Zamiast 77 specjalizacji lekarskich – około 50. Taką zmianę przygotowuje resort zdrowia, opierając się na propozycji zespołu, który opracował zmiany w ustawie z 5 grudnia 1996 r. (t.j. Dz.U z 2018 r. poz 617 ze zm) o zawodach lekarza i lekarza dentysty. W ramach poszczególnych dziedzin zdobywane byłyby natomiast konkretne umiejętności.
Projekt nowelizacji ustawy został przygotowany m.in. przez lekarzy rezydentów i częściowo realizuje zapisy porozumienia z ministrem zdrowia, które zakończyło ich zeszłoroczny protest. Został on już przekazany do resortu i jest w konsultacjach wewnętrznych. Plany wprowadzenia zmian w specjalizacjach medycznych potwierdziła wczoraj w Sejmie wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko.
– W tej chwili kształcimy lekarzy w 77 specjalnościach, to dość duża liczba. Pan minister powołał zespół, który zaproponował ich ograniczenie do 50. Oczywiście odbywa się to przy udziale konsultantów w poszczególnych dziedzinach i ekspertów – mówiła. – Jeśli wprowadzimy te zmiany, to będziemy pracować nad konkretnymi umiejętnościami w ramach poszczególnych specjalności – dodała.
Dyskusja ta odbywała się na posiedzeniu podkomisji stałej ds. organizacji ochrony zdrowia i innowacyjności w medycynie, poświęconemu sytuacji w reumatologii. Przyczynkiem była wypowiedź posła Marka Rucińskiego (Nowoczesna), który mówił o potrzebie wprowadzenia specjalizacji raumaortopedii, a przynajmniej edukowania ortopedów w tej dziedzinie. Profesor Marek Brzosko, konsultant krajowy w dziedzinie reumatologii, przyznał, że jest taka potrzeba i jest zainteresowanie ortopedów reumatologią, ale niechętnie podejmują tę specjalizację, bo musieliby też zrobić trzy lata interny, co ich zniechęca. Wiceminister Szczurek-Żelazko zauważyła, że w zreformowanym systemie to mogłaby być umiejętność przyznawana w ramach reumatologii. Profesor Brzosko uznał, że ortopedzi chętnie by taką umiejętność nabyli.
Poseł Tomasz Latos (PiS) wyraził jednak obawę, że plany resortu – wykreślenia ok. 20 specjalności – mogą wywołać protesty. – Trzeba mieć od razu gotową odpowiedź, co dalej będzie z tego wynikało – podkreślił.
Łukasz Jankowski, szef stołecznej izby lekarskiej, jeden z liderów protestu rezydentów i wiceprzewodniczący zespołu, który przygotował projekt zmian, tłumaczy w rozmowie z DGP, że nie chodzi w nim o to, by likwidować, ale bardziej uwypuklić specjalizacje kluczowe dla systemu. Podkreśla, że lista, którą opracował zespół, powstała na podstawie unijnych dyrektyw – było to główne kryterium. – Specjalizacji w porównaniu z krajami Unii Europejskiej mamy zbyt dużo (tam jest ich średnio ok. 50). W niektórych dziedzinach, np. w pediatrii metabolicznej mamy kilku specjalistów na cały kraj i powstaje pytanie, czy takie zawężone specjalizację są rzeczywiście potrzebne. W innych krajach ten zakres wiedzy przejmują inne specjalności – mówi.
Pozostając przy przykładzie pediatrii metabolicznej, wyjaśnia, że lekarz pediatra zainteresowany taką dziedziną mógłby wyspecjalizować się np. w ośrodku, który się takimi chorobami zajmuje. – Nie musi mieć na to papieru, a jeśli już, to raczej świadectwa potwierdzające kompetencje, takie jak staż pracy czy specjalistyczne kursy. Nie wydaje się konieczne, by odbywać kolejną specjalizację ze wszystkim, co z tego wynika: stażami kierunkowymi, kursami w ramach tej specjalności, z egzaminem – ocenia Łukasz Jankowski.
Podkreśla, że lista przedstawiona przez zespół jest do dyskusji, a minister już zapowiedział, że będzie ją modyfikował zgodnie ze swoim rozeznaniem co do potrzeb zdrowotnych.
W projekcie zaproponowano wyodrębnienie specjalizacji, specjalizacji szczegółowych (podspecjalizacji) oraz umiejętności lekarskich (związanych z przeprowadzaniem określonych procedur diagnostycznych i terapeutycznych). Podspecjalizacje będzie można odbyć dopiero po uzyskaniu specjalizacji, a umiejętności lekarskie nie będą wymagały odbywania specjalizacji.