Leki dla siebie i dla członków rodziny lekarze jeszcze przez kilka lat będą mogli przepisywać w tradycyjnej formie. Ale już w przyszłym roku resort zdrowia udostępnić ma bezpłatną aplikację, którą będzie można wykorzystać również w tym celu.
Choć do wprowadzenia obowiązku wystawiania recept w postaci elektronicznej został blisko rok (od 2020 r.), lekarze już teraz dopytują się, w jaki sposób będą wówczas przepisywać leki sobie (pro auctore) albo członkom swoich rodzin (pro familiae). Ciekawi są zwłaszcza lekarze emerytowani, którzy poza takimi receptami nie wystawiają żadnych innych, nie prowadzą już bowiem praktyk i nie zamierzają inwestować w oprogramowanie gabinetowe.
Naczelna Rada Lekarska przypomina, że zgodnie z ustawą z 30 listopada 2017 r. – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U poz. 2211) recepty pro auctore i pro familiae mogą zachować papierową postać. Dotyczy to również m.in. recept transgranicznych, dla osoby o nieustalonej tożsamości, na produkt leczniczy nieposiadający pozwolenia na dopuszczenie do obrotu na terytorium Polski i sprowadzany na specjalnych warunkach. Zasada ta będzie obowiązywać do końca 2025 r.
A co po tym terminie? Trzeba będzie definitywnie przestawić się na e-receptę, również w przypadku leków dla rodziny. – W przyszłym roku udostępnimy bezpłatną aplikację, z której każdy lekarz będzie mógł za darmo skorzystać – zapowiada Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia. Jak dodaje, będzie to również dotyczyć emerytów.
Z sygnałów od lekarzy wynika też, że wprowadzanie e-recepty spowodowało problemy z receptami wystawianymi m.in. dalszym członkom rodziny i znajomym (ze 100-procentową odpłatnością). Po 1 stycznia br. są trudności z ich realizacją. A to dlatego, że lekarz, który nie ma indywidualnej praktyki, nie może wystawiać recept innych niż pro auctore i pro familiae, nawet pełnopłatnych. Stan prawny regulujący te kwestie się nie zmienił, jednak system elektroniczny spowodował, że takie recepty trafiają do centralnej ewidencji i są na bieżąco kontrolowane. Wcześniej, jak wskazywali lekarze, były one kontrolowane sporadycznie i nie było kłopotów z ich wykupieniem. Wiceminister Cieszyński nie wykluczył korekty przepisów w tym zakresie.