- Nie chcę zrobić z farmaceutów felczerów czy lekarzy bis, ale mogliby np. zmierzyć ciśnienie czy obsłużyć glukometr, udzielić profesjonalnej porady - mówi Marcin Czech.
W tym roku jest pan już trzecim wiceministrem odpowiedzialnym za leki. Po rezygnacji wiceministra Krzysztofa Łandy czasowo zajmował się tym działem Marek Tombarkiewicz. Część projektów została wstrzymana.
Ministerstwo działa jak drużyna, współpracujemy ze sobą, jesteśmy po części wzajemnie od siebie zależni. Sfera leków nie jest oderwana od pozostałych działań wewnątrz systemu ochrony zdrowia. Ponadto ważna jest ciągłość. Czuję się kontynuatorem pewnych zmian zapoczątkowanych przez innych. Nie będę osobą, która wrzuci granat i wysadzi wszystko wokół. Zarówno wiceminister Krzysztof Łanda, jak i wiceminister Marek Tombarkiewicz to wysokiej klasy specjaliści, którzy dbali o ten obszar, i warto dokończyć wiele procesów, które zainicjowali.
Czy będzie pan kontynuował prace nad uporządkowaniem rynku wyrobów medycznych?
Tak, ale nie jest to w tej chwili jedna z najpilniejszych kwestii. Chcemy ustrukturyzować kwestię wyrobów medycznych. Mamy niewielki, dwuosobowy wydział wyrobów medycznych w ministerstwie, ale jest też taka komórka w NFZ i NIL. Może uda się stworzyć masę krytyczną, która coś zmieni. Jednak nie gwarantuję, że zrobię to w pierwszej kolejności. Przepisy w tej sprawie są w dużej nowelizacji ustawy refundacyjnej. Projekt ten jest priorytetem, ale część zapisów budzi wielkie kontrowersje, a środowisko jest dość podzielone.
dr hab. Marcin Czech, wiceminister zdrowia / Dziennik Gazeta Prawna
Duża nowelizacja wiele miesięcy temu trafiła do konsultacji, ale końca prac nie widać.
Tak. Z jednej strony jest to zaawansowany projekt w konsultacjach publicznych, ale są wyzwania, takie jak marże hurtowe, pieniądze na innowacje czy programy lekowe. Na razie został poddany dużej krytyce. Poukładanie tego w odpowiedni sposób na pewno zajmie sporo czasu. Zwłaszcza że są w tej chwili bardziej palące wyzwania. Chodzi o kwestie, które mogą blokować system, jeśli nie zrobimy z nimi porządku.
Na przykład jakie?
Dobrym przykładem takiego problemu jest e-recepta. Pewne rozwiązania w tej kwestii są konieczne. System informatyzacji w służbie zdrowia kuleje, więc gdy wreszcie uda się wypracować jakiś gotowy projekt w Centrum Systemów Informacji w Ochronie Zdrowia, to brak regulacji prawnych po stronie ministerstwa nie może być przeszkodą. Musimy przygotować to otoczenie prawne. Nie wykluczam, że wcześniej powstaną dwie albo trzy małe nowelizacje, zanim wejdzie w życie ta największa.
Co jeszcze mogłoby się znaleźć w mniejszych, szybkich nowelizacjach przepisów ustawy refundacyjnej oraz innych dotyczących polityki lekowej?
Obecnie Ministerstwo Finansów pracuje z naszą pomocą nad nowymi mechanizmami mającymi ukrócić braki leków, czyli ich nielegalny wywóz. Nikt nie chce hamować swobody gospodarczej, jednak bezpieczeństwo zdrowotne obywateli Polski jest priorytetem.
W zakresie ustawy refundacyjnej mamy również problem dostępu do leczenia chorób rzadkich i ultrarzadkich. Wiceminister Tombarkiewicz powołał specjalny zespół do uregulowania tej kwestii, powstał raport sporządzony przez ekspertów. Terapie bywają bardzo kosztowne, a tradycyjna ocena efektywności kosztowej może powodować, że ze względu na przekroczenie progu opłacalności nie trafią do refundacji. Zamierzamy przeanalizować te kwestie.
