W kształcie niezadowalającym młodych lekarzy, za to uzupełnioną o zapisy dotyczące uprawnień dla dzieci z niepełnosprawnością, przyjęto tzw. ustawę 6 proc. Protesty wiszą w powietrzu, a minister zdrowia jest zdziwiony emocjonalną reakcją.



Dziennik Gazeta Prawna
Porozumienie kończące protest rezydentów zawarto na początku lutego. Minister Łukasz Szumowski zobowiązał się w ciągu trzech miesięcy przedstawić realizujące je propozycje ustawowe, bo wiele rozwiązań miało obowiązywać już od lipca. Projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw opublikowano jednak w ostatniej chwili, w dodatku nie był wcześniej konsultowany z głównymi zainteresowanymi. Finał prac wzbudził więc niemałe emocje.

Jak daleko od porozumienia

Rezydenci na początku nieśmiało, z czasem coraz wyraźniej wskazywali punkty, w których projekt rozmija się z porozumieniem. Po przyjęciu go przez rząd i skierowaniu do Sejmu stanowczo oświadczyli, że propozycja jest niezgodna z umową. Jeszcze przed rozpoczęciem prac parlamentarnych zagrozili wznowieniem protestu.
Sejm jednak nie zmienił ustawy tak, jak tego oczekiwali, choć w pewnym momencie wydawało się, że są na to szanse. W środę podczas pierwszego czytania na komisji zdrowia ministerstwo przekonywało, że projekt realizuje porozumienie, a te punkty, których nie uwzględniono, będą wdrażane później, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Większość zastrzeżeń rezydentów strona rządowa uznała za niezasadne.
Ci jednak nie dali się przekonać. Nie zgadzali się m.in. na to, by środki ze zwiększonych nakładów na zdrowie trafiały również na Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji oraz Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych. Mieli też uwagi do przepisów dotyczących wynagrodzeń za dyżury. Sprzeciw budziły również zapisy dotyczące umów lojalnościowych. Tych dla rezydentów, którzy zobowiążą się do pracy w Polsce przez dwa z pięciu lat po specjalizacji (resort chce, by pracowali w placówkach, które mają kontrakt z NFZ). Oraz dla specjalistów, którzy nie będą udzielać tożsamych świadczeń w innych podmiotach (zdaniem rezydentów ministerstwo wprowadziło tu za duże ograniczenia).
Poprawki dostosowujące projekt do ich oczekiwań zgłosiły w czwartek podczas drugiego czytania kluby opozycyjne. Ku zaskoczeniu wszystkich zainteresowanych komisja zaopiniowała je pozytywnie, wbrew stanowisku rządu. Jednak podczas wieczornych głosowań, które odbyły się jeszcze tego samego dnia, poprawki opozycji odrzucono.
Wiceprzewodniczący komisji zdrowia Tomasz Latos z PiS tłumaczy to sejmową arytmetyką.
– Prawda jest taka, że w momencie głosowania opozycja miała większość, szybko przegłosowała te poprawki, dopóki się nie zgromadziła reszta posłów – wyjaśnia. – Uważam, że trzeba o sprawie dalej rozmawiać, przyjmować kolejne ustalenia, natomiast na tym etapie te poprawki nie były zasadne – dodaje.
– Z jednej strony nam przykro, z drugiej jesteśmy zdziwieni i sfrustrowani. Nie tylko tym, że nie zostało dotrzymane porozumienie. Również tryb procedowania tej ustawy pozostawia wiele do życzenia – ocenia Łukasz Janowski, jeden z liderów Porozumienia Rezydentów OZZL. – Jeśli komisja przyjmuje poprawki, a Sejm je tego samego dnia odrzuca, to pozostaje pytanie, czy posłowie rzeczywiście mieli szanse zapoznać się z projektem i poprawkami – mówi.
Jeszcze mocniej młodzi lekarze skomentowali to w mediach społecznościowych. „Minister zdrowia i rząd zerwali porozumienie. Czeka nas w najbliższym czasie fala protestów i strajków w ochronie zdrowia. Przepraszamy pacjentów za to, co nastąpi. Nie możemy już inaczej walczyć o normalność w systemie opieki zdrowotnej” – napisali. Jak zapowiada Janowski, o dalszych działaniach zdecydują wspólnie z innymi organizacjami lekarskimi. Termin ich spotkania wyznaczono na 1 sierpnia.
Tymczasem minister Łukasz Szumowski przekonywał podczas piątkowej konferencji, że nie zerwał porozumienia i że jest ono realizowane, choć nie wszystkie jego punkty w tej właśnie regulacji.

Ważne zmiany na ostatniej prostej

Do ustawy wprowadzono natomiast inną ważną poprawkę, choć niezwiązaną z porozumieniem z rezydentami. W ten sposób rząd chciał naprawić wcześniejszy błąd i objąć uprawnieniami, które niedawno zagwarantował osobom niepełnosprawnym, również dzieci.
Na kilka dni przed wejściem w życie ustawy z 9 maja 2018 r. o szczególnych rozwiązaniach wspierających osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności (Dz.U. poz. 932), uchwalonej jako odpowiedź na postulaty protestujących w Sejmie, uznano bowiem, że nie powinna dotyczyć tylko dorosłych. Tymczasem w przypadku dzieci nie określa się stopnia, zatem orzeczeń o znacznym stopniu niepełnosprawności osoby poniżej 16 lat nie mają.
Okazją do naprawy tego błędu okazała się ustawa 6 proc. Poprawka została przez komisję przyjęta jednomyślnie. Tomasz Latos zapewnia, że dzięki niej dzieci z niepełnosprawnością będą miały zagwarantowane wszystkie uprawnienia, które nowa ustawa dała dorosłym: wyroby medyczne bez limitu ilościowego i czasowego, nielimitowaną rehabilitację, dostęp do świadczeń zdrowotnych poza kolejnością oraz bez skierowania do specjalistów.
Nie będzie to jednak dotyczyć wszystkich niepełnosprawnych dzieci, a tych posiadających orzeczenie „o niepełnosprawności łącznie ze wskazaniami: konieczności stałej lub długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji oraz konieczności stałego współudziału na co dzień opiekuna dziecka w procesie jego leczenia, rehabilitacji i edukacji”.
Jak tłumaczył minister Szumowski, ustawa, która została dedykowana osobom z dużym stopniem niepełnosprawności, w ten sam sposób powinna objąć dzieci poniżej 16. roku życia, czyli te z najpoważniejszymi schorzeniami. U dzieci stopni się nie określa, ale orzeka się np. o potrzebie ciągłej opieki. – To jest i tak szersza grupa niż dorosłych z orzeczeniem o ciężkiej niepełnosprawności – wskazał minister.
Etap legislacyjny
ustawa przed rozpatrzeniem przez Senat.