Telemedycyna w Polsce znajduje z powodzeniem zastosowanie w kardiologii, w diagnostyce nietypowej arytmii serca czy udarów. To wszystko zaczyna być dostępne w ramach koszyka świadczeń - mówi Jerzy Szewczyk, prezes Pro-PLUS.

W Polsce system e-Zdrowia jest jednym najmniej rozwiniętych w Europie. Dlaczego? Jakie są największe przeszkody dla upowszechnienia telemedycyny nad Wisłą?

Tych powodów, zwłaszcza dosyć istotnych, jest kilka. Kwestie regulacyjne, czyli prawo, które jeszcze nie nadąża za rozwiązaniami e-Zdrowia. Wszystkim nam są znane problemy z dokumentacją elektroniczną (infrastruktura IT). Jednak obecnie to nadrabiamy, chociażby poprzez wdrożenie e-recepty i e-zwolnienia. Mimo to, nadal problemem pozostaje sprawa szybkości wdrożenia rozwiązań telemedycznych . Owszem, legislacja w tym kontekście zmienia się pozytywnie, telemedycyna jest w Polsce usankcjonowana prawnie od końca 2016 roku. Z tego punktu widzenia, bardzo istotną zmianą była nowelizacja ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, dzięki której dopuszczono możliwość stosowania usług telemedycznych, co zdefiniowano jako leczenie pacjenta na odległość z wykorzystaniem systemów teleinformatycznych. Spowodowało to, że branża się otworzyła i mogła zacząć się dynamiczniej rozwijać.

Oprócz otoczenia regulacyjnego, co jeszcze ogranicza rozwój telemedycyny w Polsce?

Oczywiście regulacje nie są jedynymi kwestiami, które powinny zostać zmienione. Jest bowiem cały szereg wyzwań związanych z systemem refundacji, takich jak chociażby szerokie wprowadzenie rozwiązań telemedycznych do koszyka świadczeń gwarantowanych. Obecnie jest to niestety dosyć skomplikowany i powolny proces. Z pewnością, jest to jedna z największych przeszkód dla rozwoju telemedycyny w Polsce. Innym problemem jest brak scentralizowanych i globalnych systemów IT na terenie całego kraju. Mamy systemy wyspowe, lokalne, wojewódzkie, ale nie są one zintegrowane. Jak wspomniałem, brak jest systemów globalnych. Z tego względu, takie rozwiązania jak e-recepta czy e-zwolnienie są krokiem w dobrym kierunku i przykładem jak można to zrealizować na terenie całego państwa.

Czy polscy legislatorzy wprowadzając regulacje dotyczące telemedycyny powinni czerpać z gotowych i sprawdzonych wzorów, np. z Norwegii, Wielkiej Brytanii czy Australii? Czy opracować własną strategię z uwzględnieniem doświadczeń z innych państw?

Z pewnością, trzeba się wzorować na sprawdzonych i istniejących już rozwiązaniach. Zawsze jest to jakiś drogowskaz. Jednak polskie prawo jest dosyć specyficzne, chociażby ze względu na fakt, że większość świadczeń finansowanych jest przez państwowego płatnika. Biorąc to pod uwagę, musimy te pomysły implementować z głową, uwzględniając możliwości rynkowe. Oczywiście, nie oznacza to, że nie powinniśmy się posiłkować rozwiązaniami, które zostały z sukcesem wprowadzone w innych państwach. Zawsze należy korzystać z takich wzorców.

Czy można wskazać w jakich obszarach telemedycyna w Polsce rozwija się najszybciej, a w których napotyka największe bariery?

Telemedycyna w Polsce bardzo dobrze rozwija się w obszarze kardiologii. Naprawdę dobra współpraca pomiędzy środowiskiem lekarskim, a biznesem, zaowocowała kilkoma bardzo fajnymi projektami, które zostały już wdrożone na rynku. Funkcjonują nawet w ramach koszyka świadczeń. Mówimy tu na przykład o telerehabilitacji kardiologicznej, którą pan Profesor Piotrowicz wraz z firmą Pro-PLUS wprowadzali na rynek. Obecnie w ramach opieki KOS-zawał, czyli koordynowania opieki po zawale mięśnia sercowego, ta procedura jest powszechnie dostępna dla pacjentów.

Ponadto, telemedycyna znajduje zastosowanie we wszystkich konsultacjach związanych z Holterem, a także w monitoringu długoterminowym. Wykorzystywane są także w procedurach alternatywnych do Holtera, czyli w przypadku rzadkich zaburzeń kardiologicznych, w których był największy problem ze zdiagnozowaniem. Jest także powszechna w przypadku obecnie medialnego tematu jakim jest kwestia udarów. Obecnie wiemy jakie jest ich podłoże: są to bardzo rzadkie zaburzenia rytmu serca. Dotychczas nie mogliśmy tego stwierdzić, ponieważ nie było skutecznych narzędzi do monitorowania. Dzięki telemedycynie, te narzędzia już funkcjonują na rynku. W tym zakresie, mamy polskich liderów, takich jak MEDICALgorythmics, którego rozwiązanie święci triumfy także w Stanach Zjednoczonych. Nad Wisłą odnosi sukcesy chociażby firma Pro-PLUS.

Innym obszarem medycyny rozwijającym się w tym zakresie jest radiologia. Dzięki teleradiologii, możemy przesłać obraz, który zostaje odczytany i oceniony przez specjalistę, znajdującego się w wyspecjalizowanym centrum. Natomiast, jedną z branż, która powinna zostać objęta telemedycyną, jest onkologia. Mimo, że obszar ten jest mocno finansowany przez państwowego płatnika, to nadal brakuje rozwiązań technologicznych w tym zakresie. Pacjenci onkologiczni nie mogą liczyć na telekonsultacje, ani na zdalne monitorowanie terapii. A są to rzeczy, które bez problemu moglibyśmy wdrożyć na polskim rynku.

Jakie działania przyczyniłyby się do rozwoju telemedycyny?

Telemedycyna jest naprawdę ważną częścią medycyny, jest bowiem elementem procesu leczenia pacjenta, dlatego powinna opierać się na sprawdzonych, certyfikowanych rozwiązaniach. Naszym celem, jako Telemedycznej Grupy Roboczej, jest promowanie standardów w tym obszarze i bycie podmiotem doradczym, który wsparłyby organy rządowe w procesie legislacji. Liczymy na to, że rozwiązania z zakresu telemedycyny oferowane przez polskie firmy zostaną jak najszybciej wprowadzone do koszyka gwarantowanych świadczeń.