izba.

Ani inspektorzy OŚ, ani inspektorzy sanitarni nie prowadzili należytej kontroli dotrzymywania dopuszczalnego poziomu promieniowania w otoczeniu stacji bazowych. Nieliczne jego pomiary prowadzono właściwie tylko na wniosek osób prywatnych lub jednostek samorządu terytorialnego. Nie prowadzono ich z urzędu - z inicjatywy organu. Tylko w takich interwencyjnych pomiarach wykazywane były przekroczone poziomy dopuszczalnego promieniowania elektromagnetycznego. W kilku województwach pomiarów oddziaływania elektromagnetycznego (PEM) w ogóle nie przeprowadzano.

"Naruszając przepisy prawa, IOŚ nie informowała również społeczeństwa i innych organów administracji o stwierdzonych przez wojewódzkich IOŚ ponadnormatywnych wartościach PEM. Dzieje się tak pomimo doniesień o zapytaniach kierowanych przez mieszkańców i rozmaite organizacje społeczne w sprawie potencjalnej szkodliwości promieniowania i o protestach przeciwko budowie stacji bazowych" - zaznaczyła NIK.

Izba zauważyła, że mimo wskazywania przez naukowców, Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Cyfryzacji na potrzebę edukacji w tym zakresie, "Państwowa Inspekcja Sanitarna nie podejmowała jednego ze swych ustawowych zadań - skoordynowanych i adekwatnych do potrzeb działań oświatowo-zdrowotnych, polegających na promowaniu sposobów korzystania z urządzeń mobilnych w sposób ograniczający nadmierne narażenie na promieniowanie elektromagnetyczne, szczególnie wśród powszechnie używających je dzieci i młodzieży" - czytamy w raporcie.

NIK wnioskuje w raporcie do Prezesa Rady Ministrów o wypracowanie skutecznego systemu kontroli dotrzymywania dopuszczalnego poziomu oddziaływania pola elektromagnetycznego w otoczeniu stacji bazowych. System ten powinien uwzględniać m.in. badanie potencjalnego narażenia na ponadnormatywne promieniowanie już na etapie poprzedzającym powstanie lub modernizację stacji. Konieczne jest ponadto przypisanie kompetencji w zakresie kontroli takiego oddziaływania jednemu wyspecjalizowanemu organowi. (PAP)

autor: Anna Wysoczańska