Odsetek uczniów z nadwagą i otyłością rośnie - alarmuje NIK. Z raportu nt. żywienia w szkołach wynika m.in., że przerwy obiadowe są zbyt krótkie i zbyt wczesne, posiłki często nie spełniają norm żywieniowych, a w części sklepików szkolnych wciąż dostępne są niezdrowe produkty.

Kontrolę przeprowadzono w 20 publicznych szkołach oraz 10 urzędach gmin z obszaru województw: lubelskiego, małopolskiego, mazowieckiego, podlaskiego i kujawsko-pomorskiego. Kontrole prowadzono od 19 września 2016 r. do 3 stycznia 2017 r. Przeprowadzono ankiety wśród nauczycieli i rodziców. Badaniami objęto lata 2015–2016. Kontrola została przeprowadzona z inicjatywy własnej NIK.

Z raportu wynika, że odsetek uczniów z nadwagą i otyłością rośnie, tendencji tej nie zatrzymały programy promujące zdrowe żywienie i działania edukacyjne kształtujące zdrowe nawyki wśród uczniów.

We wprowadzeniu do raportu NIK przypomina, że w Polsce, mimo podejmowanych działań i wdrażania ogólnopolskich programów, stale rośnie liczba dzieci z nadwagą i otyłością. Przeprowadzone przez Instytut Matki i Dziecka ogólnopolskie badanie wykazało, że w latach 1995–2005 odsetek uczniów z nadwagą zwiększył się o 2,4 proc. w grupie chłopców i o 2 proc. w grupie dziewcząt, a z otyłością odpowiednio o 1 proc. i 0,3 proc.

Kontrola NIK potwierdziła te tendencje. Wynika z niej, że w 19 na 20 skontrolowanych szkół odsetek uczniów z nieprawidłową masą ciała zwiększył się z 16,8 proc. w roku szkolnym 2012/2013 do 22 proc. w roku szkolnym 2015/2016. Najszybciej wzrastał odsetek dzieci otyłych oraz z nadwagą.

Kontrola pokazała też, że wszystkie objęte nią szkoły realizowały trzy podstawowe programy żywieniowe: "Mleko w szkole", "Owoce i warzywa w szkole" oraz "Pomoc państwa w zakresie dożywiania". NIK ocenia jednak, że warunki organizacyjne w kontrolowanych szkołach nie zawsze sprzyjały osiągnięciu oczekiwanych efektów tych programów.

Skuteczność programów żywieniowych "Mleko w szkole" i "Owoce i warzywa w szkole" - jak zauważa NIK - osłabiał brak urozmaicenia produktów; w programie "mlecznym" uczniowie dostawali wyłącznie mleko, choć zakłada on także dostarczanie do szkół jego przetworów, np. jogurtu, twarogu. Nie realizowano również bardzo ważnego założenia programów, czyli spożywania otrzymanych produktów na terenie szkoły. Według deklaracji rodziców owoce i warzywa na terenie szkoły zawsze spożywało zaledwie 10 proc. uczniów, a mleko 12,5 proc.

Kontrola NIK wykazała także, że sposób organizacji żywienia w szkole ma wpływ na liczbę uczniów spożywających szkolne obiady. W szkołach posiadających własną kuchnię lub korzystających z kuchni w innych placówkach, rodzice wykupywali obiady dla 53 proc. uczniów nieobjętych programem "Pomoc państwa w zakresie dożywiania". W szkołach, w których obiady dowoziła firma cateringowa, jadło je średnio tylko 25,3 proc. uczniów, a tam gdzie kuchnię prowadził ajent - zaledwie 7,8 proc.

Z kontroli wynika, że organizacja obiadów przez ajenta lub firmę cateringową wiązała się ze znacznym wzrostem ceny posiłku, która była nawet ponad dwukrotnie wyższa od ceny w prowadzonej przez szkołę własnej stołówce. W ocenie NIK była to główna przyczyna rezygnacji rodziców z wykupywania dzieciom obiadów w szkole.

W ramach kontroli zbadano też, czy podawane obiady spełniają normy żywieniowe dla dzieci i młodzieży. Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Krakowie przeprowadziła na zlecenie NIK badanie 15 jadłospisów (bez względu na formę organizacji obiadów) oraz dokonała oceny m.in. kaloryczności, wartości odżywczej i urozmaicenia posiłków podawanych uczniom. Z analizy wynika, że żadna ze skontrolowanych placówek nie zapewniła obiadów w 100 proc. spełniających normy. We wszystkich ocenianych jadłospisach była zbyt duża zawartość białka i węglowodanów, a w ponad 85 proc. również tłuszczów. W 12 z 15 zbadanych jadłospisów stwierdzono nadmierną ilość sodu, w tym w ośmiu przypadkach dopuszczalna norma przekroczona została ponad trzykrotnie.

NIK zwraca także uwagę na zbyt krótkie i zbyt wczesne przerwy obiadowe. W skrajnym przypadku, w jednej z kontrolowanych szkół obiady wydawane były już od godz. 9.20, a w kolejnej od godz. 10.10.

W sześciu z 20 skontrolowanych szkół uczniowie nie mieli zapewnionego dostępu do wody pitnej. W pozostałych szkołach uczniowie otrzymywali bezpłatnie wodę lub kompot. W trzech szkołach zamontowano tzw. poidełka (źródełka ze świeżo przefiltrowaną wodą), z których uczniowie mogli korzystać nawet bez konieczności posiadania kubka.

Skontrolowano też sklepiki szkolne. NIK przypomina, że od 1 września 2015 r. obowiązuje zakaz sprzedaży w nich "niezdrowych produktów". Tymczasem przeprowadzone na zlecenie NIK przez inspektorów sanitarnych kontrole asortymentu sprzedawanego w sklepikach szkolnych wykazały, że wciąż w blisko 30 proc. sklepików (w pięciu na 17 zbadanych) był on niezgodny z wymaganiami określonymi w rozporządzeniu ministra zdrowia. Np. w jednym ze sklepików znajdowało się 70 produktów niespełniających wymagań rozporządzenia, w tym napoje izotoniczne.

NIK dobrze za to oceniła podejmowane przez objęte kontrolą szkoły działania edukacyjne. W szkołach prowadzone były zajęcia lekcyjne na temat zdrowego odżywiania, zajęcia praktyczne, prelekcje pielęgniarek i dietetyków przeznaczone zarówno dla uczniów, jak i rodziców, liczne konkursy, a także organizowanie wspólnych śniadań nauczycieli z uczniami i wspólne przygotowywanie posiłków.