Zamiast wspólnie pracować nad projektami , które poprawią stan uzębienia uczniów, ministerstwa wymieniają się kąśliwymi uwagami
Spór między resortami zdrowia i edukacji zaostrza się z każdym kolejnym rozwiązaniem, mającym poprawić zdrowie uczniów. Najpierw MEN praktycznie zablokowało ustawę o medycynie szkolnej. Teraz MZ ostro krytykuje jego pomysł dotyczący rozwiązań w stomatologii. W publicznie dostępnych dokumentach urzędnicy nie kryją sarkazmu.

Zgrzytają zębami

Ministerstwo Edukacji Narodowej, chcąc poprawić dostępność usług stomatologicznych dla najmłodszych, wpadło na pomysł, żeby nałożyć na dyrektorów szkół obowiązek informowania o tym, gdzie znajdują się najbliższe gabinety dentystyczne. Pomysł ten wpisało do projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty.
Choć rozwiązanie wydaje się proste, to nie spodobało się ono urzędnikom resortu zdrowia. W opinii do projektu ustawy podsekretarz stanu Zbigniew Król dowodzi jego bezsensowności. I wskazuje błędy legislacyjne – nowelizacja nie precyzuje, jak często ani komu szkoła powinna informacji udzielać. W dodatku nie jest określone, o jaki zakres świadczeń chodzi – ogólne stomatologiczne czy tylko dla dzieci i młodzieży. Poza tym zdaniem urzędników nowy obowiązek „nie wpłynie na poprawę dostępności tych świadczeń dla uczniów”.
Z opinii MZ można domyślić się, że pracownicy resortu byli zaskoczeni pomysłami kolegów z MEN. Król twierdzi, że oba resorty niedawno uzgadniały rozwiązania dotyczące stomatologii dziecięcej i taki pomysł w trakcie rozmów się nie pojawił. – Projekt ten jest obecnie po uzgodnieniach i konsultacjach publicznych. Odbyły się również spotkania robocze z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji Narodowej w sprawie proponowanych zmian dot. profilaktycznej opieki zdrowotnej i stomatologicznej – przypomina. I konkluduje: – W toku uzgodnień minister edukacji narodowej nie zgłosił uwag do brzmienia wyżej wymienionego przepisu.
MEN przekonuje, że faktycznie zapis się pojawił, ale… już się z niego wycofuje. – Możemy powiedzieć, że przepisu o informowaniu rodziców o dostępności świadczeń nie będzie w projekcie prawa oświatowego skierowanego do prac parlamentarnych. Zapis ten znajdzie się w projekcie ustawy ministra zdrowia o opiece zdrowotnej nad uczniami – tłumaczy biuro prasowe resortu edukacji.
To nie pierwsze takie nieporozumienie międzyresortowe dotyczące zdrowia dzieci. Wcześniej spierano się o pierwotne zapisy ustawy o medycynie szkolnej. Wówczas MEN (pomimo, że chodziło o wspólną ustawę) w ramach konsultacji pisało, że „dziękuje za podjęcie ważnej inicjatywy służącej poprawie jakości zdrowia dzieci i młodzieży”, aby po chwili dodać, iż „nie wyraża akceptacji dla koncepcji”.

Napięte stosunki

Według MEN nowe przepisy nakładałyby zbyt duże obowiązki na pracowników oświaty. Pielęgniarki szkolne zbyt głęboko ingerowałyby w życie rodzin, obawiano się także obciążenia samorządów dodatkowymi kosztami. MZ chciało, żeby częściowo opiekę nad uczniami przewlekle chorymi przejęli nauczyciele. Na to MEN też się nie zgodziło, przekonując, że nauczyciele nie powinni przejmować zadań medycznych.
W efekcie licznych uwag, które spłynęły do Ministerstwa Zdrowia, ustawa, która miała być flagowym projektem, nie została przyjęta przez rząd. MZ tłumaczyło wówczas, że „wynika to z konieczności podjęcia dodatkowych ustaleń z podmiotami, które zgłosiły opinie w ramach uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych”.
Zastrzeżenia do projektu miały również pielęgniarki, które protestowały przeciwko zlecaniu im przez Ministerstwo Zdrowia prowadzenia opieki stomatologicznej dzieci (miałaby ona polegać głównie na kontroli stanu uzębienia). Odmówiły, argumentując, że się na tym nie znają, a poza tym obawiają się konfliktów z dentystami, w których kompetencje by wchodziły.
Sytuacja jest o tyle kłopotliwa, że nowe przepisy miały zacząć obowiązywać od początku nowego roku szkolnego.

Poważny problem

Jak na razie MZ uruchomiło program polityki zdrowotnej „Poprawa dostępności do świadczeń stomatologicznych dla dzieci i młodzieży w szkołach w 2018 r.”. Jest on skierowany do samorządów, które mogą otrzymać środki na wyposażenie gabinetów stomatologicznych oraz na realizacje projektów edukacyjnych. Problem jest o tyle palący, że z badań stanu jamy ustnej uczniów wynikało, iż w 2012 r. 80 proc. 12-latków miało próchnicę, a w 2016 r. już 85 proc. W grupie siedmiolatków dzieci z ubytkami w uzębieniu stanowią 89 proc.