Tylko połowa szpitali przyznała podwyżki ratownikom – wynika z danych resortu zdrowia. Ministerstwo już kilka razy interweniowało w tej sprawie, jednak część dyrektorów wciąż uważa, że nie ma podstaw prawnych do wypłat.



Ratownicy wynegocjowali podwyżki po zeszłorocznych protestach. Zawarte wówczas porozumienie gwarantowało im wzrost wynagrodzeń w dwóch etapach: o 400 zł brutto od 1 lipca 2017 r. oraz o kolejne 400 zł od 1 stycznia 2018 r. Miało to dotyczyć wszystkich ratowników – zarówno tych pracujących w pogotowiu ratunkowym, jak i zatrudnionych w szpitalach, np. na oddziałach ratunkowych, w izbach przyjęć, centrach urazowych. Środki na podwyżki dla ratowników z pogotowia przekazali wojewodowie, którzy odpowiadają za ratownictwo na swoim terenie. Pieniądze dla pracujących w szpitalach powinni wyasygnować dyrektorzy placówek. Jednak – jak wynika z danych resortu zdrowia – połowa z nich wciąż tego nie zrobiła. Tylko 228 z 462 szpitali zatrudniających ratowników podniosło im wynagrodzenia.
To dane z grudnia. Jak zapowiedziała rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia Milena Kruszewska, pod koniec stycznia resort po raz kolejny zwróci się do urzędów wojewódzkich z prośbą o zebranie informacji na ten temat.
Wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz przypomina, że było już kilka interwencji w tej sprawie. – Jeszcze przed świętami wysłaliśmy dyrektorom pismo wyjaśniające, że nie potrzebują podstawy prawnej, by wypłacić podwyżki, a środki na wypłaty powinny być wzięte ze wzrostu wartości kontraktu – tłumaczy.
– Czekamy na informację zwrotną, czy ta nasza kolejna, już chyba czwarta interwencja przyniosła jakiś efekt i będziemy reagować – dodaje wiceminister.
Problemem wskazywanym przez niektórych dyrektorów jest brak aktu prawnego, który obligowałby ich do wypłat. Powołują się przy tym na porozumienie zawarte w 2015 r. z pielęgniarkami przez ówczesnego ministra Mariana Zembalę. Zostało ono poparte rozporządzeniem, na mocy którego pieniądze na podwyżki dla pielęgniarek były „znaczone”. Obecne kierownictwo resortu nie ma jednak zamiaru wydawać analogicznego rozporządzenia w przypadku ratowników. Przypomina, że m.in. z powodu zawartego po ich proteście porozumienia wzrosły kontrakty i z tych dodatkowych pieniędzy należy wygospodarować środki na podwyżki.
W szpitalach pracuje ok. 4 tys. ratowników, z czego ok. 2,5 tys. na SOR-ach. Wszystkich ratowników jest 15–16 tys. Nie jest to duża grupa w porównaniu np. do pielęgniarek, których jest ok. 250 tys. Szpital na ogół zatrudnia 2–3 ratowników, zatem – jak przekonuje wiceminister Tombarkiewicz – wypłacenie im podwyżek to dla budżetu placówki nie są duże pieniądze. ⒸⓅ