W myśl nowych przepisów pacjent ma zostać zapytany o to, co go boli, jak bardzo i jaki jest to rodzaj bólu. A następnie należy przepisać mu leki, które poprawią jakość jego życia.



Rozporządzenie w sprawie standardu organizacyjnego leczenia bólu przygotowywane jest od zeszłego roku i bezpośrednio związane z nowelizacją ustawy z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1318 ze zm.). Przyznała ona wszystkim pacjentom prawo do leczenia bólu i nałożyła na placówki obowiązek badania stopnia jego natężenia oraz monitorowania skuteczności terapii. Już samą tę zmianę eksperci uznali za rewolucyjną. Wcześniej przepisy gwarantowały to prawo jedynie chorym w stanie terminalnym. – W tej chwili dotyczy ono każdego pacjenta, niezależnie od fazy choroby i od przyczyny dolegliwości bólowych – podkreśla Magdalena Kocot-Kępska z Polskiego Towarzystwa Badania Bólu (PTBB).
Kolejnym krokiem ma być – opracowane wspólnie z PTBB – rozporządzenie określające standardy leczenia. Resort zdrowia przedstawił jego założenia w listopadzie. – Niebawem przekażemy je do uzgodnień, konsultacji publicznych i opiniowania – zapowiada Krzysztof Jakubiak, dyrektor biura prasy i promocji w MZ.
To dopiero początek
Szymon Chrostowski, prezes koalicji Wygrajmy z Bólem, zwraca uwagę, że zgodnie z rozporządzeniem lekarz będzie miał obowiązek założenia pacjentowi karty oceny nasilenia bólu. – To jest już konkretna rzecz. Do tej pory w dokumentacji medycznej nie było śladu po tym, że cierpiącemu pacjentowi odmówiono pomocy – mówi.
W przypadku braku karty będzie można dochodzić swoich praw u rzecznika praw pacjenta. – To pozwoli na podjęcie interwencji. Jeśli karty nie ma, to jest zasadność do wszczęcia postępowania. Podobnie będzie w sytuacji, gdy karta będzie założona, ale leczenie okaże się niewłaściwe. Karta jest podstawą do weryfikacji, jakie leki zostały zaordynowane – podkreśla Chrostowski.
W myśl nowych przepisów pacjent – nie tylko w szpitalu, ale także w przychodni, u specjalisty i w karetce – powinien zostać zapytany o to, co go boli, jak bardzo i jaki jest to rodzaj bólu. Wypełniona odpowiedziami karta powinna trafić do dokumentacji medycznej. Jej wzór przygotowywało Polskie Towarzystwo Badania Bólu.
Zdaniem Wojciecha Wiśniewskiego z Fundacji Alivia w kwestii leczenia bólu jesteśmy dopiero na początku drogi. Dlatego wprowadzanie zaproponowanych w rozporządzeniu rozwiązań powinno być monitorowane. – Mamy nadzieję, że ministerstwo czy Najwyższa Izba Kontroli będą się przyglądać jego efektom – komentuje.
Nowoczesna walka z cierpieniem
Resort zmienia również rozporządzenie w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu opieki paliatywnej i hospicyjnej. Świadczenie: „Leczenie bólu zgodnie z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (drabina analgetyczna) w zakresie opieki paliatywnej i hospicyjnej” zostanie zastąpione procedurą: „Leczenie bólu zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej za pomocą leków dostępnych w Polsce”. Także ta propozycja jest pozytywnie oceniana przez ekspertów i środowiska pacjenckie.
– To bardzo dobra zmiana, bo uwalnia nas od drabiny analgetycznej, która jest takim złotym standardem, ale nie w każdym bólu się sprawdza. Teraz będziemy podchodzili do tego nowocześniej, w oparciu o mechanizm powstawania bólu – wskazuje Magdalena Kocot-Kępska.
Pytanie, dlaczego w ogóle potrzebujemy rozporządzeń, by zagwarantować chorym prawo do bezbolesnej terapii. – Leki opioidowe kojarzą się w Polsce z narkotykami, dlatego lekarze się ich boją. A chodzi przecież o substancje medyczne. Nawet na studiach nie uczy się o leczeniu bólu – ocenia Szymon Chrostowski. Dodaje, że jeszcze do niedawna przyjmowanie leków opioidowych oznaczało stygmatyzację. To się zmienia, ale część uprzedzeń została. Nadal często spotykam się z argumentem, że choroba musi boleć – mówi.
Inna jakość życia
Nowoczesne leczenie sprowadza się do tego, że bardzo mocny ból jest uśmierzany, a pacjent może normalnie funkcjonować – pracować, jeździć samochodem, jeść etc. Nie jest skazany na silne dawki leków, po których jest półprzytomny.
– Celem leczenia bólu przewlekłego jest nie tylko zmniejszenie go, lecz także poprawa jakości życia. Podając lek pacjentowi, sprawiamy, że będzie on w stanie normalnie spać, wyjść na spacer, a dawka nie będzie powodowała silnych działań niepożądanych – wyjaśnia Magdalena Kocot-Kępska. I dodaje, że w Polsce nie tylko wiedza o przynoszeniu ulgi w cierpieniu chorym jest niewystarczająca.
– Za mało jest również miejsc, w których ból można leczyć. Specjalistycznych poradni, które mają kontrakt z NFZ, jest około 200, podczas gdy poradni wielodyscyplinarnych z certyfikatem Polskiego Towarzystwa Badania Bólu zaledwie 27 – wylicza. To są placówki, które realizują i zapewniają najwyższą jakość leczenia bólu, czyli stosują leczenie wielokierunkowe. Co do pozostałych, to o sposobach, w jakie pomagają cierpiącym pacjentom, niewiele można powiedzieć.