Dużo emocji w branży farmaceutycznej budzi system wspierania firm, które prowadzą w Polsce inwestycje w rozwój, np. centra badawcze. Rozwiązanie to miało być poszerzone też o produkcję leków, ponieważ największe polskie firmy koncentrują się na lekach odtwórczych, nie innowacyjnych. Co planuje pan w tym zakresie?
Warto kontynuować pomysł refundacyjnego trybu rozwoju, chcemy go poukładać od strony organizacyjnej. To duże wyzwanie.
Pamiętamy także o ratunkowym dostępie do technologii medycznych (RDTL). On już obowiązuje, jednak wymaga rozwiązań szczegółowych. Jestem już po wstępnej rozmowie w tej sprawie z Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Wiąże się z tym wiele tematów, np. procedury agencji, rejestry medyczne, które pomogłyby szacować liczbę chorych, monitorować skuteczność leczenia.
Cały czas monitorujemy też dostępność leków dla seniorów i w miarę możliwości i potrzeb poszerzamy listę darmowych leków dla osób w wieku 75+. Przyglądamy się też możliwościom poszerzenia kalendarza szczepień.
Co poza dłuższą listą leków refundowanych mógłby pan zaproponować pacjentom? O jakich jeszcze ułatwieniach w terapii pan myśli?
Bardzo ważną kwestią jest dla mnie opieka farmaceutyczna. Powinna powstać ustawa o zawodzie farmaceuty. Jest już nawet projekt przygotowany przez samorząd aptekarzy. Musimy jednak wypracować takie rozwiązanie, by pogodzić różne interesy tak, aby pacjent faktycznie odczuł pozytywną zmianę. Taka ustawa musi reprezentować wszystkie osoby z branży farmaceutycznej, a nie tylko aptekarzy. Nie zapominajmy o osobach pracujących w aptekach szpitalnych, na uczelniach czy w wojsku. Czekają nas konsultacje z wieloma różnymi podmiotami.
Opieka farmaceutyczna mogłaby skrócić drogę pacjenta do uzyskania pomocy i jednocześnie odciążałaby resztę systemu ochrony zdrowia. Nie chcę zrobić z farmaceutów felczerów czy lekarzy bis, ale mogliby np. zmierzyć ciśnienie czy obsłużyć glukometr, udzielić profesjonalnej porady. Wiem o oddolnej inicjatywie Naczelnej Rady Aptekarskiej odnośnie do zrobienia pilotażu opieki farmaceutycznej. Będę się temu wnikliwie przyglądał i chętnie zaadaptuję część rozwiązań, które zdadzą egzamin.
A co z receptami farmaceutycznymi?
Wrócimy do tego tematu. Uważam, że farmaceuta powinien mieć do tego prawo. Obecnie kierownicy aptek rzadko je wystawiają. Poza tym chcemy wzmocnić pozycję inspektorów farmaceutycznych, wspomagać CSIOZ np. w zakresie e-recepty. Będzie to w małej nowelizacji prawa farmaceutycznego, z którą najprawdopodobniej ruszymy najszybciej.
Ważnym wyzwaniem jest też ustawa o badaniach klinicznych, którą nakłada na nas dyrektywa unijna.
Na jakim etapie jest ta regulacja?
Prace są już zaawansowane, będziemy powielać część rozwiązań unijnych i dodawać pewne zapisy porządkujące. Nie mamy jednak dużo czasu, a praca jest dość skomplikowana. Chciałbym także, by został przyjęty dokument strategiczny w sprawie polityki lekowej.
Taki dokument już istnieje, ale wciąż oficjalnie go nie zaprezentowano.
Mamy dobrą bazę, którą wykorzystamy. Dokument, nad którym w najbliższym czasie się pochylimy, będzie mógł stanowić otwarcie do nowych rozmów z różnymi zainteresowanymi środowiskami. Chciałbym, żeby ta polityka lekowa została przyjęta uchwałą Rady Ministrów, jednak równie dobrze mógłby to być strategiczny dokument ministerstwa, nakreślający kierunek działań. Docelowo dokument ma być prosty i ramowy – między wyznaczeniem misji a strategii. Konkretne rzeczy będziemy określać w ustawach i innych aktach prawnych.
