Nie widać końca sporu o wynagrodzenia za odpoczynek lekarza po dyżurze. Choć resort zdrowia wydał stanowisko, w którym podkreśla, że nie należy z tego tytułu pomniejszać płac, dyrektorzy niektórych szpitali nadal to robią, powołując się na wyroki sądów.
Uregulowanie zejść z dyżuru to jeden z zapisów zeszłorocznego porozumienia kończącego protest rezydentów. Chodzi o to, żeby pełnienie dyżuru i skorzystanie z prawa do odpoczynku nie oznaczały wydłużenia okresu szkolenia specjalizacyjnego w razie niewykonania z tych przyczyn normy czasu pracy ani pogorszenia warunków pracy i płacy.
– Czas odpoczynku po dyżurze wynika z kodeksu pracy. Lekarz powinien mieć przynajmniej 11 godzin wolnego. Poza tym w ciągu tygodnia musi mieć co najmniej 35 godzin nieprzerwanego odpoczynku, czyli np. po dyżurze sobotnim nie powinien przychodzić w poniedziałek do pracy – tłumaczy Michał Bulsa, członek zarządu Porozumienia Rezydentów OZZL, przewodniczący komisji ds. młodych lekarzy Naczelnej Rady Lekarskiej.
Dodaje, że ten przepis bywa często omijany. Pozwala na to art. 95 ustawy z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 2190 ze zm.), zgodnie z którym w wyjątkowych przypadkach można zrezygnować z tej zasady, jeśli stanowiłoby to zagrożenie dla pacjentów.
– Niestety w wielu placówkach te wyjątki stały się normą. Dyrektorzy zaczęli interpretować ten przepis jako obowiązujący – mówi ekspert.
Spór toczy się o to, jak traktować czas obowiązkowego odpoczynku. W tej sprawie są dwa sprzeczne wyroki Sądu Najwyższego. Jeden dopuszcza uzupełnienie norm czasu pracy czasem dyżuru. Drugi przesądza, że kiedy prawo nakazuje komuś zejść z dyżuru, to nie może on ponosić negatywnych konsekwencji tego wymogu.
– Są też wyroki niższych instancji sądowych korzystne dla lekarzy. Ale linia orzecznicza to nie jest obowiązujące prawo. – zwraca uwagę Michał Bulsa.
W zeszłym roku resort zdrowia zobowiązał się do tego, że będzie płacił nie tylko za pensje rezydentów, ale również za dyżury będące w programie specjalizacji. W ustawie z 5 lipca 2018 r. o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2018 r. poz. 1532) zapisano, że wynagrodzenie za pełnienie dyżuru będzie im przysługiwało na podstawie umowy o pracę zawartej z podmiotem prowadzącym szkolenie specjalizacyjne.
– Resort zdrowia przedstawił w zeszłym roku aneksy do umów rezydenckich. Pieniądze z ministerstwa – na pensje i dyżury – są nie do ruszenia (jeśli lekarz zrealizował wymaganą liczbę godzin). Dodatkowe dyżury – ponad minimum, którego wymaga program specjalizacji – są realizowane zgodnie z kodeksem pracy, a lekarz nie jest zobowiązany do podpisywania innych umów ze swoim pracodawcą. I zgodnie z kodeksem pracy powinny być traktowane godziny odpoczynku – wskazuje Michał Bulsa.
Resort aneksował umowy ze szpitalami, ale część dyrektorów wciąż ma wątpliwości w związku z narzuconą im w tych aneksach koniecznością płacenia za czas odpoczynku po dyżurze. Podnoszą oni, że jest to sprzeczne z wyrokami sądów.
W zeszłym tygodniu Porozumienie Rezydentów upubliczniło kolejne już pismo, które podważa korzystną dla lekarzy interpretację przepisów. Wątpliwości nie ma jednak resort zdrowia, który jeszcze pod koniec zeszłego roku, w piśmie do Naczelnej Rady Lekarskiej, przedstawił w tej sprawie jednoznaczne stanowisko. Wskazał w nim, że wypłacanie lekarzom pomniejszonych wynagrodzeń za pełnienie dyżurów, wysokości nieodpowiadającej regułom przewidzianym w k.p., jest naruszeniem praw pracowniczych i powinno być zgłaszane do sądu pracy i do ministerstwa.
Wątpliwości mają prawnicy. – Lekarze mają zagwarantowany odpoczynek, ale to nie jest czas, za który należałoby płacić. To jest czas odpoczynku, a nie urlop – ocenia Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradzającej placówkom ochrony zdrowia.
Dodaje, że w gronie dyrektorów szpitali pojawiają się propozycje, by płacić za ten czas pod warunkiem, że lekarze nie będą wtedy mogli nigdzie indziej wykonywać swojego zawodu.
W projektcie nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty przygotowanej przez zespół powołany przez ministra zdrowia te kwestie mają być uregulowane (projekt został już przekazany do resortu). W randze ustawy zapisane ma być, że korzystanie z prawa do odpoczynku nie obniża wynagrodzenia. Jak zapewnia Michał Bulsa, który współpracował przy tworzeniu projektu, ma to dotyczyć i rezydentów, i specjalistów. Lekarze mają nadzieję, że to w końcu zakończy ich spory z dyrektorami.
4,8 tys. umów ze szpitalami aneksował resort
16 tys. szkoleń rezydentów jest finansowanych w ramach tych umów