Co z głównym inspektorem farmaceutycznym? Zbigniew Niewójt jest osobą pełniącą obowiązki, a w toku kolejnych konkursów nie udało się znaleźć ostatecznie szefa GIF lub nie dostawał on akceptacji premiera.
Na razie pracuję z obecnym głównym inspektorem farmaceutycznym – Zbigniewem Niewójtem. Odbyłem z nim kilka spotkań, m.in. dotyczących sytuacji kryzysowej – immunoglobuliny, która została podana pacjentom przy istniejącym podejrzeniu, że dawca krwi, który jest w ciężkim stanie, mógł być zarażony prionami mogącymi prowadzić do rozwoju choroby Creutzfeldta-Jakoba. Zadziałaliśmy w tej sprawie szybko i skutecznie, GIF wstrzymał w obrocie lek, czekamy na wyniki badań prowadzonych w węgierskim szpitalu. Leczona w nim jest kobieta, która była dawcą krwi wykorzystanej w leku.
Ile będzie trwało testowanie?
Na takie badania trzeba kilku tygodni. Sprawdziliśmy procedurę oczyszczania preparatów, mamy list potwierdzający, że najprawdopodobniej w wyniku procesu technologicznego ewentualne priony są wymywane. Jesteśmy dobrze przygotowani na różne scenariusze. Dobrze współpracowało mi się z GIF, URPL i NFZ.
Skoro o NFZ mowa – w tym roku wyraźnie rosną wydatki na refundację leków. Są wyższe, niż planowano. Co to oznacza dla pacjentów?
Podjęliśmy jako ministerstwo więcej decyzji refundacyjnych, dopuściliśmy nowe opcje terapeutyczne. Ponadto osoby w podeszłym wieku korzystają ze swojej listy, kupując leki regularniej. Część ich ceny pokrywa NFZ, część budżet państwa. To tłumaczy zjawisko wzrostu – mamy innowacje i szerokie programy lekowe. Resort robi wszystko, żeby ceny były jak najniższe, a programy najlepiej zbilansowane. Oglądamy każdą wydaną złotówkę, ale nie da się podwyższyć standardu leczenia w sposób bezkosztowy. Nie na wszystkie terapie możemy sobie pozwolić, gdyż nie jesteśmy jeszcze tak bogatym krajem. Mamy bardzo ograniczone zasoby, co widać m.in. po poziomie wydatków na zdrowie względem PKB, ale staramy się polepszać w ich ramach dostęp do leczenia.
Jest pan ekspertem od farmakoekonomiki. W procesie refundacyjnym nadal kluczowa jest cena, a np. koszty pośrednie, chociażby to, na ile terapia ułatwia szybki powrót do pracy lub łączenie choroby z aktywnością zawodową, mają znikomy lub żaden wpływ na decyzje. Ma pan pomysł, jak uwzględniać więcej czynników przy decyzjach refundacyjnych?
Patrząc na standardy europejskie, można stwierdzić, że nasz system refundacyjny jest naprawdę bardzo dobrze poukładany. Koszty pośrednie są wymieniane w raportach HTA (służących ocenie technologii medycznych zwłaszcza pod kątem refundacji) i bierzemy je pod uwagę. Chciałbym dalej profesjonalizować AOTMiT i rozszerzać kompetencje osób, które tam pracują. Mamy w tej instytucji wielu zdolnych ludzi, a ich zaangażowanie jest wysoko cenione przez interesariuszy, z firmami farmaceutycznymi włącznie. Będę dążył do tego, żeby jak najbardziej racjonalnie wydawać pieniądze w systemie ochrony zdrowia. Chyba dlatego zresztą pan minister zaangażował mnie w tę misję.
Mamy bardzo ograniczone zasoby, co widać po poziomie wydatków, ale staramy się polepszyć w ich ramach dostęp do leczenia